[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Georgia wyszła na korytarz i zamknęła za sobą drzwi.Poza pojawiającymi sięco jakiś czas za oknem błyskami dookoła panowała ciemność.Co pomyślałaby paniGuthrie, gdyby Keir właśnie teraz wyszedł z jej pokoju? Modliła się, żeby tego nie zrobił.Zależało jej na przyjaźni i szacunku tej kobiety.Nie chciała, żeby zaczęła myśleć, iż jest coś między nią i Strachanem.- Nic mi nie jest, dziękuję.Mnie też się wydawało, że słyszałam jakiś hałas, iwyszłam na korytarz, żeby to sprawdzić.- Z poczuciem winy wzruszyła szczupłymiR Sramionami i zaczęła wyjaśniać, co się stało.Nie znosiła kłamstw.Nieszczerość nie leżała w jej naturze i źle się z tym czuła, gdy nie mogła powiedzieć prawdy.- Akiedy wracałam, wiatr musiał trzasnąć drzwiami - dodała.- Może ten odgłossłyszałaś?- Tak.To musiało być to.Dobrze, że wszystko w porządku.Taka burzawystraszyłaby każdego! - odparła Moira.- Zawsze trochę się jej bałam - zgodziła się Georgia.Czuła pot na plecach i gorąco na myśl, że Keir czeka na nią w pokoju, i zewszystkich sił próbowała stłumić swoją ekscytację, aby nie wzbudzić podejrzeńgospodyni.- Proszę, Moira.Wracaj do łóżka.Dziękuję za troskę, ale nic mi nie jest.Zobaczymy się rano.42- Dobranoc, moja droga.Kiedy pani Guthrie odwróciła się, żeby pójść do siebie, dziewczyna dotknęładłonią czoła i nie zdziwiła się, czując wilgoć.Przygryzła wargę i wróciła do pokoju.Keir stał plecami do niej przy oknie i wpatrywał się w ulewę na zewnątrz.Słysząc, że wraca, natychmiast się odwrócił i spojrzał na nią przeszywająco swoimi niebieskimi oczami.- Poszła - stwierdził.- Tak.- Georgia spojrzała na niego, marszcząc czoło.- Myślisz, że słyszałanaszą rozmowę?R S43ROZDZIAŁ PIĄTY- I odkryła, że dziedzic majątku wrócił do domu i planuje coś niecnego wsypialni sekretarki? - Uśmiechnął się kpiąco.- Nie.nie sądzę, żeby nas słyszała.A nawet gdyby.Pani Guthrie jest uosobieniem dyskrecji i nawet nie mrugnęłabyokiem.Wcześniej, kiedy widział, że bałam się burzy, był dla mnie miły, pomyślałatęsknie.Ale teraz jego nastrój wydawał się zmieniać.jakby to ją winił za to, że Moira zapukała do drzwi!- Dlaczego przyjechałeś do domu tak późno? - spytała, czując potrzebępowiedzenia czegokolwiek, byle tylko zmniejszyć napięcie między nimi.- W ostatniej chwili udało mi się złapać lot z Newark.Skończyłem załatwiaćsprawy wcześnie rano i po prostu zdecydowałem się wrócić do domu.Podszedł do niej z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.- Po raz pierwszy w życiu nie mogłem się doczekać powrotu.Wiedziałaś otym?R S- Naprawdę?Opuściła głowę i wpatrzyła się w podłogę.Przez jej ciało przeszła fala ciepła.Co on właściwie powiedział?- Dlaczego nigdy wcześniej nie chciałeś wracać do domu? - spytała cicho,starając się nie poruszyć, żeby nie spłoszyć jego odpowiedzi.Słów, które bardzopragnęła usłyszeć.- Wcześniej nie było tutaj nikogo, kogo chciałbym zobaczyć.- Wzruszyłramionami, a kącik jego ust uniósł się w krzywym uśmieszku.- Nawet twojego brata? - spytała, czując przypływ emocji.- Mówiłem ci, że nie byliśmy blisko.- W jego oczach pojawił się mrocznywyraz.- Dlaczego? - zapytała niemal szeptem.- Pokłóciliście się?44Na jego szczęce zadrgał mięsień.- Nie.nie pokłóciliśmy się.Bariera między mną i Robbiem była czymś, oczym nie dyskutowaliśmy.- I nie byłeś w stanie naprawić tego przed jego śmiercią? Czy to dlatego jesteśtaki nieszczęśliwy?- Jest już późno, Georgia, to nie czas na wyznania, zwłaszcza takie, któresprawią, że znowu będę chciał opuścić to przeklęte miejsce.- Nie chcę, żebyś wyjeżdżał.- Co powiedziałaś? - Keir spojrzał na nią zaskoczony, a ona miała ochotęugryźć się w język.Dlaczego, do diabła, to powiedziała? Chociaż to była prawda,nie chciała, żeby źle ją zrozumiał.- Niezłą noc wybrałeś sobie na podróż! - odezwała się, próbując rozluźnićatmosferę.- Wiem.Przepraszam, że cię przestraszyłem.Wyciągnął niespodziewanie rękę, żeby jej dotknąć, i jego ciepłe, silne palceuniosły jej podbródek.Ogarnęło ją drżenie tak silne, że z ledwością udało jej się to R Sukryć.- Następnym razem zadzwonię i dam ci znać, że wracam - obiecał, a w jegogłosie pojawił się zmysłowy ton.- Może następnym razem ja będę już w Londynie.- Tak bardzo się spieszysz, żeby mnie opuścić, Georgio? - zapytał lekkokpiącym tonem i ujął ją mocniej pod brodę.- Nie o to chodzi.Po prostu wcześniej czy później wróci Valerie, a ja.- Masz w Londynie swoje życie, które na ciebie czeka.Wiem.- W jegogłosie pojawiło się niezadowolenie i opuścił ręce wzdłuż ciała.Pozbawiona naglejego dotyku, poczuła się, jakby odebrano jej jakąś część siebie samej.- Czy czeka tam na ciebie mężczyzna? - zapytał.45W jego przenikliwym wzroku zdawały się zbierać cienie.Pragnęła odwrócić spojrzenie, ale nie mogła.To pytanie wzbudziło w niej niemal panikę.Gdyby wiedział.Gdyby tylkozgadywał, jak małe miała doświadczenie, na pewno trudno by mu było w touwierzyć.Mogło go to rozśmieszyć lub uznałby, że ona kłamie.Bawiąc się dekoltem krótkiego bawełnianego szlafroczka, była pewna, że jejbrak doświadczenia musi być widoczny.Nie potrafiła ukrywać swoich reakcji.Jegobliskość sprawiała, że czuła się, jakby stała obok szalejącego ognia, którego sięobawiała, a jednocześnie pożądała ponad wszystko.- Masz rację.To nie jest czas na zwierzenia i myślę, że powinieneś już pójść.Oboje musimy iść do łóżka.To znaczy położyć się spać.Chciałam powiedzieć.każde do swojego łóżka.- Jej twarz spurpurowiała.W odpowiedzi obdarzył ją ponurym spojrzeniem.Najwyraźniej jej niezręcznestwierdzenie go nie rozbawiło.- Lepiej już pójdę - powiedział.- W przeciwnym razie będę chciał skończyćto, co zacząłem, zanim moja lojalna gospodyni zapukała do drzwi i wszystkoR Szepsuła.Na pewno się z tego ucieszyłaś!Wyszedł, głośno i zdecydowanie zamykając drzwi, a Georgia stała bez ruchuprzez całą minutę, ogarnięta tysiącem szalejących w niej emocji.Nie bała się jużburzy.Jej głowa była pełna dzikich, szalonych myśli.Keir mylił się co do tego, że z radością powitała pojawienie się gospodyni.Tak bardzo się mylił.- Dzień dobry, Moira.- Georgia, kochanie!Przyjacielska gospodyni spojrzała znad kuchenki na młodą kobietę wchodzącądo dużej, jasno oświetlonej kuchni.Natychmiast zauważyła ślady bezsennej nocy najej bledszej niż zwykle twarzy.46- Wyglądasz tak, jakbyś miała za sobą równie niespokojną noc co ja, skarbie.Wszyscy mieliśmy wczoraj silne przeżycia, prawda? Siadaj, dziewczyno, a ja zrobięci kubek wzmacniającej herbaty.- Dziękuję, z przyjemnością.I przepraszam, jeśli przyczyniłam się jeszcze dotej bezsenności, trzaskając drzwiami.- Nic się nie martw.Prawda jest taka, że trudno o spokojny sen, kiedy ciało sięstarzeje, więc nie mam do ciebie o nic żalu.A teraz siadaj i wypij herbatę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl