[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szybko weszła do mieszkania wciskającklawisze wyłączające alarm, gdy Petunia wparowała do salonu, szczekającjak oszalała.Potem wykonała manewr zatrzymania z poślizgiem i zaczęłamerdać ogonem.Shirley biegła za psem ze słuchawką telefonubezprzewodowego w ręce. O!  zatrzymała się w pół kroku, spoglądając w zaskoczeniu na ichdwoje. Simon! Więc teraz wchodzisz już bez pukania?Rose rozdziawiła gębę, wpatrując się to w Simona, to w Shirley, to wPetunię, która próbowała teraz dostać się na ręce Simona.A Simonuśmiechał się do niej. Rose.To moja babcia.Babciu, znasz Rose, prawda? Oczywiście, że znam Rose  odpowiedziała niecierpliwie Shirley.Petunia, przestań!Skarcona Petunia przestała skakać i usiadła na podłodze, tylko kikut jejogonka wciąż zataczał oszalałe kółka, a różowy język pozostał na wierzchu.337RLT Rose stała jak wryta, gapiąc się na to wszystko i starając się zrozumieć, o cochodzi, jednak oświecenie nie nadchodziło. Więc.Znasz Petunię?  zapytała ostatecznie.Simon skinął głową. Znam ją, odkąd była taka  nadał swoim dłoniom kształt filiżanki. A ty znasz Simona  skwitowała Shirley. Pracowaliśmy razem  wytłumaczyła Rose. Wspaniale  Shirley próbowała zakończyć W niefortunne spotkanie. Tak więc, skoro wszyscy wszystkich znają, czy mogę już wrócić dołóżka?Simon podszedł do niej i pocałował ją w czoło. Dzięki, babciu  zwrócił się do niej ciepłym głosem. Prze-praszam za tę pobudkę.Shirley skinęła i powiedziała coś, czego Rose nie dosłyszała, a potemzostawiła ich samych w holu.Petunia, wciąż siedząc na tylnych łapach imerdając ogonem, spojrzała na Simona, potem na Rose i znów na niego. Co ona powiedziała?  zapytała słabym głosem.Simon posłał jej uśmiech. Wydaje mi się, że stwierdziła:  Dość długo to trwało. Co trwało?.Jak?.Simon wyciągnął smycz Petunii z szuflady, gdzie Shirley ją trzymała iponownie uśmiechnął się do Rose. Chodzmy na spacer! W jednej ręce trzymał smycz Petunii, w drugiejrękę Rose i tak poprowadził je do swojego mieszkania, gdzie Petuniazwinęła się w kłębek w nogach łóżka, a Rose i Simon leżeli razem na jegoniebieskiej kołdrze, szepcząc do siebie, całując się i śmiejąc, chwilami takgłośno, że budzili Petunię, która prychała wtedy na nich.I tak aż do świtu.338RLT 41Maggie wyszła spod prysznica, szybko się wytarła i nałożyła czysteubranie.Rozczesała włosy, związała je w kucyk, ostatni raz spojrzała zasiebie i zamknęła drzwi idąc szybko, żeby się nie rozmyślić.Chciałaopowiedzieć Charlesowi swoją historię.Opowie mu, jakby opowiadałasztukę, którą ma zamiar napisać.Bardzo dawno temu pewna dziewczynauciekła do college u.Zobaczy, co Charles powie, będzie pilnie obserwowaćjego twarz i jeśli reakcja będzie pozytywna, wyzna mu, że to wszystkoprawda.Otworzyła drzwi i wpadła na kogoś.Josh.Pierwsza noc wPrinceton.Stał w ciemnościach piorunując ją wzrokiem.W rękach trzymałjej plecak.Zatoczyła się do tyłu na ścianę, oddech uwiązł jej w gardle.Josh niebył pijany ani zamroczony, nie robił wrażenia otępiałego i nie był w nastrojudo flirtów Wyglądał, jakby chciał ją zabić, ale być może da się przekonać,że zadanie jej bólu wystarczy Ci faceci zawsze wracają, pomyślała iprzesunęła się jeszcze centymetr do tyłu, zastanawiając się, czego chciał, ijak się tu dostał, bo biblioteka była przecież zamknięta.Musiał na niączekać, co oznaczało, że byli sami w tym podziemiu. O Boże , myślała Maggie, jeszcze bardziej się cofając, próbującwtopić się w ścianę.Będzie zle.Będzie naprawdę zle. No, więc, witaj  powiedział miękko i potarł kciukiem po jejtatuażu, tym z napisem  Mama , tym, który, jak się domyśliła, w końcusobie przypomniał. Mała M.Chyba jesteś mi coś winna? Oddam ci pieniądze  wyszeptała Maggie, gdy on naparł na nią takmocno, że nosem ocierał o jej nos. To mój plecak, nawet ich nie339RLT wydałam, oddam ci je zaraz.Zadrżała, gdy ją złapał i musiała ostro walczyć, żeby nie zacząćkrzyczeć. Straszne , pomyślała ponuro.Dokładnie jak w wierszu.Takiestraszne.Rzucała się i wiła myśląc, że może w ten sposób uda jej się uciec,ale trzymał ją zbyt mocno i ściszonym głosem mówił okropne rzeczy. Co ty tu właściwie robisz? Nie pasujesz tutaj! Nie powinno cię tuw ogóle być! No, więc, opowiadaj! Oddam ci twoje pieniądze.Po prostu mnie puść  prosiła Maggie,próbując się wykręcić, ale trzymał ją przypartą do muru, do lodowatozimnej, granitowej ściany biblioteki.Cały czas mówił  nie zwracającuwagi na to, czy ona ma coś do powiedzenia, rzucając jej słowa w twarz,podczas gdy ona starała się mu wyrwać.Nie przerywał, ale jego ton,początkowo napastliwy i oskarżycielski, zaczął oscylować w stronę obleśnejnamowy. Może powinienem ci pozwolić jakoś mi to zrekompensować powiedział, lustrując jej ciało w taki sposób, że poczuła się, jakby wlał jejkwas za koszulę. Nie pamiętam dokładnie, co się wtedy wydarzyło, ale nie wydaje misię, żebyśmy zakończyli to, co zaczęliśmy.Jesteśmy sami, nikt nam nieprzeszkodzi.To chyba dobra okazja.Maggie jęknęła i nadal wykręcała się rozpaczliwie. Puść mnie  błagała. Niby dlaczego?  zaśmiał się.Jego bladą twarz pokrywał ru-mieniec, blond włosy opadały na czoło, a kropelki śliny spadały na jej twarz,gdy mówił: Masz kłopoty.Poważne kłopoty.Zajrzałem do twojego plecaka.Trzy legitymacje.Bardzo ładnie.Moje karty kredytowe, oczywiście, i340RLT mnóstwo gotówki.Od kogo? Inni faceci? I mieszkasz tutaj, na dole? Maszpojęcie, co by się stało, gdybym zawiadomił ochronę? Albo gliny?Maggie odwróciła twarz i zaczęła cicho płakać.Nie mogła siępowstrzymać.Cała ta gadka, jego ręce na jej nadgarstkach, to wszystkoprzypominało jej tych facetów na parkingu.Była tak samo przerażona jakwtedy.Co za wstyd, jego słowa spadały na nią jak grad, parząc jej skórę.Totakie niesprawiedliwe.Cóż takiego zrobiła? Co zabrała? Trochę jedzenia,którego i tak wszędzie było pełno.Kilka książek, których właściciele byli natyle głupi, leniwi czy bogaci, żeby zostawiać je, gdzie popadnie.Jakieśubrania z kosza z rzeczami znalezionymi, puste krzesło w sali wykładowej,gdzie profesor tak czy tak miałby ten wykład.W końcu podniosła podbródek i otworzyła szeroko oczy. OK  powiedziała. Wystarczy. Zmusiła się do uśmiechu,potem z trudem rozpuściła włosy i przerzuciła je przez ramię do przodu.Udało ci się, masz mnie  wymamrotała. Masz mnie dokładnie tak, jakchcesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •