[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gary spojrzał na swojego dawnego przyjaciela. Proszę cię, Nick.ostrzegam cię.Słowa były ciche, ledwie słyszalne w niewielkim wnętrzu.Twarz Nickastężała. Co zrobisz? Podkablujesz mnie?  spytał groznym niskim tonem.Stevie obserwował to z zaciekawieniem.W głosie Gary'ego usłyszał cośintrygującego. Wiesz, że tego bym nie zrobił. Więc co zamierzasz zrobić? Przed czym mnie ostrzegasz?To, co powiedział Gary, było najwyższą obrazą i wszyscy trzej zdawalisobie z tego sprawę.Nick się wyprostował na całą swoją wysokość. Grozisz mi, pizdzielcu? Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłem?Dajesz plamę, a potem grozisz mi zdradą, żeby wyłgać się od wpierdolu, naktóry zasłużyłeś?Nick odwiódł nogę i kopnął Gary'ego prosto w usta.Głowa odskoczyław tył.Nick wybił mu zęby.Pięć minut pózniej to Stevie powstrzymał go oddalszego bicia.Gary Proctor wyglądał już wtedy jak krwawy ochłap mięsa.Stevie zbadał jego puls. On ledwo zipie, Nick.171 Nick się uśmiechnął; wyglądał dziwnie w blasku gazowej lampy.Pod-szedł do kąta garażu, wziął kanister benzyny i polał nią Gary'ego.Zapachpaliwa ocucił ofiarę.Proctor poruszył się, jakby chciał zobaczyć, co się znim dzieje. %7łartujesz, Nick?  mruknął Stevie z lękiem w głosie.Nick pokręcił głową. Ani trochę! To jego nora i dlatego ją wybrałem.Może się tu usma-żyć i iść do piekła, gówno mnie to obchodzi.Nie dość, że się spedalił, tojeszcze groził, że mnie załatwi, po tym, co zrobił.Zapalił zapałkę i upuścił na postać skuloną na posadzce. Nikt, ale to nikt nie będzie sobie ze mną pogrywał, Stevie.I kto jakkto, ale ty powinieneś o tym pamiętać.Swąd palonej skóry był obezwładniający.Stevie odwrócił wzrok od Ga-ry'ego, który wił się, ogarniany płomieniami.Rozległ się stłumiony krzyk. Chodz, Stevie, stary druhu, muszę się napić.I coś mi się zdaje, że tyteż  rzucił Nick żartobliwym tonem.Wyszli z garażu, Nick opuścił klapę.Kłódka była duża i ciężka, a klapaokuta metalem, lecz wrzaski Gary'ego wciąż rozdzierały wieczorne powie-trze.Przez brudne okna widać było skaczące płomienie.Nick spojrzał naSteviego i wzruszył ramionami. Przez jakiś czas nie będzie się pedalił, prawda?Kiedy siedzieli w samochodzie, mówił o wszystkim oprócz nędznegokońca swojego starego kumpla.Stevie zawsze wiedział, że z Nickiem lepiej nie zadzierać, ale zapo-mniał, jaki potrafi być mściwy, jeśli zalezie mu się za skórę.Tego wieczoruwszyscy dostali dobrą lekcję. Rozdział 11Nickowi pękała głowa.%7łałował, że musiał wypić tyle drinków, żebyuspokoić nerwy Steviego.W gruncie rzeczy marzył o tym, żeby pójść dodomu, znalezć trochę ciszy i spokoju, i uporządkować w głowie wydarze-nia tego wieczoru.Tymczasem zastał miotającą się żonę i matkę przerażo-ną tak, że skryła się w swoim pokoju.Naprawdę nie miał na to wszystko ochoty.Jego życie przypominałoostatnio mydlaną operę, w której kryzys goni kryzys. Proszę cię, to prawdopodobnie była pomyłka.Tammy usłyszała ton znudzenia w głosie męża i w głębi duszy wiedzia-ła, że przesadza, lecz nie mogła się powstrzymać.Tak jakby diabeł usiadłjej na ramieniu i sączył do głowy słowa idealnie obliczone na wyprowa-dzenie Nicka z równowagi. Nie waż się wciskać mi bzdur, koleś. Czy ta tajemnicza dama coś mówiła? Nie.Czy jej zdjęcie w cudow-ny sposób ukazało się na wyświetlaczu? Nie.To mógł być ktokolwiek,Tammy.Odbiło ci, kurwa, i tyle! Wszędzie widzisz kochanki, a znasz mnielepiej niż wszyscy.Tammy chciała mu wierzyć, lecz dręczyła się przez całą noc, doprowa-dzając się do obłędnej zazdrości.Teraz nie było szans przemówić jej dorozsądku.Ona sama wiedziała o tym lepiej niż Nick. Założę się, że macie niezły ubaw, co? Czy ona o nas wie? O naszymtak zwanym życiu? No, odpowiedz, ty brudny, śmierdzący szczurze.Tammy chciała się powstrzymać, ale wiedziała, że to niemożliwe.173  Ostrzegam cię po raz ostatni, Tammy.Nie dzisiaj, skarbie.Nie je-stem w nastroju do znoszenia twojej histerii. Nick wycedził to przez zę-by.Tammy widziała jego zaciśnięte pięści i przeszył ją dreszcz lęku.Tammy słyszała niebezpieczny ton w jego głosie, wiedziała, że to niejest czas i miejsce, lecz niestety diabeł wciąż pchał ją do przodu.Podsunęłamu pod nos wymanikiurowany palec, walcząc z pokusą, żeby go drapnąć isprowokować do prawdziwej reakcji.Bo niczego innego nigdy od Nickanie pragnęła, tylko reakcji.Kłótnia jest lepsza od obojętności.Wszystkojest od niej lepsze. Ty wiesz i ja wiem, że coś kręcisz.Znam cię od dawna i terazwszystko zaczyna do siebie pasować.Pózne powroty, wóda, włóczenie sięz tak zwanymi kumplami.Ty, który kiedyś nie mogłeś opuścić choćbyjednego odcinka Buffy, bo pózniej przez tydzień chodziłeś jak struty!Ostrzegam cię, Nick, powiedz jej, żeby wsiadła na swój zasrany rower iodjechała, bo jak wpadnie mi w ręce, to nie będzie mogła się pieprzyć znikim, a na pewno nie z moim mężem!Nick popijał gorącą czekoladę, starając się uspokoić, zanim naprawdęstraci cierpliwość do żony.Wciąż rozmyślał o Garym Proctorze i jegogrozbie, próbował przetrawić tę zniewagę.Wszystko to świadczyło o tym,że koniec końców nikomu nie można ufać.Tyle lat przyjazni nic nie znaczyło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •