[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kane rozpoznał działanie czarów i uśmiechnął się dziko.Tak, to potężne czary i on nie jest wstanie nic zrobić, ale także nie miał zamiaru uciekać, dopóki gra się nie skończy.Trzeba było coś zrobić z tym czarownikiem, Kane usiłował sobie przypomnieć jakąśmagiczną sztuczkę, którą mógłby się zrewanżować.W końcu, sfrustrowany, zdał sobie sprawę,że jego przeciwnik potrafi się obronić przed każdym zaklęciem dostępnym w obecnej sytuacji.Lord Gaethaa ochroni swojego pupila również przed zagrożeniami fizycznymi.Kane pożałowałutraconej kuszy.Jak dotychczas, jedyną bronią jaką znalazł w opuszczonych domach, byłaciężka włócznia, przystosowana do walki wręcz i krótkich rzutów.Zrezygnowany, zszedł nadół, aby sprawdzić, dlaczego wrogowie jeszcze nie atakują.Na placu przed karczmą lord Gaethaa z towarzyszami patrzyli zafascynowani, jak CerebAk-Cetee wymawiał długie zaklęcie nad skomplikowanym pentagramem.Nagle powietrzezafalowało i wśród dymu kadzideł pojawił się, pokryty kolorowymi łuskami, demon.Poranionatwarz Cereba rozjaśniła się w chłopięcym uśmiechu.Uwięziony w pentagramie demon spojrzałgniewnie do tym i kłapnął zębami, wypuszczając kłęby dymu.Nagle garbata poczwara gwałtownie wyciągnęła łapy, usiłując zaatakować czarownikapazurami.Nie udało jej się jednak przebić magicznej bariery - posypało się tylko kilka iskier.Cereb Ak-Cetee zachichotał, słysząc ryk boleści.- Próbuj, niewolniku, ile chcesz.Ten pentagram będzie cię trzymał, dopóki cię łaskawie nieuwolnię, a nie zrobię tego, aż nie przysięgniesz, że będziesz mi służył.- Wezwałeś niewłaściwego sługę - odpowiedział demon chrapliwym głosem.- Ja dysponujębardzo niewielką mocą.Uwolnij mnie i wezwij potężniejszego, który zrobi to, co każesz.- Nie bądz taki skromny! Nie, nie wezwę żadnego z twoich braci.Większa ryba możeokazać się zbyt silna jak na moją sieć.Ale ty doskonale nadajesz się do tego, czego żądam.Ukrył się gdzieś tu przed nami pewien człowiek - rozkazuję ci przyprowadzić go.Jestuwięziony, otoczyłem miasto kręgiem ognia.Moje zaklęcie pozwoli ci poruszać się po mieście, mimo różnic między twoim a naszym środowiskiem.Masz go odnalezć, to wszystko.Aby cipomóc, postaraliśmy się o ten.- Patrzcie! - krzyknął Jan.- Tam jest Kane.Atakuje! Wszyscy odwrócili się gwałtownie -Kane celował w nich włócznią.- Ukryj się, Cereb - rozkazał lord Gaethaa - mamy.Kane cisnął włócznią.Niezdarnypocisk chwiejnym lotem zatoczył łuk nad placem.Kane nie celował w czarownika, ani wnikogo z ludzi.Przy tej odległości wysiłek byłby daremny.Rzucił w pentagram.Ostrzeuderzyło w twardą ziemię.Włócznia roztrzaskała się, przerywając magiczny krąg.Demonwybuchnął nieludzkim śmiechem.Cereb jęknął w zwierzęcym strachu, gdy potwór zamknął gow swoim ohydnym uścisku.- No i kto teraz będzie rozkazywał swojemu niewolnikowi? - zaryczał triumfalnie.Z piekielnym hałasem otworzyły się kosmiczne wrota, i po chwili zatrzasnęły się z hukiem,ucinając krzyk przerażenia i szyderczy śmiech.I tylko opary siarkowego dymu wskazywałymiejsce, gdzie przed chwilą stali demon i czarownik.Gdy obecni otrząsnęli się z pierwszego szoku, nie było też śladu po Kanie. VIII ZGAADZI SAUG ZAAZostało ich sześciu.- Bariera ognia upadła, milordzie - powiedział Alidor - czary przestały działać wraz ześmiercią mistrza.Lord Gaethaa w zamyśleniu drapał się w brodę.- Nieważne - powiedział.- Jest oczywiste, że Kane chce zakończyć całą sprawę tu, wmieście.Teraz widać, że dorasta do poziomu legend, które o nim opowiadają.Najgrozniejszy inajsprytniejszy agent zła, spośród wszystkich, których postanowiłem pokonać.Na jego twarzy odmalowała się ponura satysfakcja.Krzyżowiec wszedł do karczmy.Jezdzcy z ulgą podążyli za nim.Dron Missa przetrząsał wszystkie kąty w poszukiwaniunietkniętej jeszcze poprzedniego wieczoru butelki wina.Głośnym okrzykiem zadowoleniaobwieścił sukces.- Pytanie, jak mamy go znalezć w całej tej gmatwaninie - kontynuował lord Gaethaa.- Dodiabła, przestańcie się kłócić nad tym winem! Dajcie mi pomyśleć! Jan, powiedz temutchórzliwemu gospodarzowi, żeby przyniósł jeszcze parę butelek.Po tym, co widzieliśmy, winodobrze nam zrobi.Zciągnął brwi i w zamyśleniu przygładził wąsy.Mollyl patrzył na związaną Rehhaile leżącąpod filarem.- Kane miał oko na tę sukę.Może jeśli wyprowadzimy ją na zewnątrz i zabawimy się z niątrochę, to przyjdzie ją odbić.Jeśli ona nic nam nie może powiedzieć, to będzie chociaż dobrąprzynętą.Lord Gaethaa rozważał tę propozycję, patrząc pustym wzrokiem na Rehhaile, jakbynieświadomy jej przerażenia.- Niech tak będzie - postanowił.Alidor poczuł skurcz w żołądku.Czarownica, nierządnica, jakiekolwiek były jej zbrodnie -oddawać ją Mollylowi, dla zaspokojenia jego chorych pożądań - to było zbyt wiele.- Milordzie - powiedział szybko - wydaje mi się całkowicie nieprawdopodobne, aby takidiabeł jak Kane, przywiązywał znaczenie do cudzego cierpienia.Propozycja Mollyla dałabytylko Kane'owi czas na ucieczkę lub realizację jakiegoś nowego pomysłu.Lord Gaethaa przytaknął i Alidor poczuł ogromną ulgę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •