[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wzdychasz do mojej narzeczonej, Deene? Skądże znowu.Byłem w wojsku z jej braćmi, jestem lojalny wobec jej sióstr.StaryMoreland pomógł mi uporządkować pogmatwane sprawy mojego zmarłego ojca.Uważam się zaprzyjaciela rodziny, a zatem i za przyjaciela Maggie Windham.Może nawet i za twojego, jeśli ci tocoś da.Ben się nie spodziewał takiego oświadczenia. Dobrze wiedzieć.Deene skrzyżował ramiona na piersi i rozparł się w fotelu. Teraz mogę się już zdrzemnąć w spokoju.Bądz tak miły i po drodze powiedz kelnerowi,żeby przyniósł mi jeszcze jedną butelkę.Ben jeszcze przez kilka chwil udawał, że czyta, a potem wstał i zamówił dla Deene anajlepsze wino, jakie mieli w klubie.Benjamin Portmaine był porządnym człowiekiem, mimo całej swojej bufonady, namiętnychpocałunków i subtelnej manipulacji.Dzięki tym przymiotom znał brudne sprawki całej śmietankitowarzyskiej i nie zdradzał się ze swoją wiedzą nawet mrugnięciem oka.Dlatego Maggie darzyła go takim zaufaniem i dlatego też udało jej się w miarę dobrzeprzespać noc, zanim zasiadła z nim do wczesnego śniadania, podczas którego stoczyli piękną walkęna argumenty. Co w takim razie proponujesz?  Poprawił się na krześle i rzucił jej gniewne spojrzenieponad grzankami z masłem i hiszpańskimi pomarańczami. %7łebyśmy po prostu wysłali twojąsiostrę do Halifaxu, nie mówiąc ani słowa Jego Wysokości i utrzymując całą sprawę w tajemnicy? Proponuję, że wyjadę z nią do Rzymu, gdzie Valentine ma znajomości.Zawiadomiłamjuż Ketteringa, żeby wypłacił mi gotówkę.Dzięki temu podróż będzie szybka i w miarę wygodna.Spojrzał w sufit, a potem w okno.Spojrzał na stosik grzanek, stygnących obok jej talerza.Apotem odezwał się z zabójczym spokojem. Co w takim razie powstrzyma Cecily od znalezienia kolejnej rudowłosej ślicznotki iogłoszenia, że to następna córka Jego Wysokości? Wielki Boże.Wstała, bo połowa grzanki, którą przed chwilą przełknęła, podeszła jej z powrotem dogardła na tę myśl. Na pewno tak zrobi.Bez zmrużenia oka.W jednej chwili.Przez jakiś czas będzieszantażować Westhavena, poczeka, aż dziewczynka podrośnie i będzie się nadawać do nierządu, apotem z dziką radością zrujnuje Ich Wysokości.W ogrodzie, przed oknami pokoju śniadaniowego, Millie rzucała patyki psu.Tak właśniepowinno wyglądać życie  idyllicznie i szczęśliwie. Maggie, musimy powiedzieć twoim rodzicom, co się tu dzieje.Po pierwsze, twój ojciec powinien wiedzieć, że ma jeszcze jedną córkę, a po drugie, potrzebujesz ich pomocy.Był już obok niej, choć nie słyszała, że wstał od stołu.Pokręciła głową.Nie potrzebowałapomocy rodziny.Do tej pory dawała sobie radę bez nich i tak ma być dalej.Nie wiedziała tylko, jakto osiągnąć. Nie spodziewałam się, że zamiast pomagać, chcesz, żebym pobiegła z płaczem do IchWysokości.Westchnął ciężko. Powinnaś pobiec do nich z płaczem od razu, gdy Cecily zaczęła ci grozić.Nie mampojęcia, dlaczego tego nie zrobiłaś.W jego głosie brzmiało szczere zdziwienie i odrobina zmęczenia. Podsłuchiwałeś pod dziurkami od klucza przez całą noc, Benjaminie? Siedziałem do pózna i myślałem.Przejdziesz się ze mną po ogrodzie?Ta sama cierpliwość, która poprzedniego popołudnia tak ją uspokoiła, teraz była powodemdo alarmu, tym bardziej że jego pocałunki i władcze zachowanie miały ją zbić z tropu.Oznaczałoto, że będzie obstawał przy swoim rozwiązaniu równie twardo, jak ona przy swoim.Gdy znalezli się w ogrodzie, Millie dygnęła i chciała odejść, ale dzień był tak ładny, żeMaggie kazała jej zostawić psa na dworze.Ben wziął ją pod ramię i poprowadził ku fontannie.Pies popędził w przeciwną stronę,ścigając motyla. Czy to znaczy, że go polubiłaś? To dobry pies  odpowiedziała, zastanawiając się, co to ma wspólnego z tematem.Jest rozsądny, nie podnieca się byle czym jak szczeniak. To dobrze.Szli w milczeniu, aż w końcu Ben zaprosił ją gestem, by usiadła na ocienionej ławce.Usadowił się obok.Zrezygnowana Maggie czekała bez słowa. Napisałem w nocy do obu sióstr  powiedział cicho.Maggie z trudem powstrzymałasię, by nie zajrzeć mu w twarz. Zrozumiałem, że powinienem je przeprosić. Co cię do tego skłoniło? Ty.Podjęłaś decyzję, będąc jeszcze dzieckiem, i twardo przy niej obstawałaś.Zdobyłaśsię na wielkie poświęcenie, chcąc zadowolić Cecily i nikomu nie sprawiać kłopotu, ale terazpowinnaś na nowo ocenić swoje możliwości, Maggie. Co chcesz przez to powiedzieć? Wiele lat temu, mniej więcej w okresie twojego debiutu na salonach, moje siostryzostały skrzywdzone przez pozbawionych honoru mężczyzn.Byłem za młody i za głupi, i niewiedziałem, jak mam postąpić.Kazały mi przyrzec, że nie wyzwę tego drania na pojedynek, bo imto pomoże ukryć skandal.Zresztą łajdak zwiał na kontynent.To wyznanie musiało go bardzo dużo kosztować; najlepiej świadczył o tym jego cichy głos. Benjaminie, tak mi żal.I ciebie, i twoich sióstr.Splotła jego palce ze swoimi, ścisnęła jego dłoń i już jej nie cofnęła.Dobrze się czuła z tym, że teraz ona dla odmiany go pociesza, choć mogła mu ofiarowaćtylko ten drobny gest. Mnie też było ich żal. Ben uniósł ich złączone dłonie do ust i ucałował kostki jejpalców. Właśnie dlatego zostawiłem je w Blessings, kiedy powiedziały, że potrzebują spokoju isamotności, a sam pojechałem do Londynu szlifować miejskie bruki.A gdy Alex postanowiłazostać guwernantką, tak mi było jej żal, że nie spierałem się z nią wcale, choć jest córką hrabiego,utytułowaną lady i należy jej się coś więcej niż szkolna klasa, przeciągi na korytarzu i uczeniecudzych dzieci.Maggie prawie dała się zauroczyć przyjemności obserwowania, jak jego wargi formująsłowa, ale nagle zorientowała się, że wnioski z tej przemowy raczej jej się nie spodobają. Przez długie lata postępowałem tak, jak sobie życzyły.Zostawiłem je w spokoju.Ale tasamotność, Maggie, niczego nie rozwiązała.Owszem, podjąłem decyzję w trosce o ich dobro, aletak naprawdę nie wiedziałem, co powinienem wtedy zrobić.Cały czas chciałem uniknąć poczucia winy, że nie udało mi się zapewnić im bezpieczeństwa.Dopiero niedawno zdałem sobie z tegosprawę.Umilkł, a serce Maggie zabiło mocniej.Poczucie winy, że nie udało mi się zapewnić imbezpieczeństwa. Przesadzasz, Benjaminie. Mówię prawdę.Zasługujesz na nią, mimo że sama boisz się jak diabli i nie chceszpowiedzieć prawdy swoim rodzicom.Nie będą cię winić za spiski Cecily, Maggie.Nie straciszprzez to rodziny.Z krzaków wybiegł pies i usiadł u stóp Maggie, opierając głowę na jej udzie.Pogładziładłonią jego jedwabisty łeb, starając się oddychać spokojnie. Znienawidzą mnie.Gdyby nie ja, Cecily nie miałaby nad nimi władzy. Kochają cię.Gdyby nie oni, Cecily nie miałaby władzy nad tobą.Ben dotknął sedna sprawy: całkiem możliwe, że Maggie nie tyle chciała chronić rodziców,ile samą siebie, i dlatego nie zwróciła się do nich o pomoc.Pragnęła w ten sposób ocalić dumę,swoje książęce koneksje i swoje serce  serce małej dziewczynki w ciele dorosłej kobiety. Muszę ci coś powiedzieć, Maggie.Skinęła głową, nie patrząc mu w oczy.Współczucie w jego głosie powiedziało jejwszystko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    php") ?>