[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pędzlowania przy anginiespróbowano raz i nigdy więcej.Skutki okazały się katastrofalne, dorównała im tylko owazupka jagodowa i cebula mojej matki, o mało mnie nie odwróciło na lewą stronę.Dość łatwo za to znosiłam bańki, może dzięki bajce o Klimku.Opowiadał mija mójdziadek, a potem reszta rodziny, bo nie zawsze przy bańkach dziadek był obecny.Bajka oKlimku była niezbędna, bez niej zapewne kuracja nie mogłaby działać.Raz tylko urządziłamprzedstawienie potężne, którego przyczyn nikt nie potrafił zrozumieć.Przy jakimś porządniejszym bronchicie babcia postanowiła postawić mi bańki także zfrontu, na klatce piersiowej.Nie wzięła, niestety, pod uwagę tego, że przedtem opowiadała,nader obrazowo, jak to bańkami z frontu leczyła własną średnią córkę.Dziecko już prawiezdychało, babcia zdobyła się na czyn rewolucyjny, rąbnęła mu te bańki& A ona tylko tak zrobiła: hyyyyyyyy!  mówiła z wielkim przejęciem. I tak sięzachłysnęła, jakby się dusiła, a potem zaraz jej przeszło& Zaraz jej przeszło nie dotarto do mnie, pozostało tylko to przerażające  hyyyyyyyy!Jezus Mario, babcia mi postawi bańki z frontu i ja też będę musiała zrobić hyyyyyy! Za nic!Przypuszczam, że to coś, co wyprawiałam, przypominało bunt dzikich zwierząt w ogrodziezoologicznym.Broniłam się pazurami i zębami wśród spazmów, ryków i wyszukanejakrobacji, rodzina nie dała mi rady, zrezygnowano w końcu z tych zabiegów dodatkowych.Korzyść odniosłam z wydarzenia można powiedzieć naukową, wzbogaciło moją wiedzępedagogiczną.Dorośli ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, co dziecko słyszy, co zapamiętujei jak odbiera, a potem lęgną się z tego rozmaite nieszczęścia.Zapomniał wół, jak cielęciem buł.Szczęśliwym przypadkiem udało mi się tamtejstraszliwości nie zapomnieć.Najgorszy był koklusz.Na koklusz zapadłam w Warszawie, uciechy przysparzając babci.Dusiłam się, przy kokluszu normalna sprawa, i raz w celu złapania powietrza rzuciłam się dookna.Zaczęłam je gwałtownie otwierać, szarpiąc rozpaczliwie, babcią zaś natychmiastmiotnęło skojarzenie: jej własna córka w oknie na czwartym piętrze z nogami na zewnątrz!Rzuciła się za mną, odciągając mnie w panice, usiłowałam się jej wyrwać, straszna scenatrwała, aż mi atak przeszedł i odczepiłam się od okna.Klapsa dostałam raz.Jedno w życiu lanie też raz, ale o wiele pózniej i najzupełniejniesprawiedliwie.Kto najgorzej wyszedł na tym pierwszym klapsie, można by się długozastanawiać.Moja matka cierpiała na migrenę.Migreny miewała ustawicznie, całe moje dzieciństwowypełnione jest jej bólami głowy, których przyczyną były zaburzenia na tle ginekologicznymi można to było załatwić na samym początku.Drugie dziecko albo operacja, na drugiedziecko się nie zdecydowała, czego odżałować nie mogę, na operację owszem, tyle że dopieropo wojnie, albo może pod koniec wojny, kiedy do grójeckiego szpitala przyplątał siędoskonały chirurg.Bóle głowy przeszły potem jak ręką odjął, przedtem jednak stanowiłyistny dopust boży.Moja matka zatem leżała w łóżku z kompresem na głowie, a ja znalazłam sobie rozrywkę.W tym samym pokoju.Opierałam o tapczan jednym końcem deskę do prasowania izjeżdżałam po niej jak po zjeżdżalni w ogródku jordanowskim.Rzecz jasna, deska zjeżdżała razem ze mną i z hukiem waliła w podłogę, zagłuszając jęk matki.Nie wytrzymała tego wkońcu i zwróciła się do ojca z żądaniem, żeby coś zrobił.Ojciec był zdenerwowany,prawdopodobnie można mnie było zabrać do drugiego pokoju i wyjaśnić sprawę, ale nieprzyszło mu to do głowy. Przestań zjeżdżać , powiedział ze trzy razy, ja zaś zjechałamponownie, wobec czego zwyczajnie przyłożył mi klapsa.Doznanie było tak wstrząsające, że podobno na moment zamarłam z otwartymi ustami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •