[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W zamęcie przeprowadzki gangsterzy nie zauważyli, że z rozdartego worka wypadła sztaba złota i plik banknotów.Złotą sztabę naśladowała cegła z gipsu pomalowanego żółtą farbą, a pieniądze - kupka bezwartościowych kartek.Cegły niemusiałem brać do ręki, bo rozbiła się na kawałki przy upadku na asfalt i ukazała swoje białe wnętrze.Obejrzałem tylkopapierki.W grubym stosie znalazłem kilka prawdziwych banknotów i te schowałem do kieszeni.Teraz ból głowy dawał mi się we znaki ze wzmożoną siłą: oprócz guza dokuczało mi pieczenie skóry pod włosamiszarpanymi przez łysego zbója zafascynowanego świeżym wyglądem mojej  peruki".Swoją drogą, DawidowiMartinezowi - obok paru ciepłych słów współczucia za wytrwałość w gromadzeniu gipsowych cegieł - należało się teżgorące uznanie za bezinteresowną ofiarność, zapał i rozmach w jego działalności, która uzasadniała istnienie ipodtrzymywała egzystencję codziennej prasy.Mistrz rozboju należał przecież do awangardy marionetkowych postaci skierowanych przez Scenografa dokonserwowania dekoracji.Komuś, kto jako naturalny i przytomny turysta spacerowałby po Górnym i Dolnym Riwazolu, zwiedzając dzielnicęmurzyńską, wcale nie peryferyjną, w odniesieniu do formalnego centrum Kroywenu, lecz zbudowaną w dalekiejperspektywie zdjęciowego planu - więc komuś, kto gnany ciekawością wszedłby na sam horyzont wielkiej sceny, trudnobyłoby zapewne wmówić, iż linie wytyczone rzędami słupów podtrzymujących arkusze dykty o konturach domówprzypominają ulice zamieszkanego miasta.Przebiegły przewodnik zarzucony serią kłopotliwych pytań, aby odwrócićuwagę dociekliwych turystów od detali (bardzo podejrzanie prezentujących się z bliska), wskazałby raczej w dal - nanajbardziej odległy od centrum cypel Vota Nufo, gdzie z cienkiej warstwy szkła powlekającego ziemię wystawały tarczeeleganckich statków pasażerskich.Wskoczyłem do wagonu metra na przystanku przy Dziewięćdziesiątej Ulicy i sprasowany sztucznym tłokiempojechałem do Kroywen - Centralu, gdzie od razu złapałem luzny autobus, dzięki czemu po upływie czterdziestu minut odchwili rozstania z Muriel mogłem znów zajrzeć do  Oka Cyklonu", ale - oczywiście - nie znalazłem jej tam.W bistrzewypaliłem papierosa nad filiżanką kawy.Przyszło mi do głowy, że świetlne kręgi, w jakich poruszali się głównibohaterowie filmu, najłatwiej byłoby dostrzec z miejsca nie osłoniętego ścianami domów i tarczami dekoracji - więc zeznacznej wysokości.Na myśl o Temalu dostawałem mdłości; zresztą biurowiec ten nie należał do najwyższych gmachów.W Zródmieściu istniał lepszy punkt obserwacyjny.Zatrzymałem taksówkę i pojechałem na Pięćdziesiątą Pierwszą Ulicę - do banku Quefeda Nos Paza, który liczył stodwadzieścia kondygnacji i w grupie zgromadzonych tu drapaczy chmur bił rekord wysokości.W sklepie obok bankukupiłem zegarek i czerwony mazak.W hallu dostałem plan Kroywenu.Wzniosłem się windą na szczyt Quefedy.Z tarasuwidokowego zobaczyłem tylko jedno światło.Było jaśniejsze od blasku rzucanego na ziemię przez słońce.Silnieiluminowany krąg znalazłem w najmniej oczekiwanym miejscu.Leżał w okolicy całkowicie nie zamieszkanej, jednak wgranicach wielkiej figury wypełnionej prawdziwymi obiektami.Dostrzegłem go w naturalnym lesie palmowym na zboczuwzniesienia za jeziorem - w odległości około czternastu kilometrów.Czy Muriel była jedyną aktorką? Nie - pomyślałem.Już fakt, że rozmawiała z głuchoniemymi, wykluczał takąmożliwość.Wszyscy ludzie, z jakimi ona utrzymywała bliższe kontakty w czasie filmowych ujęć, musieli być aktorami,ponieważ zwracali na siebie uwagę Widza.A może narkomanka nie należała do głównych bohaterów filmu? Jakodrugoplanowa postać (lecz jako aktorka, przy której ja odegrałem rolę statysty pierwszego planu) mogła być czymśzwiązana z inną - centralną postacią widowiska, w którym kreowała rolę nie najważniejszą wprawdzie, ale istotną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •