[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co o tym sądzisz?Mistaya patrzyła na nią szeroko rozwartymi oczami, zaskoczona tą nieoczekiwanąodmianą.Oczy wiedzmy ponownie przybrały srebrną barwę.Stały się łagodne i zniewalające.Mistai przypomniało się, jak spotkały się po raz pierwszy, jak bardzo wiedzma była skora douczenia jej, jak jej samej zależało na zdobywaniu wiedzy.Przypomniała sobie, co czuła, kiedypierwszy raz posłużyła się magią.Czuła, jak złość i nieufność zaczynają powoli ustępować.Wydawało jej się, że chce kontynuować lekcje.Chciała zostać.Nie musiała wracać do domuzaraz, w tej chwili, skoro Poggwyddowi nic się nie stało i nie trzeba już konstruowaćpotworów.- Czy moi rodzice czują się dobrze? - zapytała nagle.Nocny Cień wyglądała nazaskoczoną.- Oczywiście że tak.A jak myślisz, gdzie byłam dziś rano? Zmieniłam kształt iudałam się do Sterling Silver, aby się upewnić.Wszystko jest w porządku.Twój ojciec imama czują się dobrze.Questor Thews chroni ich przed Rydallem, więc mamy czas, żebyzakończyć twoje szkolenie w posługiwaniu się magią.Wtedy również ty będziesz mogłapomagać ich chronić.Mistaya wpatrywała się w nią bez słowa.Zdawało się, że Nocny Cień mówi prawdę. Poggwydd nie mówił nic o tym, że jej rodzice znajdują się w jakimś niebezpieczeństwie bądzże stało im się coś złego.Oczywiście trudno było orzec, czy cokolwiek z tego, co powiedziałgnom, jest prawdą.Nagle poczuła się zakłopotana.Westchnęła i odwróciła wzrok od wiedzmy.Napolanie panował spokój i cisza.Były zupełnie same.Słońce rozświetlające niebo sączyło sięw dół przez gałęzie drzew.Zaczęła niemalże wierzyć, że Poggwyd-da w ogóle tutaj nie było.- Właściwie - odezwała się w końcu - mogłabym chyba zostać jeszcze trzy dni.Bardzo mądrze byś postąpiła - ośmieliła ją wiedzma.Mistaya nie zauważyła napięciatowarzyszącego jej słowom ani ulgi, z jaką sztywne dotąd plecy nieznacznie sięwyprostowały.- Nie wolno ci będzie jednak opuszczać Wielkiej Czeluści.Mistaya kiwnęła głową.- Obiecuję się nie oddalać.- Spojrzała ponownie na wiedzmę badawczym wzrokiem.-Czego będziemy się teraz uczyć?Nocny Cień ściągnęła usta.- Medycyny - odpowiedziała.- Leczenia za pomocą magii.- Objęła Mistayęramieniem i zaczęły iść w kierunku kotliny.- Mistayo - odezwała się miękkim głosem - czychciałabyś się nauczyć, jak za pośrednictwem magii przywrócić kogoś martwego do życia?Uśmiechnęła się do dziewczynki i z błogością przymknęła oczy.POSZUKIWANIA W CIEMNOPo trzech dniach bezowocnych poszukiwań w Graum Wythe Questor Thews nabrałprzekonania, że musieli przeoczyć coś oczywistego.- Mamy klapki na oczach! - oznajmił krótko.Usiadł na skrzyni do przewożeniatowarów, z głową opartą na dłoniach i niezadowoleniem na twarzy.- To jest tutaj, tylko mytego zwyczajnie nie widzimy!Elizabeth i Abernathy patrzyli na niego w milczeniu.Znajdowali się w jednym z wielupomieszczeń magazynowych Graum Wythe, głęboko w samym środku zamku, w pokoju bezokien, do którego nigdy nie dochodziły promienie słoneczne, a powietrze czuć byłostęchlizną.Już raz go wcześniej przeszukali i w tej chwili byli w trakcie ponownegosprawdzania jego zawartości.Jak dotąd przeszukali wszystko co najmniej raz i ogarniało ichcoraz większe zniechęcenie.- To nie powinno zajmować tyle czasu - oznajmił czarodziej z uporem w głosie.- Jeśliwysłano nas do tego miejsca po to, żebyśmy to znalezli, to do tej pory powinniśmy się już oto dawno potknąć. - Byłoby łatwiej, gdybyśmy wiedzieli, czego szukamy - zauważył ponuro Abernathy,osuwając się z ciężkim westchnieniem na drugą skrzynię.Niedobrze mu się już robiło odgrzebania w starych pudłach i zaglądania w zakurzone zakamarki.Chciał być na zewnątrz,gdzie świeci słońce i powietrze jest świeże.Chciał cieszyć się tym, kim jest teraz, poodzyskaniu swego dawnego wyglądu.O tych wszystkich psich latach zapomniał tak szybko,jak o zeszłorocznym śniegu, jak gdyby tamto się nigdy nie zdarzyło, jakby to był sen, zktórego go w końcu obudzono.Elizabeth zacisnęła usta, przez co na jej okrągłym nosku pojawiły się fałdy.- Jesteś pewien, że wysłano was tutaj w celu, o którym mówiłeś? - zapytała ostrożnieQuestora.- Może to po prostu przypadek? - Usiadła obok Abernathy ego.- Albo możewysłano was tutaj z jakiegoś innego powodu?- Jest to możliwe - przyznał wielkodusznie czarodziej - choć mało prawdopodobne.Rzadko kiedy następstwa użycia magii są dziełem przypadku.Prawie zawsze stoi za nimijakaś przyczyna.Nocny Cień nie popełniłaby błędu i nie pozwoliłaby nam ujść z życiem, jeślichciała, abyśmy zginęli.Takiego wniosku nie da się uniknąć.Inna magia interweniowała i nasuratowała.Zostaliśmy wysłani tutaj w konkretnym celu, a nie potrafię wymyślić innego, niżuratowanie Mistai.- A może mylisz się co do tego, że magia jest w Graum Wythe? - upierała sięElizabeth.- Może jest gdzie indziej?Questor Thews wykrzywił twarz.- Nie.Musi być tutaj.To musi być magia, którą sprowadzono z Landover.Nic innegonie ma sensu!Patrzyli się na siebie przez chwilę, nie mówiąc ani słowa, po czym rozejrzeli się popokoju.- Czy może istnieć drugi medalion? - zapytał nagle Abernathy.- Taki jak ma naszkról?Questor uniósł krzaczastą brew w zamyśleniu.Tej możliwości nie brał pod uwagę.Ale nie; Michel Ard Rhi szybko by znalazł taki talizman, a poza tym nie posuwałby się do takdrastycznych środków, żeby zmusić Abernathy ego do oddania medalionu króla, kiedy pisarzbył więzniem w Graum Wythe kilka lat temu.Czarodziej pokręcił głową.- Nie, to coś innego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •