[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sarah była potrzebna nowa suknia.Pani Middleton równieżbyła tego zdania.Sarah odwiedziła więc sklep Toma Dilhorne'a, który prezentowałjej belę po beli.Zdecydowała się ostatecznie na turkusowy jedwab, którego wielkązaletą był kolor.Tom pokazał jej też pudło z szylkretowymi grzebieniamiwysadzanymi sztucznymi brylancikami oraz piękny koronkowy szal jako nakryciegłowy.Jak na takiego spokojnego, praktycznego mężczyznę, dysponował nadzwyczajbogatym wyborem damskiej galanterii.Pewnego wieczoru, przy poobiedniejherbacie, Sarah podzieliła się tym spostrzeżeniem z Alanem Kerrem.Alan, dla którego te spotkania z Sarah były z jednej strony miłe, a z drugiejstresujące - jej bliskość działała na niego deprymująco - wyjaśnił:- No, cóż, wszak to kupiec, a do tego dobry.Dla niego wszystko jest towarem.Proszę go nie lekceważyć, to chyba najobrotniejszy człowiek, jakiego pani poznała.Czy z tego pytania mogę wnosić, że wybiera się pani na bankiet u gubernatora?- Tak.- W jego obecności Sarah czuła się zawsze nieco skrępowana.Obawiałasię, że John i inni goście zauważą, jaki nadzwyczajny wpływ wywiera na nią AlanKerr.- Pan chyba - dodała powoli - nie pochwala takich imprez.- Wprost przeciwnie.Gubernator świętuje rocznicę założenia kolonii.Jakmoglibyśmy tego nie pochwalać?- Moglibyśmy.- zaczęła Sarah, ale zaraz ugryzła się w język.Kwestiaprzyczyny i sposobu, w jaki on i tylu innych znalezli się w kolonii, stanowiła temattabu.Alan był pełen uznania dla taktu, którym się wykazała, nie kończąc tegozdania.103SR - A cóż w tym dziwnego? Nie prosiłem się tutaj, ale skoro już tu jestem, niebędę przecież siedział z założonymi rękami.Kolonia potrzebuje lekarzy.Poza tymnawet gdyby to było możliwe, nie wróciłbym już do kraju, choćby czekano tam namnie z otwartymi ramionami.Zapatrzył się w ogień płonący w kominku, rozpalony po raz pierwszy tegoroku.John, który szukał w jednej ze swych teczek akwareli z wombatem, którąchciał pokazać gościowi, podniósł na Alana wzrok.- Przepraszam, że o to pytam, Kerr, ale czy z twoich słów mam wnosić, że niemasz po co wracać do Szkocji?- Nie ma za co przepraszać.Odpowiedz jest prosta.Przypuszczam, że wiecie,za co się tu znalazłem - Macquarie na pewno wam opowiedział.Po procesie rodzinasię mnie wyrzekła.Ojciec nie krył, że nie uważa mnie już za swojego syna, i skorouniknąłem stryczka, to on nie chce mnie więcej widzieć w swoim domu.W jego głosie nie było emocji, ale Sarah wyczuła głęboko skrywaną gorycz.Pod wpływem impulsu dotknęła dłoni Alana.- Och, nie do wiary, pan wybaczy, że to mówię, ale ojciec, który tak okrutnieobchodzi się z własnym synem.Spojrzał na nią z wdzięcznością.- Myślałem, że pogodziłem się już z tym.Dzisiaj okazuje się, że byłem wbłędzie.Proszę nie osądzać go zbyt surowo, panno Langley.To, co zrobiłem ipowiedziałem, było niewybaczalne, i bynajmniej nie tłumaczy mnie fakt, żeznajdowałem się wtedy pod wpływem alkoholu.Byłem po prostu głupim,przemądrzałym młokosem i zasłużyłem na karę - choć może nie na aż taką.- Mam przez to rozumieć, że nie utrzymywałeś od tamtej pory żadnychkontaktów z rodziną? - spytał John.- %7ładnych.Mój ojciec był despotą i podejrzewam, że zarzucając swojemukapitanowi bezmyślne okrucieństwo, buntowałem się w istocie przeciwko bez-104SR względności ojca.Matka się go bała, tak samo bracia i siostry.Ze mnie był dumny,co zapewne sprawiło, że tym bardziej przeżył zawód, jaki mu sprawiłem.-Uśmiechnął się ze smutkiem.- Było, minęło.Mam teraz tutaj nowe życie, i to podniejednym względem bardziej wartościowe od poprzedniego.- Tak czy owak, twoja historia jest bardzo przygnębiająca - stwierdził John.-Jeśli sobie tego życzysz, mogę użyć swoich wpływów, by umożliwić ci powrót dokraju z oczyszczonym imieniem.Mam wielu wysoko postawionych przyjaciół, a to itak nie wyrównałoby długu wdzięczności, jaki masz u nas za ocalenie Sarah.- Bardzo to szlachetne, ale dziękuję, mój dom jest teraz tutaj.Jestem tuszczęśliwy, a powrót otworzyłby tylko zabliznione dawno rany.- Mimo wszystko podtrzymuję ofertę.Gdybyś zmienił zdanie, przystępuję dodziałania i będę robił, co w mojej mocy.Sarah była dumna z wielkoduszności Johna.Czasami wydawał jej się zbytzimny, zbyt przejęty rolą Langleya z Prior's Langley, ale teraz zaimponował jej oka-zywaną Alanowi życzliwością.Odebrała od Alana pustą filiżankę.- W takim razie postanowione - powiedziała.- A teraz chciałabym prosić panao pomoc, doktorze Kerr.Jedna z moich uczennic cierpi na jakąś dolegliwość.Czymógłby pan zajrzeć do nas jutro i ją zbadać? Nie potrafię wytłumaczyć jej matce, żeto nie krnąbrność, lecz choroba.Zauważyłam, że często myli się te objawy.- Fakt, panno Langley.Może to, co powiem, zakrawa na herezję, ale czasamimyślę, że to wielka szkodą, iż kobiety nie mogą być lekarzami.Wykazują częstowprost niebywałą zdolność rozpoznawania przyczyn wielu ludzkich niedomagań.Może to dlatego, że kierują się nie tylko intelektem, ale i intuicją.- O, tak, głosi pan wielką herezję, doktorze Kerr - powiedziała z przekąsemSarah, uśmiechając się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •