[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimoogromnej tolerancji nie zdoÅ‚aÅ‚a ukryć dezaprobaty.- O, nie zwracaj uwagi na mojÄ… mamÄ™ - poÅ›pieszyÅ‚ jÄ… zapewnić Mike Bedford.- Ona zawszeprzemawia takim barwnym jÄ™zykiem!- Za mnie nie bÄ™dziesz przepraszaÅ‚, nicponiu. Matka Mike'a uÅ›miechnęła siÄ™ do Queenie sÅ‚odko.-JeÅ›li dziewczyna ma mi za zÅ‚e moje fatalne maniery, to szkoda.Zawsze powiadam, że ludzie muszÄ…mnie przyjmować takÄ…, jaka jestem.- UÅ›miechnęła siÄ™ szerzej.- Chociaż faktycznie mogÅ‚abymbardziej uważać, co robiÄ™ i co mówiÄ™.No tak.nazywam siÄ™ Gladys.Gladys Bedford.A to jest mójchÅ‚opak, Mike.- Do usÅ‚ug - Mike wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ do Queenie.Queenie podaÅ‚a mu dÅ‚oÅ„, przez możliwie najkrótszÄ…chwilÄ™ pozwoliÅ‚a jÄ… uÅ›cisnąć i szybko cofnęła.164 Grzechy ojcaMike byÅ‚ poruszony nieufnoÅ›ciÄ…, jakÄ… dostrzegÅ‚ we wzroku dziewczyny.- Daj spokój! - odezwaÅ‚ siÄ™ z lekkÄ… pretensjÄ… w gÅ‚osie.-Przecież nie mam zamiaru ciÄ™ zgwaÅ‚cić!Queenie gorÄ…co zapragnęła, by wreszcie zostawili jÄ… w spokoju.- Wybaczcie mi, proszÄ™ - powiedziaÅ‚a raz jeszcze.Nagle zesztywniaÅ‚a na odgÅ‚os przekrÄ™canego wzamku klucza.StaÅ‚a, niepewna, co robić.Od czasu, kiedy George Kenney dokonaÅ‚ na niej gwaÅ‚tu ijednoczeÅ›nie pozbawiÅ‚ jej życie sensu, nie potrafiÅ‚a z niczym dójść do Å‚adu.WystarczyÅ‚o, że spojrzaÅ‚ana jego twarz.WystarczyÅ‚o, że choćby kÄ…tem oka dostrzegÅ‚a jego postać.On w ogóle nie dbaÅ‚ o to, cozrobiÅ‚.On sobie z tego nawet nie zdawaÅ‚ sprawy!W ciÄ…gu ostatnich dni odkryÅ‚a w sobie mordercze instynkty! SchodziÅ‚a mu z drogi, nie mogÅ‚a daćsobie rady z samÄ… sobÄ….Nie miaÅ‚a po co żyć, jej egzystencja straciÅ‚a wszelki sens i cel.George Kenney pojawiÅ‚ siÄ™ w drzwiach saloniku.PodążaÅ‚ nieÅ›piesznie, niepewnym krokiem, co byÅ‚oponiekÄ…d usprawiedliwione, musiaÅ‚ bowiem siÄ™ ciężko opierać na krzepkim karku towarzyszÄ…cej mupijanej kobiety.Queenie ni© potrafiÅ‚a oderwać od nich wzroku.WiedziaÅ‚a, byÅ‚a boleÅ›nie Å›wiadoma, że on nie miaÅ‚pojÄ™cia o swoim przerażajÄ…cym czynie.Gorzej, w przepastnych gÅ‚Ä™binach pijaÅ„stwa rzeczywistość dotego stopnia mieszaÅ‚a mu siÄ™ z imaginacjÄ…, że nie potrafiÅ‚ już oddzielić przeszÅ‚oÅ›ci od terazniejszoÅ›ci.W jego nieustannie zamroczonym umyÅ›le przestaÅ‚a istnieć jakakolwiek różnica miÄ™dzy dobrem azÅ‚em.- Georgie, sÅ‚odziutki, wyglÄ…da na to, że masz towarzystwo.- Kobieta postawiÅ‚a go najproÅ›ciej, jakmogÅ‚a, ale sama z trudnoÅ›ciÄ… utrzymywaÅ‚a siÄ™ pionowo.ChichotaÅ‚a i piszczaÅ‚a uradowana jegopróżnymi wysiÅ‚kami, by przyjrzeć siÄ™ obecnym w salonie.- Mój ty biedny skurczybyku! Oczka ciÄ™ niesÅ‚uchajÄ…?Oueenie rzuciÅ‚a pobieżne spojrzenie na kompankÄ™ George'a173 Josephine CoxKenneya i doznaÅ‚a takiego wstrzÄ…su, że straciÅ‚a wszelkÄ… zdolność ruchu.To byÅ‚a Maisie Thorogood!W jej wyglÄ…dzie zaszÅ‚y tak ogromne zmiany, że trudno jÄ… byÅ‚o rozpoznać.Kobieta gapiÅ‚a siÄ™ na Queenie półprzytomnym wzrokiem.Oczy miaÅ‚a nabiegÅ‚e krwiÄ… i przygasÅ‚e.Ostatnie lata zdobiÅ‚y z niej potwora.Dawni kumple żądali spÅ‚aty wszystkich dÅ‚ugów, co do grosza;upadÅ‚a tak nisko, jak to tylko byÅ‚o możliwe.Mike Bedford i jego matka przestÄ™powali z nogi na nogÄ™, spoglÄ…dajÄ…c pytajÄ…co na Queenie.- To twój tatuÅ›, tak? - GÅ‚os mÅ‚odzieÅ„ca nie byÅ‚ już taki bumy jak poprzednio.- Nie! To jest George Kenney, pijak nic nie wart.i Maisie Thorogood.W każdym razie kiedyÅ› to byÅ‚aona - odparÅ‚a Oueenie zimno, pozwalajÄ…c sobie dać upust obrzydzeniu, które w niej wezbraÅ‚o.- OczywiÅ›cie, że to jej tatuÅ›, ty skoÅ„czony gÅ‚upku.- Pani Bedford popchnęła go przed sobÄ…, wyrazniezadowolona, że znalazÅ‚a pretekst do wyjÅ›cia.- Idziemy, chÅ‚opcze, nic tu po nas.- CiÄ…gnÄ…c syna tuż zasobÄ…, przecisnęła, siÄ™ koÅ‚o Oueenie.Niespokojnie rozbieganymi oczyma lustrowaÅ‚a obecnych, jakbysiÄ™ obawiaÅ‚a jakiegoÅ› niespodziewanego zdarzenia.George Kenney, potykajÄ…c siÄ™ wszedÅ‚ do salonu, opadÅ‚ na swój fotel i pociÄ…gnÄ…Å‚ za sobÄ… chichoczÄ…cÄ…Maisie.- Chodz tu, suko! - Zuchwale bÅ‚Ä…dziÅ‚ rÄ™koma po jej ciele, a usÅ‚yszawszy zachwycone piski, szybciejprzystÄ…piÅ‚ do dzieÅ‚a.- Zobaczymy, co ty tam chowasz, pod tÄ… spódnicÄ….-RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ grubiaÅ„sko,jego twarz poczerwieniaÅ‚a.Prymitywna wulgarność tej sceny zdawaÅ‚a siÄ™ fascynować Mike'a Bedforda.- Hej, niezÅ‚y ogier z twojego tatusia, co? - powiedziaÅ‚ do Oueenie, Å‚ypiÄ…c okiem.Gdyby dziewczyna mogÅ‚a siÄ™ zapaść pod ziemiÄ™, z pewnoÅ›ciÄ… by to zrobiÅ‚a.Gdyby mogÅ‚a uciec, nicby jej nie powstrzymaÅ‚o.Ale ziemia trwaÅ‚a solidna jak zawsze, a uciec Ouennie nie miaÅ‚a dokÄ…d.Czytego chciaÅ‚a, czy nie, jej166 Grzechy ojcamiejsce byÅ‚o tutaj.I nie byÅ‚o sensu udawać, że jest inaczej.OdwróciÅ‚a siÄ™ do kominka, spojrzaÅ‚a nazdjÄ™cie cioci Biddy i przeszÅ‚a do drzwi saloniku.- Idzcie już - powiedziaÅ‚a pani Bedford i jej synowi.Nie musiaÅ‚a patrzeć na George'a Kenneya i jegopartnerkÄ™.Wszystko odbijaÅ‚o siÄ™ w wytrzeszczonych oczach Mike'a Bedforda.Jeszcze nigdy siÄ™ taknie wstydziÅ‚a.- Ehm.A może wolaÅ‚abyÅ›, żebym raczej zostaÅ‚.dotrzymaÅ‚ ci towarzystwa, Queenie? - zapytaÅ‚,strzelajÄ…c oczyma.- Dobranoc! - powiedziaÅ‚a z naciskiem.Nie pozostawiÅ‚a Mike'owi Bedfordowi najmniejszychwÄ…tpliwoÅ›ci.- Dobranoc, kochana [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •