[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niech się pan wstydzi, panie Jordan.- Dlaczego? One to lubią.- Jestem pewna, że tak, ale jeśli ta teoria nie jest prawdziwa?Sprawdziłeś ją?- Nie.Prawdziwa czy nie, i tak brzmi ładnie.Można ją na przykładopowiadać starszej ekspedientce w sklepie.To robi wrażenie.- Chyba największe wrażenie zrobiła ta teoria na tobie, skorowykupiłeś pół sklepu.A poza tym nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, żepowinieneś spróbować oczarować młodsze sprzedawczynie - dokuczała.Brad umilkł na chwilę, po czym powiedział cicho:- Jedyną kobietą, na której pragnę zrobić wrażenie, jesteś ty, Cindy.Ostatnie promyczki oświetlały jeszcze delikatnie taras.Pierwsze,nieśmiałe gwiazdy zaczynały świecić na niebie.Cindy nie pamiętała, kiedy Brad obrócił ją do siebie.Stali teraznaprzeciwko, patrząc sobie w oczy.Brad lewą rękę delikatnie oparł na talii,a drugą lekko głaskał po plecach.Nagle na tarasie zaświeciły się małe lampki i zaczęła cicho graćmuzyka.Najwyrazniej Brad pomyślał o wszystkim, urządzając to miejsce.- Pragnę cię oczarować, Cindy - dodał niskim, cichym głosem.135RS Jej ciało przeszył nagły dreszcz, kiedy poczuła ciepło męskiegooddechu przy uchu, a za chwilę na karku.Chciała, by ją pocałował.Czekałana to.Musnął ją delikatnie ustami.- Aadnie, prawda? - szepnął, wsłuchując się w ciche tony muzyki.Teraz.Powinna mu teraz to powiedzieć.- Brad.- Próbowała się odsunąć, ale on zaczął przesuwać się potarasie w rytmie walca.- Pamiętasz? Umawialiśmy się kiedyś na lekcję tańca.-wyszeptał jejwprost do ucha.- Co powiesz, gdy poproszę cię o parę wskazówek właśnieteraz? Muzyka jest taka piękna.To prawda.Muzyka była piękna, poznała kompozycję Gershwina.Zwilżyła usta.- Nie sądzę, abym nadawała się na instruktorkę tańca - powiedziała, aw myśli dodała:  Poza kilkoma podstawowymi krokami wiem tylko, jak sięrozbierać".Przycisnął ją mocniej.- Nie powiesz chyba, że nie nauczysz mnie nawet podstaw.- Obawiam się, że nie - próbowała się bronić.W końcu jednak uległa.Nie było sensu dłużej odmawiać.Zdjęła jegorękę ze swej talii i próbowała podnieść nieco do góry.- Tak powinieneś trzymać prawą rękę.- Ale ja wolę tutaj - położył dłoń na jej biodrze.- Ale to nie jest poprawne.- Zobaczysz, że będzie w porządku.Zarzuć mi ramiona na szyję.Cindy nie miała siły, by protestować.Zrobiła to, o co poprosił.Splotładłonie na karku Brada, delikatnie głaszcząc jego jasne włosy.Czuła bliskośćsilnego męskiego ciała.Zrobiło się jej gorąco.136RS - Co teraz? - zapytał.- W prostym walcu należy poruszać się w obrębie kwadratu.- Czy tak? - wysunął nogę do przodu, potem do boku, tyłu i znów doprzodu, poruszając się dokładnie po kwadracie.- Tak-odparła.- Ale czy nie powinniśmy stać bliżej siebie? - zacisnął mocniej dłoniena jej talii.- Troszeczkę bliżej - zgodziła się, ale głos uwiązł jej w gardle, kiedypoczuła dotyk jego ud.- Myślę', że to trochę za blisko.- Ale to przecież takie naturalne, Cindy.Takie przyjemne. Zbytprzyjemne i zbyt naturalne" - pomyślała.Trzymając ją mocno i pewnie,Brad poruszał się z wielkim wyczuciem w takt muzyki.Cindy tęskniła.Po raz pierwszy od bardzo dawna opanowała jątęsknota za mężczyzną.- Cindy? - wyszeptał.- Tak?- Czy dobrze mi idzie? Więcej niż dobrze" - pomyślała, ale odpowiedziała tylko jednym,krótkim słowem:- Tak.- Myślę, że już wiem, w czym rzecz.Cindy miała podobne wrażenie.Szczególnie w momencie, kiedypoczuła delikatne muśnięcia jego ust.Najpierw tuż przy uchu, potem napoliczku, wreszcie na wargach.Pocałunek był łagodny, ale bez truduwyczuła w nim tęsknotę i pożądanie.137RS Stali przytuleni do siebie.Zamknęła oczy.W wyobrazni zobaczyłabukiet róż, układający się w łoże wiecznej miłości.Poczuła zapach i słodyczdelikatnych kwiatów.Nagle otrząsnęła się.Co się dzieje?Nigdy nie miała żadnych wizji podczas pocałunku.Spróbowała się uwolnić.- Brad.Trzymał ją mocno, dając do zrozumienia, że nie ma zamiaru jej puścić.- Cindy, nie musisz się bać - wyszeptał ciepło.- Nie chcę cię zranić,kochanie.Nie odwracaj się ode mnie, proszę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •