[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego nie cofnę się nawetprzed pojedynkiem, a nadto mnie znasz, żebyś miał wątpić o tym.Istotnie,Złotopolski wcale tchórzem nie był.Nie mieszał się do żadnych niebezpiecznychspraw na wielką skalę, ale w pojedynku umiał stać bez mrugnięcia okiem podlufą przeciwnika.Oto niedawno wyzwał był i ranił jednego ze swoich znajomychza to, że śmiał twierdzić, jakoby on, Złotopolski, dał fałszowanego muma nawydanym u siebie obiadku.Maszko nie wątpił zatem o prawdzie słów jego.- Dobrze to jest - rzekł - ale jakże ty możesz pojedynkować się zIwaszkiewiczem?- Sądzę, że do tego nie przyjdzie, ale ostatecznie wolę takiego Iwaszkiewiczapobić, niż być od niego pobitym - jeszcze w takiej rzeczy. - Jasiu! ty jesteś niedoścignionym wzorem!- Dobrze.Tymczasem idę i każę zaprzęgać.Złotopolski wyszedł.Maszko zostawszy sam, szybko przysunął się do lustra.- A któż zabroni Iwaszkiewiczowi ożenić się z Fanią? - spytał sam siebiepółgłosem.- Ja! ja! - odpowiedział również sam sobie.Przy tym strojąc przed lustremrozmaite grymasy i miny, starał się naśladować ton i wyraz twarzyZłotopolskiego.- Ja! ja!Tegoż dnia wieczorem obaj byli już w Warszawie.Złotopolski pobiegłnatychmiast do Misia.- Jak się masz?- Dobrze.Podali sobie ręce.- No, winszuję ci - rzekł Miś - sprawa skończona?- Jedna skończona, druga się rozpoczyna.Wiesz, Misiu, co ja ci powiem?- Co?- %7łe, mimo iż cię zwą "jedynym człowiekiem z taktem ", mało jest ludzi takograniczonych, jak ty.Miś rozczesał spokojnie palcami faworyty.- Wpływ prowincji: : żywość poruszeń, skłonność do grubiaństwa -pomruknął.- Przestań no, przestań! Jak ci się zdaje, dlaczego Iwaszkiewicz zostałprzyjęty?Miś rozczesał drugi raz faworyty.- Bo się oświadczył.- Do diabła! Gdybyś był powiedział u Bujnickich, dlaczegom wyjechał doZłotopola, gdybyś był powiedział, że robię interes, że nie jestem zrujnowany, żewyjazd mój na wieś nie jest fugą, mogłoby się dziesięciu Iwaszkiewiczówoświadczać.- Ani słowa.- Więc dlaczegóż nic nie mówiłeś?- Naprzód dlatego, że mnie to nic a nic nie obchodzi.- W tym też i dowód twojej inteligencji.Nie obchodzi ciebie to, że takiIwaszkiewicz odsadził od panny jednego z ludzi naszej sfery.Miś zmieszał się cokolwiek, ale odrzekł:- Po wtóre, że ty sam, wyraznie ty sam związałeś i mnie, i Antosia słowem, żenic nie wspomnimy o tym; chciałeś przecie Fanny zrobić niespodziankę.- A tymczasem ona zrobiła mi niespodziankę.- Na honor! prawda.- Otóż, kiedyś wiedział, jak rzeczy stoją, nie trzeba było się krępowaćsłowem.Mogłeś się domyśleć, że będę ci tylko wdzięczny za takieniedotrzymanie sł owa.Ale, żeby się czego domyśleć, potrzeba umieć myśleć, ato nie twoje rzemiosło.- Rzemiosło zapewne nie moje.Chwała Bogu, nie potrzebuję bawić się żadnym rzemio- słem, lecz skorom dał słowo, że będęmilczał, to - rozumiesz, drogi Jasiu, choćby od tego i twoje szanowne życiezależało, i Fani, i wszystkich Bujnickich i całej Warszawy - jeszcze bym anipisnął.Rozumiesz, Jasiu?- Ciekawym, czy równie skrupulatny jesteś w oddawaniu długów na termin,na który przyrzekasz.- To inna rzecz.Długów nie robię u ludzi naszej sfery.Jeżeli ty na przykładpożyczysz mi pieniędzy, których mi właśnie potrzeba, to, bądz pewny, że cioddam na termin.- Dziękuję! Za tobą przyjdzie Antoś, za Antosiem Władzio magnetyzer i takdalej.- Z Władziem nie żyjesz blisko, a Antoś nie potrzebuje pieniędzy.- Co? Antoś nie potrzebuje pieniędzy?- Nie potrzebuje, bo je ma.- Antoś ma pieniądze?- Antoś żeni się z Berlińską.- Ha! Canaille!- Przyszedł do Berlińskiego pożyczyć pieniędzy.Berliński zaklął mu się naBoga, uczciwość, sumienie i honor, że nie ma gotówki.A że Antosiowi potrzebabyło gotówki, więc po wiedział Berlińskiemu, że musi ją mieć, bo się chce żenić;Berliński spytał go z kim? Antoś odpowiedział: "Z pańską córką! "- przy czymdał mu słowo, że nie drwi, stante pede oświadczył się córce; na drugi dzień byłyzaręczyny, po których Berliński dał Antosiowi pieniądze, a Antoś dałBerlińskiemu weksel.- %7łe się ożeni z jego córką?- Podobno.Czy dotrzyma, to inna kwestia, dość, że dziś ma pieniądze, którychja nie mam i których chcę od ciebie pożyczyć.- Dasz?- Dam, ale mówmy o mojej sprawie.Dawno byłeś u Bujnickich?- Wczoraj.A ty prędko będziesz?- Skorzystam, że jutro dzień recepcji u nich.Czy myślisz, że pozwolę sobiezabrać Fanię takiemu Iwaszkiewiczowi?- Ależ bo ona zakochana, zakochana ta mała Fania.- Drwię z tego.- Eh bien! Jutro rano przychodzę do ciebie po pieniądze, a wieczorembędziemy obaj u Bujnickich.VIIWtorkowe recepcje pani Bujnickiej dość były liczne, chociaż nieuprzyjemniał ich ani "znakomity "Zubicki, ani "cudowny "magnetyzer hrabiaWładzio.Jedyną ich ozdobą była Fania i elegancki świat, który tam bywał.Jaksię rzeczy na takich zebraniach odbywają, łatwo się domyśleć.Punkt dziewiątawieczór pani Bujnicka już strojna siada na kanapie w oświetlonym, ale jeszczepustym salonie, a siada dlatego, żeby pierwszy frak, który wejdzie, zastał ją jużsiedzącą i myślał, że ona zawsze tak siedzi na kanapie zachowując tę pozycję,daleko uroczystszą niż każda inna.Tymczasem w również oświeconym przedpokoju słychać gniewliwy szept przeznaczonego do zdejmowania paletotówlokaja Feliksa.Stary Feliks gniewa się na syna swego, małego Feliksa,przeznaczonego do zdejmowania kaloszy, a gniewa się o to, że mały Feliks tekalosze regularnie co wtorek gdzieś zapodziewa lub gubi, skutkiem czego on -jego rodzony ojciec, nazywa go bezbożnikiem i przepowiada mu, że wyjdzie nawisielca.Wreszcie daje się słyszeć uderzenie dzwonka, otwierają się sprężyście drzwisalonu i pokazuje się w nich mniej więcej głupia fizjonomia pierwszego gościa.Przybyły podnosi głowę, rozwesela oblicze, jakby go Bóg wie jakie szczęściespotkało i trzymając obiema białymi rękawiczkami kapelusz tuż przy piersiachposuwa się podrygując na każdej nodze w kierunku kanapy, na której siedzi paniBujnicka.Następują powitania, wzajemne zapewnienia i ożywiona francuskarozmowa.Potem już uderzenia dzwonka powtarzają się co chwila i wkrótce salonnapełnia się gwarem, paryskim akcentem, białymi krawatami, wyziewami perfum,gorącem, tiurniurami i trenami dam, folblutami rozmaitych ras i wszystkim, corazem wzięte stanowi szyk, komfort etc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl