[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może uwierzy, że latam za tobą, nie za panią McKenzie, i odczepisię od niej.- Jesteś aż tak dobrym aktorem? - spytała zimno Thea.Jason, kręcącgłową, powtórzył:- To naprawdę kompletny dom wariatów.- Nie jedyny - powiedziała Quinn i pomyślała o Nicku.Wpłacił jejzaliczkę.Powinna mu za to podziękować.Na tę myśl poczuła szybszepulsowanie krwi.Podniecające życie nie było takie łatwe, jak sobiewyobrażała, ale zdecydowanie warte kontynuowania.Nick, któryignorował ją przez dwa tygodnie, stanowczo zasługiwał napodziękowanie.Czy tego chciał, czy nie.ponaousladansc Darla kończyła właśnie modelowanie włosów Joan Darling, kiedydo salonu wszedł Max.- Przyszedł twój mąż - oznajmiła Joan.- Naprawdę? - spytała Darla, a w myśli dopowiedziała:  Zamknijsię, Joan".- Wyprowadziłaś się tak dawno, że pewno zapomniałaś, jak wygląda- kontynuowała Joan.- Gotowe - stwierdziła Darla, wyłączając suszarkę, zanim włosy nagłowie Joan całkiem wyschły.Niech tak pochodzi przez jakiś czas.- Ty i ta Quinn nikogo nie nabierzecie - powiedziała Joan, wstając zfotela.- Całe miasto obiegły wiadomości, a Corrie Gerber twierdzi, żeQuinn na tym krześle przyznała się do wszystkiego.- Do czego się przyznała? - spytała Darla, ale Max już stał nad nią,szepcząc:  Muszę z tobą porozmawiać".Poszedł za nią do pokoju nazapleczu pod czujnym okiem Joan, która była spragniona wiadomościnadających się do rozpowszechnienia.Max zamknął za sobą drzwi.- Jak długo zamierzasz się wygłupiać?- Mieszkać z Quinn zamiast z tobą? Dopóki nie udowodnisz, żepowinnam wrócić.- Mam dla ciebie wiadomość - zaczął Max.- Chodzą plotki, że ty iQuinn sypiacie ze sobą.Darla wybuchnęła śmiechem.Nie mogła się powstrzymać, widzącjego strasznie oburzoną minę.- A więc boisz się, że to prawda, czy przeżywasz rozczarowanie, żenie?ponaousladansc - To nie jest śmieszne.- Max patrzył na nią niechętnie.-Robisz zemnie pośmiewisko.- Nie rozumiem, w jaki sposób.Powinieneś otrzymywać licznewyrazy współczucia.Założę się, że nie masz już miejsca na domowewypieki.Max oblał się rumieńcem.- Naprawdę przypuszczasz, że mógłbym cię zdradzić? Naprawdę?- Nie.Ale naprawdę przypuszczam, że w dalszym ciągu niczego nierozumiesz.- Wyglądał na tak nieszczęśliwego, że miała ochotę wziąć gow ramiona, ale to doprowadziłoby jedynie do punktu wyjścia.- Max, potrzebujemy zmiany.Musimy znowu na siebie popatrzyć,znowu zacząć podejmować ryzyko, przypomnieć sobie, jak to jest, kiedysię naprawdę żyje.Jeśli wrócę do domu, będzie tak jak zawsze, a tego niemogę znieść.- Umilkła, bo z wyrazu jego twarzy wywnioskowała, że onnic nie pojmuje, tylko coraz bardziej się złości.- Zapomnij o tym!-Odwróciła się do drzwi.- Po prostu zapomnij!- Słuchaj, powiedz mi, czego chcesz, a będziesz to miała.-Wyraznie dręczyła go niepewność.- Jeżeli ci powiem, to nic nie będzie znaczyło.Nie chodzi o nickonkretnego.Chciałabym, żebyś zdał sobie sprawę, iż zmieniamy się wkamienie, a przecież nie mamy jeszcze czterdziestki.Próbowałam robićcoś innego, ale nie zwracałeś na mnie uwagi.Teraz ty spróbuj.Zaskoczmnie.Udowodnij, że jeszcze żyjemy.- Nie mam pojęcia, o czym ty, do diabła, mówisz!- No i właśnie dlatego nie sypiam u ciebie, tylko u Quinn -zakończyła Darla.ponaousladansc Pózniej tego popołudnia Nick pochylał się nad dżipem MarcyBenbow i myślał o Quinn.I o seksie.Nie podobało mu się takiezestawienie, ale nie mógł przestać o tym myśleć.Więc może mu się udanamówić ją, żeby zrobili to raz, wtedy przestaną o tym myśleć i wrócą dopoprzedniego stanu.Jeden raz - to było wszystko, czego pragnął.Jednaokazja, żeby zerwać z niej bieliznę, przewrócić.a potem nastaną znowudobre, stare, złote dni, jak dawniej.Jeden szybki zakazany sztos, apózniej.Od frontu trzasnęły drzwiczki samochodu.W stronę garażuzmierzała Barbara Niedemeyer.Tym razem przyjechała camrą swojejmatki, co nie było pozbawione sensu, bo w jej samochodzie wszystko jużsprawdzili.Nick ukrył się pod maską dżipa i zamierzał udawać, że jestbardzo zajęty.Odkąd wpłacił część zaliczki Quinn, Barbara uśmiechałasię do niego równie promiennie jak do Maksa.Była miłą kobietą, ale niechciał mieć z nią do czynienia.Szczególnie odkąd jego myśli wypełniałaQuinn i.- Nick - zaczęła Barbara, a on aż podskoczył, bo podeszła bardzoblisko; ta cholerna baba poruszała się jak kot.- Muszę z tobąporozmawiać.- Jasne! - odparł, prostując się.- Quinn wie o pożyczce.- Barbara sprawiała wrażenie winnej izachwyconej jednocześnie.- Spytała, skąd się wzięły te pieniądze, imusiałam jej powiedzieć.Nie mogłam inaczej.- Nie szkodzi - powiedział, a pomyślał:  psiakrew!"- Trochę się zaniepokoiła.- Słysząc to, Nick lekko się skrzywił.-Ale kiedy skończyłyśmy lunch, już wszystko było w porządku.ponaousladansc - To dobrze.Dziękuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •