[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z podziemi doszedł ją cienki jak kartka papieru krzyk.Nie podobały jej się te schody, nie podobały się, ostrzegał ją każdy nerw.Nie może dłużej sięwahać.Catherine Martin krzyknęła ponownie, on ją mordował, i Clarice mimo wszystko ruszyła w150 dół.Jedną ręką dotykała balustrady, w drugiej, wyciągniętej, trzymała pistolet, muszka była niecoponiżej linii jej oka.Omiotła lufą podest na dole, uzbrojona ręka wodziła za ruchami jej głowy,starała się kontrolować jednocześnie dwie pary otwartych naprzeciwko siebie drzwi.Piwnica zalana światłem, nie sposób było przejść przez jedne drzwi nie obracając się zarazemplecami do drugich, więc zrób to szybko, skręć w lewo, tam skąd dochodzą krzyki.Znalazła się wwysypanym piaskiem pomieszczeniu, wytrzeszczonymi oczami sprawdzała szybko wnętrze.Jedynym miejscem, za którym mógł się schować, była cembrowina studni, przesuwała się więcwokół niej trzymając w obu wyciągniętych dłoniach pistolet, przyciskając lekko cyngiel.Obeszłają wokoło, nikogo nie było.Cichy krzyk niczym smuga dymu uniósł się w górę studni.Teraz skomlenie psa.Nieodwracając oczu od drzwi podeszła do studni, zbliżyła się do krawędzi i rzuciła szybko okiem wdół.Zobaczyła dziewczynę, rzut oka na drzwi i znowu w dół.Powiedziała to, co  jak uczono ją należy mówić, żeby uspokoić porwanego. FBI, jesteś bezpieczna. Gówno bezpieczna, on ma pistolet.Zabierz mnie.Zabierz mnie stąd. Catherine, nic ci się nie stanie.Zamknij się.Czy wiesz, gdzie on jest? Zabierz mnie.Sram na to, gdzie on jest.Zabierz mnie stąd. Zabiorę cię stąd.Siedz cicho.Pomóż mi.Bądz cicho, żebym mogła go słyszeć.Spróbujuciszyć psa.Stała za studnią i celowała w drzwi.Serce waliło jej w piersiach, oddechem zdmuchiwała kurzz kamiennej cembrowiny.Nie wiedząc, gdzie jest Gumb, nie może zostawić tutaj CatherineMartin, nie może iść po pomoc.Podeszła do drzwi i wyjrzała zza futryny.Widziała podestschodów i część warsztatu.Albo odnajdzie Gumba, albo upewni się, że uciekł, albo zabierze Catherine ze sobą, innychmożliwości nie było.Obejrzała się szybko przez ramię. Catherine, Catherine.Czy jest gdzieś tutaj drabina? Nie wiem.Kiedy się ocknęłam, byłam już na dole.Spuszczał mi wiadro na sznurku.Do belki przy ścianie przymocowany był mały ręczny kołowrót.Na bębnie nie było liny. Catherine, muszę znalezć coś, żeby cię stąd wyciągnąć.Czy możesz chodzić? Tak.Nie zostawiaj mnie. Muszę stąd wyjść tylko na minutę. Ty pieprzona dziwko, nie zostawiaj mnie tutaj, moja matka rozedrze na strzępy tę twojązasraną mózgownicę. Zamknij się, Catherine.Masz być cicho, żebym mogła dobrze słyszeć.Masz być cicho, jeślichcesz się uratować, rozumiesz?  I głośniej:  Zaraz będzie tu mnóstwo policji, teraz zamknijsię.Nie zostawimy cię tutaj.Musiała zdobyć linę.Gdzie jest lina? Idz i poszukaj.Jednym skokiem przebyła dzielącą ją od drzwi warsztatu przestrzeń, drzwi to najgorszemiejsce, teraz szybko do środka, przesunęła się wzdłuż najbliższej ściany, żeby objąć wzrokiemcałe pomieszczenie, w szklanych zbiornikach pływały znajome kształty, była zbyt napięta, żebysię przerazić.Szybko przez pokój, minęła zbiorniki, zlewy, klatkę, przefrunęło koło niej kilkaciem.Nie zwracała na nie uwagi.Dalej oświetlonym rzęsiście korytarzem.Zawarczał za nią nagle agregat lodówki, odwróciłasię nisko pochylona, odciągnęła kurek magnum.Zwolniła przycisk.Na korytarz.Nie uczono jejjeszcze, jak zaglądać do środka pomieszczenia.Pistolet i głowa jednocześnie, ale nisko.Korytarzpusty.U jego końca jasno oświetlona pracownia.Teraz szybko korytarzem, po drodze zamkniętedrzwi.Pracownia cała w białożółtym dębie.Stojąc w progu diabelnie trudno sprawdzić, czy terenjest czysty.Upewnij się, czy każdy manekin to tylko manekin, czy każde odbicie w lustrze totylko manekin.A jedyny ruch w lustrze to twój ruch.Wielka szafa była otwarta i pusta.Drzwi po drugiej stronie pracowni uchylone, za nimi mrok.Nigdzie żadnego sznura, żadnej drabiny.Zamknęła drzwi do ciemnej części piwnicy, podstawiła151 pod klamkę krzesło i podsunęła maszynę do szycia.Gdyby miała pewność, że tam się ukrył,mogłaby zaryzykować i pójść na górę, żeby odnalezć telefon.Z powrotem na korytarz, teraz drzwi, które poprzednio minęła.Skok na drugą stronę, obokklamki.Jednym ruchem otworzyła drzwi na oścież.Stara łazienka.W środku sznur, haki, pętla [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •