[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wywołało to jegowściekłość  prawdziwą, pierwotną furię! Patrz uważnie pod nogi  poradził mu Oliver. Nie chciałbym sięczymś takim powalać. Gdzie ona jest?  Głos Deckera zamienił się w bulgot. Bierze kąpiel. Oliver rzucił ukradkowe spojrzenie na swego szefa:Deck patrzył szklistym wzrokiem, sztywno i bez wyrazu. Powiedzia-łem jej, żeby się trochę przemyła.Miała kamerę polaroid, więc porobiłemzdjęcia i szkice, zanim umyłem wannę.To wszystko jest na kominku.Obok tych figurynek  które zastałem ustawione w nieprzyzwoitych po-zach.Decker wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.Nie podszedł dokominka.Skupił się na czynnościach Olivera.Scott był w rękawiczkach iw masce na twarzy.Spostrzegł, że Decker mu się przygląda, i zdjął ma-skę. O co chodzi? Opowiedz mi  poprosił Decker. Wpadłem tu koło pierwszej trzydzieści.Widocznie wróciła do domudziesięć minut wcześniej i zobaczyła to wszystko. Czy ma jakiś pogląd na temat tego, co się tu stało? Chyba ma, ale jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Starannie dobiera słowa", pomyślał Decker. Czy.byłeś tu już kiedyś, w tym mieszkaniu?Oliver usiłował zachować swobodę.Ale kropla potu spadła mu na dol-ną wargę. Byłem tu z tobą i Marge parę dni temu, kiedy ją wypytywaliśmy. Oliver!248RLT  I raz przedtem  złamał się Oliver. Odwiozłem ją domu od Bel-liniego.Znasz to miejsce? A powinienem? To taki gliniarski bar w Hollywood.Zobaczyłem ją tam kiedy wpa-dłem spotkać się z Osmondsonem w sprawie protokołów tych porwańwozów.Wyraznie przesadziła z piwem.Gdy opuszczała ten lokal, chwia-ła się na nogach.Nie chciałem, żeby w takim stanie prowadziła, więcodwiozłem ją do domu.Chyba możesz zgadnąć, czemu ci przedtem otym nie mówiłem. Cindy nic mu o tym nie wspomniała".Decker zachował spokój Była pijana? Powiedziałbym raczej, że zle się poczuła po tym wszystkim. To do niej niepodobne. Choć musiał przecież zdawać sobie spra-wę, że niewiele wiedział o życiu osobistym swej córki. Czy była możeczymś rozdrażniona?Oliver wzruszył ramionami. Jest tu kimś nowym, a Hollywood to ciężki wydział.ze swymi tra-dycyjnymi metodami.To trudne miejsce dla nowicjusza.Jestem pewien,że wiele spraw musiało ją tu drażnić. Czy ktoś ją tam atakował? Jest młoda, jest kobietą, do tego bystrą i ma niewyparzoną gębę.Je-stem pewien, że wielu mogło się to nie podobać.Chcesz wiedzieć, czymówiła mi coś konkretnego? Nie.Po prostu odwiozłem ją tej nocy. Czy zadzwoniła do ciebie, żebyś wpadł? Nie.zdarzyło mi się być akurat w pobliżu.Pomyślałem, a możebym wstąpił. Nic nie powiedział.Mijał czas, cisza stawała się bardziejoskarżycielska niż słowa.Oliver strzelił na chybił trafił. Marge domnie zadzwoniła, o wpół do drugiej.Powiedziała mi, że wszyscy trojebyliście na dochodzeniu w sprawie jakiegoś camry, który spadł ze stokuna Górze Aniołów, podobno Cindy go ścigała i straciła go tam z oczu.Szukał u Deckera potwierdzenia. No i?249RLT  Marge chciała, żebyśmy.to znaczy, ona i ja.wybrali się tam jutro.Czyli ściśle mówiąc, dzisiaj.A ponieważ dziesięć minut temu wyszedłemz pewnego spotkania, pomyślałem, że może mógłbym przedtem zadaćtwojej córce parę pytań. O pierwszej trzydzieści nad ranem?  Bez owijania w bawełnę za-uważył Decker. Zobaczyłem, że u niej się świeci.Pomyślałem, że jeszcze jest na no-gach. Oliver włożył teraz do kieszeni swe ręce w rękawiczkach. Oco ty mnie pytasz? Czy przyszedłem tu w określonych zamiarach? Nie,tak nie było.Ale nawet gdyby tak było, to już nie twoja sprawa. Mylisz się, dobro mojej córki to wciąż mój zasrany interes! Cholera, nie powiedziałem, że nie. Ale dałeś to do zrozumienia. Decker zacisnął rękę w pięść; mi-mowolny odruch, bo przecież Scott był w porządku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •