[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jasne włosy.Błękitne oczy.Gdzie onajest?Angie popatrzyła na schody do piwnicy.Jej głos był ostry, natar-czywy. Wszyscy są na dole.Złożyli zaproszenie, cięli, cięli, otworzyliswoją krew. Co dzieje się tam na dole? Jeżeli zejdę na dół, gdzie znajdęCassie?Angie podniosła lewą dłoń, wnętrzem do góry. Gryzłam.Gryzłam z całych sił i jest krew.Ugryzienia na mięsistych częściach dłoni były widoczne nawet wświetle świec.Zakrzepła krew też. Umiem gryzć, ale nie umiem ciąć.Umiem gryzć i jest krew,ale tak nie może być, bo kazano mi ciąć.Dziewczyna weszła między szklane kule ze świecami i ruszyła wkierunku Molly, która zaczęła się wycofywać. Wez to i potnij mnie  mówiła natarczywie Angie, wyciąga-jąc do Molly butelkę ostrymi szpikulcami do przodu. Nie.Odłóż butelkę.275 W szalonych oczach dziewczyny kipiała złość.Po chwili jednakzebrał się w nich ciepły słony przypływ i kiedy wytrysnął, złość za-mieniła się w rozpacz i żal nad sobą. Kończy mi się czas  powiedziała Angie. Zaraz przyjdziepo mnie. Kto? On rządzi. Kto?Oczy dziewczyny płonęły czerwono w łuskach łez. On.TO.Ta rzecz. Jaka rzecz?Gorące łzy zmyły z twarzy Angie Boteen lata życia i zamieniły jąw przerażone dziecko. Rzecz.Coś z twarzami w dłoniach. 48Szpital Zwiętej Marii z Betlejem, który otworzono w XV wieku,azyl dla chorych psychicznie znany pod nazwą Bedlam, choć za-mknął swe podwoje w bardzo dawnych czasach, znów istniał i obej-mował cały świat, od bieguna po biegun.Być może w piwnicy restauracji krążył jakiś stwór z twarzami wrękach, coś, co mógłby wymyślić i namalować Goya w swych naj-mroczniej szych godzinach, a może to zagrożenie istniało jedynie wumyśle Angie Boteen.Realne czy nie, dla niej było prawdziwe. Boję się ostrych rzeczy.Jestem słaba  powiedziała dziew-czyna. Zawsze byłam słaba.Chcę być posłuszna, oni oczekująposłuszeństwa, ale nie mogę się pociąć.Umiem gryzć, ale nieumiem się pociąć.Molly dalej się cofała, zataczając koło.Weszła ostrożnie międzyświece, jak mag, który chce pozostać wewnątrz chroniącego go pen-tagramu.Angie również zataczała krąg, wyciągając potłuczoną butelkę. Wez to.Zrób mi to, ciachnij mnie.Zanim on wróci. Rzuci-ła spojrzenie ku schodom, a potem na Molly. Tnij mnie, zanimwróci rozzłoszczony.Molly pokręciła głową.277  Nie.Odłóż butelkę.Angie napierała, równocześnie błagając i złoszcząc się. Czegokolwiek nienawidzisz, zobacz to we mnie.Czemukol-wiek zazdrościsz, czegokolwiek się boisz, zobacz to wszystko wemnie i tnij, tnij mnie, potnij mnie!Mimo całej twardości charakteru, całej swojej twardości, Mollypoczuła, że coś w niej pęka.Jeżeli ma znalezć Cassie, jeżeli jej prze-znaczeniem jest uratowanie tylu dzieci, ile chce być przez nią urato-wanych, nie wolno jej ulec Angie.W jej oczach zaczęły się zbierać łzy.Zamrugała, aby je zatrzy-mać, aby nie zamgliły jej wzroku.Widząc niewyraznie, byłabymniej sprawna w razie ataku dziewczyny albo tego, co ściągnęłoczterdzieści osób do piwnicy, stwora z twarzami w dłoniach  jeże-li naprawdę istniał. Angie. Głos Molly załamał się.Przemawiała do zranione-go dziecka w sercu tej kobiety. Co oni ci zrobili?Nawet w swoim szaleństwie Angie Boteen dosłyszała czułość,wyciskającą łzy z oczu Molly.Rozumiejąc, że nic nie wskóra, od-rzuciła butelkę, która rozprysnęła się o drzwi windy. Chciałabym już nie żyć. Zaczęła drżeć, jakby dopieroteraz zdała sobie sprawę z panującego w pomieszczeniu zimna. Chciałabym.Molly opuściła pistolet. Wyprowadzę cię stąd.Angie ze strachem spojrzała na schody do piwnicy. Nadchodzi.Molly przysunęła się bliżej drzwi, kątem oka patrzyła na drzwido piwnicy, podnosząc pistolet.Choć Angie interesował jedynie jej własny los, Molly spró-bowała jeszcze raz: Dziewięciolatka.Musiałaś ją widzieć.Była jedynym dziec-kiem, które z wami zostało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl