[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczynka spojrzała w oczy stwora, zobaczyła rzędy36 straszliwych zębów i poczuła jak opuszczają odwaga.Cofnęła sięo krok, trzymając wciąż gałąz.Stwór wydawszy złowieszczydzwięk gdzieś z głębi gardła złapał dziewczynkę.W tym czasie okaleczony kucyk skorzystał z szansy.Podniósłsię na nogi i rzucił do ucieczki.To pobudziło stwora do działa-nia.Zdecydowawszy, że Fiona nie stanowi dla niego zagrożenia,uderzył przednią łapą.Dziewczynka zginęła natychmiast z roz-trzaskaną czaszką.Teraz stwór odwrócił się i ruszył za swą zbie-głą ofiarą.Teresa Smythe-Graves, matka Fiony właśnie kończyła sprzą-tanie stajni kucyka, gdy usłyszała w pobliżu jego przerazliwykwik.Zaciekawiona wyjrzała ze stajni.Nie zobaczyła ani kucykaani jezdzca.Zawołała 8-letniego syna bawiącego się w ogrodzie:- Simon, czy ty też słyszałeś Robbie'go, czy ja mam omamy?Nie podnosząc głowy, znad zabawek, Simon odparł:- Też go słyszałem, mamusiu.Zmarszczywszy brwi, Teresa przebiegła wzrokiem rząd drzewprzylegających do padoku położonego na pochyłości terenu zadużym ogrodem.Ujrzała nagle kucyka wyłaniającego się galo-pem z lasu.Serce podskoczyło jej niespokojnie, gdy zauważyłabrak Fiony.- Ten cholerny zwierzak musiał ją zrzucić - pomyśla-ła, oczyma duszy widząc Fionę ranną, leżącą gdzieś obok ścieżki.Nagle zobaczyła coś, co wynurzało się z lasu za kucykiem.Wpierwszym momencie pomyślała, że to człowiek ubrany w jakiśdziwaczny kostium, ale zauważyła z tyłu długi sterczący sztywnyogon.Równocześnie usłyszała przenikliwy i przerażający ryk izrozumiała, że widzi coś, co nie powinno istnieć.Ale jednak stwór tam był, biegł za kucykiem z wyciągniętymiprzed siebie szponiastymi łapami.A kucyk ociekający krwią zniewiarygodnie wielkiej dziury w grzbiecie, biegł prosto do staj-ni.Prawie dotarł do końca padoku.37 - Simon! - krzyknęła - chodz tu! Biegiem!Nie wydawał się słyszeć.Wciąż tkwił pomiędzy swymi samo-chodami, niczym zahipnotyzowany widokiem nadbiegającegokucyka i goniącego go stwora.Kucyk biegł teraz przez rzędysałaty na skraju ogrodu.- Simon! - krzyknęła znowu, biegnąc ku niemu.Wiedziała,że nie wystarczy jej czasu by do niego dobiec i unieść go bez-piecznie ze sobą.Wreszcie chłopiec bardzo wolno wstał, odwrócił się i zacząłbiec ku niej.Teresa zagarnęła syna w ramiona i pobiegła ku otwartej staj-ni.To była jedyna szansa.Dom znajdował się zbyt daleko.Kucyk przegalopował obok, niemalże przewracając ją.Teraznic jej nie dzieliło od pędzącego stwora.Szybkie zerknięcie przezramię upewniło ją, że zbliża się szybko.Zobaczyła wyraznie jegogłowę i wydało jej się, że to rodzaj niezwykłego gada.Wargi od-słaniały rzędy długich, zakrzywionych zębów.Kucyk wbiegł do stajni tuż przed nimi.Kiedy Teresa tam do-tarła po paru sekundach - Robbie kulił się pod przeciwległąścianą, ciężko dysząc.Wokoło było już pełno krwi tryskającej zestraszliwej rany.Teresa rzuciła Simona na siano i zatrzasnęła wrota stajni.W samą porę.Cały budynek zatrząsł się, gdy stwór uderzył siłąrozpędu w ciężkie drewniane drzwi.Simon rozpłakał się.Przez krótką chwilę nic się nie działo i Teresa odważyła sięmieć nadzieję, że to coś odeszło.Ale wtedy właśnie drzwi za-drżały.Długi pazur przebił je na wylot.Teresa krzyknęła.Zaraz potem w stajni rozegrał się koszmar jak z najgorszegosnu.Powtarzający się łomot do drzwi przyprawił kucyka o sza-leńczą panikę.Krew tryskająca z rany opryskała Teresę i jej sy-na, choć próbowała go osłonić przed oszalałym koniem.Przezcały czas wielki, podobny do kosy pazur systematycznie powięk-szał dziurę w drzwiach.38 Kiedy drewno pękło, jedyną myślą Teresy był jej syn.Zasło-niła go sobą i zwróciła się twarzą ku stworzeniu przeciskającemuwłaśnie swe cielsko przez pozostałości drzwi.Teresa wydałaokrzyk będący mieszanką przerażenia i wściekłości.Stwór ryknął i trójpalczasta tylna łapa wykonała błyskawicz-ny ruch do przodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl