[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomimo ciemności były oświetlone iwidoczne.Po sennym bezruchu pustej płyty lotniskowej W Toronto, Hermannhaffn sprawiałoprzyjemne wrażenie.Coś się działo, panowało ożywienie, paliło się wiele świateł.Nad barakiem dworca lotniczego wywieszono transparent: Witamy w Wielkiej RzeszyEuropejskiej.Mocny reflektor rozświetlał napis.- Coś z tą nazwą nie bardzo - zauważył Graham.- Może w międzyczasie zmienili.Pasażerów wprowadzono do dużej poczekalni, przypominającej salę odlotów w Toronto,każdemu wydano plastikowy numerek porządkowy oraz deklarację wjazdową Rzeszy.Poproszono, by usiedli na przygotowanych ławach i wypełnili deklaracje.Wokół snuli siężołnierze z ochrony lotniska.Byli w czarnych mundurach, niektórzy prowadzili psy dowykrywania narkotyków.Co chwilę wywoływano po dwa, po trzy numery.- Popatrz, co oni tu wypisują - powiedziała Agnes, która pierwsza wzięła się za studiowaniedeklaracji.- Taak?.- Wwóz broni, narkotyków, roślin i zwierząt.- czytała.- Co chcesz od tego?-.pornografii i symboli religijnych jest wzbroniony.Proszę zdać wszystkie rzeczoneprzedmioty, rośliny lub zwierzęta właściwym urzędom na granicy.- Chyba trochę przesadzają.- Chyba że stale będą ci zaglądać pod spódnicę, bo uważają, że ciało nie jest strefą prywatną.- Mnie nie mogą zaglądać pod spódnicę - uśmiechnął się.- Mówiąc poważnie: nie wierzę,żeby posunęli się do czegoś takiego.- Ja, w każdym razie, nic nie zdam - od ślubu Agnes nosiła krzyżyk.-- Nie spieraj się z nimi.Zrób, jak każą - burknął, chociaż sam nie był zadowolony z tego, copowiedział.- Jak mnie zmuszą - wydęła usta.- Przy kolejnej rewizji.%7ładnej rewizji nie było.Agnes iGrahama poproszono w jednej turze, ale uprzejmy żołnierz wskazał każdemu z nich dwojga innedrzwi.- Proszę bardzo, to nie potrwa długo - powiedział.Graham zamknął za sobą drzwi.Pokój umeblowano bardzo prosto, ale meble były dobrejjakości - biurko, fotel, krzesło dla petenta, lampa stojąca na biurku, szafa na książki, na ścianieportret jakiegoś faceta z zaciętą twarzą.Przy drzwiach stali dwaj żołnierze.- Proszę usiąść - powiedział umundurowany urzędnik, podnosząc głowę znad papierów.Zesmagłą, pociągłą twarzą kontrastowały blade, wodniste tęczówki.- Proszę wypełnić ankietę i podpisać.To jest zarazem podanie o przyznanie obywatelstwaRzeszy Europejskiej - podał Grahamowi kilkustronicowy zeszycik.- A deklaracja wjazdowa?- To odda pan pózniej.Najpierw obywatelstwo.Pytań było kilkaset, niektóre bardzo drobiazgowe: o przodków aż do trzeciego pokoleniawstecz, o ich pochodzenie społeczne, o rasę, o zawód; szczegółowy przebieg kariery zawodowejaplikanta; choroby, które przeszedł; to samo o współmałżonku.Wielu danych dotyczącychrodziny Agnes nie zdążył poznać, wiele danych o rodzinie Jeanette zdążył zapomnieć.- Czy to nie przesada, ta wnikliwość? Urzędnik spojrzał na Grahama pytająco.- No.dla nas Europa była zawsze symbolem demokracji, równości, wolności i tolerancji.Zawsze z uwagą słuchałem przemówień kanclerzy europejskich, którzy tak trafnie i precyzyjnieformułowali te zasady.W moich oczach to był wzór, do którego Ameryka powinna zmierzać.Atutaj? - Graham ujął w dwa palce plik papierów, które mozolnie wypełniał od pół godziny.-Mam odpowiedzieć na.- zajrzał na ostatnią stronę -.pięćset siedemnaście pytań, wśródktórych są takie, jak: jakiej rasy byli rodzice żony mojego stryja.A może nawet bardziejintymne, tylko nie zdołałem się do nich dokopać.Takie rzeczy chce demokratyczne państwowiedzieć o swoim obywatelu?.Gdzie są prawdy, sztandarowe prawdy europejskie, głoszoneprzy każdej okazji przez waszych kanclerzy?.- wypalił.Urzędnik wziął ankietę z rąk Grahama.- Przez dwanaście lat zdążyliśmy odpocząć od bombastycznych przemówień naszychkanclerzy.Tu się bardzo wiele zmieniło, odkąd ostatni kanclerz został skazany za zdradę irozstrzelany - panie Jager.Szybko przejrzał rubryki wypełnione przez Grahama.- To, co pan wypełnił, wystarczy.Proszę tu podpisać, panie Jager.Następnie sam skreślił zdanie na końcu, podania, złożył pod nim podpis i przyłożył małą,metalową pieczątkę.- Gratuluję.W tym momencie stał się pan obywatelem Wielkiej Rzeszy Europejskiej.Zostanie panu wydana karta identyfikacyjna oraz nadany numer obywatelski.Potrzebujemywykształconych ludzi, czystych rasowo.Proszę.- wykonał nieokreślony ruch ręką, a jeden zwartowników podszedł, wziął dokumentację Grahama i poprowadził go z sobą.Następnie niemal błyskawicznie sfotografowano Grahama, wypisano jego kartęidentyfikacyjną, wklejono do niej zdjęcie, na drugiej stronie odbito odciski palców i wszystkorazem zaplastyfikowano w zgrabną, sztywną całość.Przeszedł do pomieszczenia, gdzieprzyjezdni rozpoznawali swoje bagaże.Agnes jeszcze nie było.Wśród sterty tobołków wyszukałich dwa skromne pakunki.Przychodziły coraz to nowe osoby, zabierały rzeczy i odchodziły.Tylko ona nie przychodziła.W kasie wymienił pozostałe dolary na ecuny.Po trzysta dolarów za ecun.Zebrało się niecoponad siedemset ecunów.Nie miał pojęcia, ile to było warte.Agnes nadal nie pojawiała się.Wprawdzie pozostała jeszcze wysoka sterta bagażu, ale oddawna już nikt nie wychodził.Pojawili się natomiast dwaj robotnicy, którzy załadowali pozostałybagaż na wózek i gdzieś odwiezli.Zaniepokojony Graham wrócił tam, skąd go przyprowadzono; znalazł pokój, gdzieprzeprowadzono z nim wywiad imigracyjny.Zapukał i wszedł.Siedział jeszcze ten sam urzędnik,który go przyjmował.Właśnie składał papiery, zabierał się do wyjścia.- Przepraszam, gdzie jest moja żona? - powiedział Graham.-: Czekam na nią przywydawaniu bagażu już ponad godzinę, a jej nie ma.A przecież została poproszona na wywiadrównocześnie ze mną.- Jak się nazywa?- Agnes Jager.Urzędnik podniósł słuchawkę.Powiedział parę słów po europejsku, chwilę słuchał, potem wpapierach odszukał ankietę Grahama.- Przecież to edenka - powiedział.- Edeńcy nie mają wstępu do Europy.Europa jest dlaEuropejczyków, to znaczy dla rasy, która wywodzi się z Europy.Agnes Jager zostaładeportowana w trybie natychmiastowym do Ameryki.- Co?.Deportowana?.Muszę się z nią natychmiast zobaczyć.- To niemożliwe.Samolot odleciał pół godziny temu.- Co?.Pan kłamie! Nie było słychać żadnego startu.- Proszę liczyć się ze słowami, panie Jager: Zciany dworca są dzwiękochłonne.- Ja muszę polecieć zaraz za nią! Z powrotem! Mam pieniądze.- Na co nam pańskie dolary?! Mamy waszych wszawych dolarów pod dostatkiem! Wkrótceprzerwiemy w ogóle loty do Ameryki, bo za te wasze dolary nie można od was nic kupić!- Mam ecuny.Wymieniłem.- To nie ma znaczenia - urzędnik machnął ręką.- Obywatel Europy nie może opuścićEuropy, byłaby to zdrada ojczyzny.Kto raz stał się Europejczykiem, już nim pozostanie, ipozostanie w Europie.- Gadaj!.Gadaj!.Coście jej zrobili?! - Graham rzucił się na urzędnika.Nie zdążył nawet przebyć połowy drogi: strażnicy byli czujni.Został błyskawicznieobezwładniony i skuty kajdankami.Zabrakło mu dawnej szybkości i formy, wyniesionych z SiłPrzestrzennych.By niepotrzebnie nie hałasował, usta zalepiono mu plastrem.Nawet nie bili.- Agnes Jager została wydalona, a pańskie małżeństwo z nią zostało unieważnione.Poodebraniu bagażu powinien pan udać się do komisji profesjonalnej, która wyznaczy panu miejsceosiedlenia, zawód i miejsce pracy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexMarek Grzybowski, Janusz Tomaszewski red.nauk. Logistyka, komunikacja, bezpieczeństwo. Wybrane problemy
Bankowicz Bożena i Marek Dudek Antoni Leksykon historii XX wieku
Chodakiewicz Marek Jan Po Zagładzie. Stosunki polsko żydowskie 1944 1947
Marek Krajewski, Mariusz Czubaj 2009 Róże cmentarne
Karpiński Marek Najstarszy zawód œwiata(3)
r 11 07
Metcalfe Josie Medical Duo 485 Oczywisty wybór
[ebook] [PL] Bagley Desmond Pulapka
Kirk William Psychologiczne uwiedzenie
Benford Timothy Ardeńskie taÂśmy