[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były matowe szkliste. Dobrze się czujesz? Riko, spójrz na mnie!Odzyskała ostrość widzenia i lekko skinęła głową.Pojawił się wóz policyj-ny z rytmicznie migającymi światłami.Wokół rozbrzmiewały podniecone głosy,a po chwili rozległy się kolejne syreny.Jeszcze raz pokiwała głową, odzyskującjasność umysłu. Zostań tutaj  powiedział. Porozmawiam z policją.Odjedziemy stądnajszybciej jak będzie to możliwe. Przyjrzał się jej uważnie, a potem, uspoko-jony, zamknął drzwi i przeszedł przez ulicę.Zabójstwa dokonały Czerwone Brygady, a ich ofiarą padł prokurator.W Me-74 diolanie nie było to nadzwyczajne wydarzenie.Creasy wylegitymował się poli-cjantom jako ochroniarz i powiedział im, co widział, przy czym nie było tegowiele.Podał im opis dwóch mężczyzn z bronią, któremu mogły odpowiadać setkitysięcy młodych mieszkańców miasta.A także numery rejestracyjne Volkswage-na, który z pewnością został skradziony.Pół godziny pózniej wyjeżdżali z przedmieść w kierunku Como, a Rika sie-działa z tyłu w milczeniu. Zwierzęta! Strzelać do ludzi na ulicy.Zwierzęta!Zauważyła wzruszenie ramion przed sobą. Miałeś w ręku broń  powiedziała. Widziałam.Czemu ich nie zastrze-liłeś? To nie miało nic wspólnego ze mną, ani z tobą  odpowiedział krótko.Poza tym, oprócz tych dwóch był jeszcze trzeci na przednim siedzeniu furgonetki.Miał dubeltówkę z obciętą lufą.Gdybym zaczął strzelać do jego kumpli, rozwalił-by nas.I tak mieliśmy szczęście.Denat dostał tylko jedną kulę.Przeleciała jakiśmetr od nas.Usłyszawszy to zamilkła na dziesięć minut.Obserwował ją w lusterku wstecz-nym.Dokonano inwazji na jej prywatny świat.Przemoc wyskoczyła z ekranu tele-wizora i wymierzyła jej policzek.Wyraznie widział jak usiłuje panować nad sobą,aby móc z powrotem trafić do swojego świata.Pochyliła się do przodu i wyjęłamaleńki odłamek szkła z jego włosów. Byłeś taki szybki, Creasy.Nawet nie zdążyłam zauważyć, że nadchodzisz.Dzięki Bogu, że tam byłeś.Przejechał przez bramę i podjechał pod frontowe wejście. Muszę wypić brandy.I to dużą.Chodz ze mną. Pinta  powiedział, nie ruszając się zza kierownicy. Pinta? Jest za piętnaście piąta. Och, oczywiście.Przez to wszystko zapomniałam.Jedz.Do zobaczeniapózniej.Stała przy schodach i patrzyła, jak wycofuje samochód i odjeżdża.Potem we-szła do domu i nalała sobie brandy.Szok minął i odtworzyła scenę w myślach.Nagły, gwałtowny ruch  dzwięki  tłukące się szkło i ciężar ciała Creasy ego,leżącego na niej.Jego bezruch.Miedziany smak strachu w ustach.Creasy takipewny  taki spokojny.Pózniej zadzwoni do Ettore do Rzymu i opowie muo tym.A następnie niektórym przyjaciółkom.Cóż za zdarzenie  ochroniarz sięprzydał.Był taki niewzruszony  patrzył na zabitego mężczyznę bez najmniej-szej emocji.Widać zbyt często kiedyś to widywał.Przypomniała sobie jego dłońprzy swojej twarzy, biorącą ją pod brodę.Dłoń pokrytą bliznami  Pinta jej po-wiedziała skąd się wzięły.Ciężkie oczy przyglądające jej się  podtrzymujące na75 duchu.Nalała jeszcze jedną brandy i popijała ją powoli.Nie będzie dzwonić doEttore dzisiaj wieczorem.Równie dobrze można to zrobić rano.* * *Wcale nie był szybki  wręcz przeciwnie.W każdym razie nie wedle wła-snych kryteriów.Leżał w łóżku i zastanawiał się nad tym.Nie włączył kasetyi nie pił.Część jego umysłu oczekiwała, a część analizowała.Doszedł do wnio-sku, że gdyby Rika była celem, już by nie żyła.Dawniej ustrzeliłby człowiekaw furgonetce i dwóch pozostałych zanim zrobiliby pięć kroków.Byli nowicju-szami.Zdeterminowanymi amatorami.Ofiarę trafiła zbłąkana kula; przypadek,ale terroryści mieli szczęście.Powinni byli wykonać zadanie z dubeltówki, bezwysiadania z furgonetki.Amatorzy.Był wolny.Jego reakcje były przytępione.Rika już by nie żyła.To zadecydowało.Przez całe życie własne ciało traktował jak broń.Dbał o nietak, jak dbał o swoje uzbrojenie.Leczył je po urazach.wiczył wszystkie jegoczęści i pilnował, aby reagowały na sygnały z mózgu.Teraz byłoby to trudne.Niemógł, jak w przypadku pistoletu, wsunąć do niego czyszczącego wycioru, wypo-lerować go do połysku i naoliwić części ruchomych.Należało odbudować całyorganizm, i to bez pośpiechu.Będzie to długi i bolesny proces.Nie wyglądał naniesprawnego  prawie nie miał nadwagi.Tylko Guido, który znał go w daw-nych czasach mógł to zauważyć  opieszałość, napięcie mięśni.Dobry karabinmaszynowy, zardzewiały i zaniedbany.To zajmie miesiące.Na początku bardzoostrożnie, każdego ranka dziesięć minut treningu w pokoju, stopniowo zwiększa-jąc tempo.Dziesięć wizyt w siłowni i prąca z ciężarami oraz sztangami.Uda się.Jeszcze nie było za pózno.Ale to już ostatni dzwonek.Było po północy, kiedy rozległo się ciche pukanie do drzwi.Nadszedł kresoczekiwania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl