[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otóżpan Nguyen pyszni się brakiem formalnego dyplomu, choć z jego opinii O sobienic takiego nachalnie nie wynika! To przecież ta pewność siebie i wypływająca zniej siła pozwalają mu odrzucić wszelkie protezy, którymi inni podpierają staleswe chwiejne mniemanie o własnej wartości.Nie kieruję, nim żadna miernaskromność, wskazana we wzorach dla każdej fachowości - jak pan to próbuje muimputować - lecz głębokie i uzasadnione rezultatami pracy poczucie dumy z faktu,że wszystko, co wie i rozumie, zawdzięcza autentycznemu talentowi oraz samo-dzielnym studiom, kontynuowanym wciąż w gabinecie.- Uniosła się pani niepotrzebnie, gdyż tak czy inaczej jego przykład budzi mo-je szczere uznanie.Im dłużej dyskutujemy, tym większa rośnie we mnie pewność,że czekam pod właściwymi drzwiami.Wśród skrajnych nastawień wokół pytania,co jest przejawem rozkwitu ambicji, a co symptomem jej zwyrodnienia, zdarzająsię jednak i pośrednie przypadki.Znam tutaj pewnego, bardzo już łysego czelad-nika cieśli,, którego tytuł ten (narzucony mu przez złośliwe otoczenie) ani ziębi,ani grzeje, po prostu spływa zeń jak woda, a on nic sobie nie robi z tego, międzynami mówiąc, całkiem głupiego, ale - przyznajmy to w końcu bez histerii - dośćniewinnego przezwiska.60Replika pacjentki Nguyena nie dotarła już do mojej świadomości, ponieważtuż za rogiem bocznego korytarza rozległ się płacz jakiejś kobiety, a w tych warun-kach trudno mi było skupić się nad szczególnymi argumentami elokwentnej entu-zjastki logikoterapeuty i równocześnie myśleć o ogólnej sytuacji na Arce.9Podczas pobytu na dolnym pokładzie (podobnie zresztą jak i dawniej w swejkajucie), czy to pogrążony w majakach przy wannie, zerkając czasem z lękiemprzez drzwi uchylone na korytarz, czy też w pełnej niespodzianek drodze do gabi-netów, słyszałem nieraz wstrząsające jęki dryfującego na falach statku oraz inne,nie mniej podejrzane odgłosy, wydawane przez ludzi i świadczące o niepokoju nie-których jego pasażerów.Gdzieniegdzie zdarzały się dziwne incydenty i powstającena zagadkowym gruncie drobne zatargi bądz ostre konflikty, które w normalnychwarunkach zwracałyby uwagę otoczenia, skłaniając je do jakiejś interwencji, atutaj mijały zwykle bez wyraznego echa.Na tle kilku innych tego typu scen, rozgrywających się w kolejkach przed, za-mkniętymi drzwiami, dramat kobiety płaczącej nie opodal nas nie wywarłby namnie silniejszego wrażenia, gdybym jej nie rozpoznał, kiedy wyszła spoza rogukorytarza.W pierwszej chwili uprzytomniłem sobie zaledwie fakt, że już raz z niąrozmawiałem, ale nie pamiętałem, o czym i w jakich okolicznościach.Na mójwidok podeszła szybko do ławki i pochyliwszy głowę nad moim ramieniem, szep-tała coś gorączkowo, coraz ciszej - w najgłębszej tajemnicy.Zakłopotany niedo-rzecznością opowiadanej historii nie miałem odwagi przerywać jej pytaniami, onazaś - mimo świeżych łez - śmiało patrzyła mi w oczy.Mówiła o słodkiej niewiedzy cechującej każdego przybysza.Podobno zapyta-łem, czy za taki czyn, jakiego dopuściła się Alicja, karze się aresztem.Otóż kara tanie podlega dyskusji; idzie tylko o to, jak ja sobie wyobrażam, skoro zamiast użyćwłaściwego terminu, zamykam ten drażliwy temat niewinnym słowem przeniesio-nym z życia na wolności.Trzeba cały wyrok odsiadywać w celi, by mieć prawokarcer nazywać aresztem! Z relatywnego punktu widzenia może mi przyznaćsłuszność: jest on tym dla tutejszego skazańca, czym dla człowieka spoza murówbyłby nasz zakład karny.Gdy chodzi o swobodę ruchów, pobyt w celi, a zwłaszczaspacer na dziedzińcu - to istna sielanka w porównaniu z okrutnym karcerem.Boniech bym spróbował wytrzymać w nim choć kilka godzin: z jednej strony strop,sięgający poniżej wysokości ramion, z drugiej - beton pod warstwą lodowatejwody.Nie sposób tam prosto stać ani usiąść, ani się położyć.I w tym ciemnymlochu jej siostra, Alicja, dusi się już od kilkudziesięciu godzin! A strażnik zamknąłją tam jedynie za to, że wyglądała przez okno na osy latające przy kracie ichwspólnej celi.62Po ostatnim zdaniu przypomniałem sobie resztę: była to więc ta spotkana nagórnym pokładzie psychopatka, która w szczątkach szafy porzuconej wśród innychgratów odkryła gniazdo os.Brała mnie teraz za kogoś protegowanego przez straż-ników.Zauważyła, że po więzieniu poruszam się dość swobodnie, co tłumaczyładobrymi stosunkami z komendantem.Liczyła na moje poparcie u niego.Kiedyzażądałem, aby mi wskazała, gdzie przebywa jej siostra, po długim namyśle - i niebez wahania! - zaprowadziła mnie do swej kajuty i otworzyła drzwi łazienki.Wszystko stało się jasne, jeśli nie liczyć jednego, drobnego wprawdzie, ale dlaustalenia sprawców tej hecy bardzo istotnego szczegółu: kto po raz drugi zatkałkorkiem i napełnił wannę? Poprzednio nie było w niej wody, chociaż dziewczynastała w mokrych butach, co wtedy zauważyłem.Czy zrobiła to sama Alicja, maso-chistycznie torturująca siebie urojeniami o winie i karze, całkiem już teraz sina zwycieńczenia, czy raczej jej siostra - okrutna, lecz zrozpaczoną swym sadyzmemhipnotyzerka, a może.nieobecni w tej chwili Kalmowie? Ostatnie przypuszczeniezakrawało na nonsens.Wyprowadziłem starszą siostrę z kajuty i wróciłem do łazienki.Dziewczynawyszła z wanny na ostry rozkaz, aby opuściła karcer, następnie poszła posłusznieZa mną do głównego korytarza i dopiero na ławce przed gabinetem Nguyena stra-ciła świadomość, zasypiając natychmiast na moim ramieniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexFriedrich Nietzsche Wola mocy by adam xyz
Ciemna strona malzenstwa Adam Ross
Adam Bytof Robert Stein Jasnosc
Ross Adam Ciemna strona małżeństwa
Knight Harry Adam Pochodnia
Mickiewicz, Adam Dziady cz.III
Knight Harry Adam Carnosaur
Mickiewicz Adam Pan Tadeusz
Mickiewicz, Adam Pan Tadeusz (2)
Veronica Roth Niezgodna 02 Zbuntowana