[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.221 W pomieszczeniu było gorąco i parno.Obie ślicznotki miały na sobie jedy-nie bieliznę odsłaniającą gołe ramiona i pięknie ukształtowane nogi.Przez cien-kie płócienko odznaczały się sutki.Na rozgrzanej skórze osiadały kropelki wody,lśniąc jak drobniutkie perełki. Zlituj się, Gryf.! Jestem wykończony!  jęknął Wężownik. A czy ja twierdzę, że masz coś robić?  zakpił Obserwator. Nie musiszsię fatygować, te panie wszystko zrobią za ciebie.Ciemnowłosa piękność podeszła do niego i zaczęła rozpinać mu guziki u blu-zy.Rudowłosa zajęła się Wędrowcem.Przyglądał się jej egzotycznej urodzie.Wil-gotne włosy okrywały jej głowę niczym gładki miedziany hełm  związane nakarku ozdobnym sznurkiem z dużymi niebieskimi paciorkami.Skórę miała bar-dzo białą, ożywioną rumieńcem na policzkach.Na moment utkwiła w młodymmagu spojrzenie metalicznie szarych oczu, po czym lubieżnie oblizała czubkiemjęzyka górną wargę. Czy to są tutejsze  kwiatki ?  spytał Wężownik, występując zespodni. Skąd je wziąłeś? Z miasta? Zamówiłem obsługę do łazni u zarządcy, a jak tu zajrzałem, to już były.Rządca może i jest stary dziad, ale wie, czego trzeba mężczyznie.Mięsko pierw-szego sortu. Gryf udał, że chce ugryzć ciemnowłosą w ucho. Pewnie zapłacęza nie zbójecką cenę, ale warte są każdych pieniędzy. Już ci się znudziły pokojówki? Czasem człowieka nachodzi chętka na coś wykwintniejszego niż kasza zesłoniną.A nawet nie przypuszczałem, że w tym barbarzyńskim kraiku istnieje coświęcej.Woda była w sam raz  w pierwszej chwili sparzyła nieprzywykłą skórę,lecz potem zaczęła wlewać w ciało błogie ciepło.Wężownik westchnął głęboko,przymykając oczy i rozkoszując się bezruchem.Po przeciwległej stronie wan-ny rozwalił się Gryf w niedbałej pozie.Ciemnowłosa Ridis (lub Adina) zrzuciłacienką halkę.Stojąc na marmurowym obrzeżu, polała ramiona olejkiem z ma-łego dzbanuszka.Jej dłonie zataczały zmysłowe spirale na piersiach i brzuchu,a nagie ciało wyginało się w kusicielskich pozach.Paciorkowe ozdoby wplecionewe włosy grzechotały cichutko.W powietrzu rozchodził się odurzający kwiatowyaromat. Gallo  mruknął Gryf z aprobatą, kontemplując widok. He sitjam lengorchijel tasso li  odrzekła kurtyzana czułym tonem, klę-kając za magiem i przystępując do masowania jego karku. Czy ja się mylę, czy nazwała cię swoją lengorchiańską rybą?  spytałWężownik. Zliczną lengorchiańską rybką  uściślił Obserwator, leniwie wodząc dło-nią po śliskim od różanego olejku udzie masażystki. Co za rozumna kobieta.222 Wędrowiec wysunął stłuczone kolano ponad powierzchnię wody, spoglądającna nie ze zmartwieniem.Pod skórą zdążył już się rozlać ciemnogranatowy krwiak,pewnie jutro będzie sztywne i obolałe.Niespodzianie tuż przed oczyma chłopa-ka pojawiło się białe ramię Adiny-Ridis oraz różowo zakończony stożek piersi.Kurtyzana ze sztuczną powagą ucałowała poszkodowaną kończynę, po czym za-oferowała magowi usta  wydęte pożądliwie, czerwone i wilgotne jak rozkrojonyowoc.Sprytne, bezwstydne dłonie odszukiwały na jego ciele wrażliwe punkty. Jestem zmęczony  mruknął Wężownik z namysłem, sięgając ku miseczcez mydłem  ale nie aż tak bardzo.Jednak najpierw raczej się umyję.Tak będzieuprzejmiej. A oczekiwanie zaostrza apetyt  dodał Gryf i zaśmiał się z pobłażliwą kpi-ną.Pstryknął niedbale palcami, wskazał pozostawiony na ławie dzban z winem.Kobieta natychmiast przyniosła mu napełniony po brzegi pucharek.Ruda tymczasem mydliła Wędrowcowi włosy.Nie przerywając swego zajęcia,rzuciła spojrzenie na towarzyszkę, nieznacznie przymrużając oko.Tamta, niedba-le muskając jednym palcem szyję sączącego wino maga, drugą ręką sięgnęła wol-no ku głowie i wyciągnęła z włosów opaskę z jedwabnego sznura.* * *Gryf widział, jak rudowłosa nakłania Wężownika do zanurzenia głowy, by wy-płukać mu z włosów mydło.W chwili gdy zanurkował, na twarz kobiety w jednejsekundzie wypłynął drapieżny wyraz.Z głuchym okrzykiem zwaliła się kolanamina pierś chłopaka, całym swym ciężarem przyciskając go do dna.Na powierzchniz bulgotem rozpękły się bąble powietrza, które wyrwało się ze ściśniętych płuc. Co.khhhh.!  tyle tylko zdołał wydobyć z siebie Gryf.Jakaś straszliwa siła szarpnęła go za szyję, zaciskając krtań i odcinając do-pływ powietrza.Zaszamotał się, ciągnięty bezlitośnie w górę, niczym ryba, któranieopatrznie połknęła haczyk. He lengorchijel tasso!  syknął mu prosto w ucho szyderczy głos ciemno-włosej.Na oślep sięgnął do tyłu, lecz śliskie od olejku ciało z łatwością wymknęło sięjego rękom.Usiłował rozluznić pętlę na gardle, desperacko szukał węzła, punktuzaczepienia, czegokolwiek.drapał bezsilnie paznokciami własną skórę i metalujścia wodociągu, do którego przywiązano go za szyję.Usta bezskutecznie wal-czyły o haust powietrza.Przed oczami Gryfa pojawił się rój żółtych, a potem czar-nych płatków.Przez nie ledwo widział ciemnowłosą dziwkę, która stanęła przednim z nożem w ręku i bez zbytniego pośpiechu szukała najlepszego miejsca, bywbić ostrze.Ramiona chłopca opadły bezwładnie.Ostatnią rzeczą, jaką słyszał,był głośny huk i wysoki wrzask przerażonej kobiety.223 * * *Topiony Wężownik zareagował odruchowo.Głęboko utrwalony nawyk kazałmu przeciwstawić się chęci nabrania powietrza, która zdradliwie napełniłaby mupłuca wodą i mydlinami.Usiłował przekręcić się, zrzucić napastniczkę  wannabyła za płytka, kobieta za ciężka i zbyt zdeterminowana.Zcisnęła kolanami jegoklatkę piersiową.Jedną rękę zacisnęła na jego czuprynie, trzymając mu głowę podpowierzchnią, drugą chwyciła go za ramię, którym tłukł na oślep.Była bardzosprawna i silniejsza, niż na to wyglądała.Następną instynktowną reakcją było: uciekać! Niewidzialna sfera przerzutuotoczyła ciało Wędrowca.W następnej sekundzie fala gorącej wody przelała sięz gwałtownym szumem przez komnatę, ochlapując z impetem ściany.Kawał mar-murowej obudowy walnął z łoskotem w posadzkę, rozpadając się na kilka części.Wężownik rąbnął plecami o podłogę, zrzucił z siebie ciało zabójczyni.Linia skokuczysto odjęła jej głowę, lecz serce biło jeszcze i z kikuta szyi tryskała obrzydliwafontanna krwi.Ciemnowłosa wrzasnęła przerazliwie, rzucając się na Wędrowcaz nożem w ręku.Magiczny talent pochwycił ją w skoku, rozciął na pół jak lalkęz ciasta.Nowa fala czerwieni chlusnęła na posadzkę.Nieprzytomnemu Gryfowi pętla nie pozwoliła upaść  zwisał pod żelaznąlwią paszczą w dziwacznej pozycji, z ugiętymi nogami, jak klękający właśnie po-kutnik.Wężownik porwał nóż z podłogi.Jednak sznur werżnął się głęboko w ciałoi operowanie nożem mogło skończyć się dla Obserwatora poderżnięciem gardła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl