[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ wszyscy znali reputację Cezara  wie-dzieli choćby o jego romansie z żoną Pompejusza  ta jego ja-skrawa hipokryzja wywołała długie, szydercze śmiechy, któreznosił, przybierając maskę całkowitej obojętności.Skończył składanie zeznań i zszedł z podwyższenia akurat wchwili, gdy Cycero wstał, aby opuścić rozprawę.Niemal wpadlina siebie, więc nie mogli uniknąć choćby krótkiej wymianyzdań. Cóż, Cezarze, musisz być zadowolony, że masz już to zasobą. Dlaczego tak sądzisz? Rozumiem, że to musiało być dla ciebie niezręczne.319  Ja nigdy nie czuję się niezręcznie.Ale rzeczywiście, maszrację, cieszę się, że nie muszę już występować w tej absurdalnejsprawie, bo wreszcie będę mógł wyjechać do Hiszpanii. Kiedy planujesz wyjazd? Dziś wieczorem. Myślałem, że senat zabronił nowym namiestnikom opusz-czać Rzym, dopóki proces się nie skończy? Owszem, ale nie mam chwili do stracenia.Zcigają mniewierzyciele.Muszę zdobyć w jakiś sposób dwadzieścia pięćmilionów sestercji i oddać je, nic za to nie zyskując. Wzruszyłramionami, gestem nałogowego gracza i zupełnie nieprzejęty,jak pamiętam, po czym oddalił się do swojej oficjalnej rezyden-cji.W ciągu godziny, w towarzystwie nielicznej świty, wyjechałz Rzymu i za jego długi musiał poręczyć Krassus.Zeznania Cezara już były zabawne.Ale prawdziwe przed-stawienie odbyło się trzeciego dnia procesu Klodiusza, gdy wy-stąpił Lukullus.Mówi się, że u wejścia do świątyni Apollina wDelfach widnieją trzy sentencje:  Poznaj samego siebie ,  Niepragnij zbyt wiele i  Nigdy nie idz do sądu.Czy kiedykolwiekktoś tak skwapliwie zignorował te zalecenia jak Lukullus pod-czas tej sprawy? Zapomniawszy, że ma być bohaterem wojen-nym, wszedł na podwyższenie, drżąc z pragnienia, żeby dopro-wadzić do upadku Klodiusza, i zaczął opowiadać, jak to zasko-czył swoją żonę w łóżku z jej bratem podczas wakacji przeddziesięcioma laty, kiedy Klodiusz gościł w jego domu nad Zato-ką Neapolitańską.Od tej pory obserwował ich przez wiele tygo-dni, mówił Lukullus  o tak, widział, jak się dotykali, jak szepta-li za jego plecami, gdy sądzili, że nie patrzy, mieli go za głupca i rozkazał służkom żony, żeby co rano przynosiły mu jej prze-ścieradła do obejrzenia i donosiły o wszystkim, co widziały.Niewolnice te, cała szóstka, zostały wezwane przed sąd i gdyweszły na podium, zdenerwowane, z opuszczonym wzrokiem,320 zobaczyłem wśród nich moją ukochaną Agathe, której obrazmiałem stale przed oczami od prawie dwóch lat, kiedy to byli-śmy z sobą.Stały potulnie, gdy prezentowano ich zeznania, a ja tylkopragnąłem, żeby Agathe uniosła głowę i spojrzała w moją stro-nę.Machałem do niej.Nawet zagwizdałem.Stojący wokół mniepewnie myśleli, że oszalałem.W końcu przyłożyłem do ust zło-żone dłonie i zawołałem jej imię.Wtedy uniosła wzrok, ale naforum tłoczyło się tyle tysięcy widzów, taki był hałas i tak ja-skrawe słońce, że nie mogła mnie dostrzec.Usiłowałem prze-pchnąć się do przodu, ale ludzie przede mną, którzy godzinamistali w kolejce, żeby zdobyć te miejsca, nie zamierzali mnieprzepuścić.Z rozpaczą usłyszałem, że obrońca Klodiusza niema pytań do tych świadków, bo ich zeznania nie dotyczą spra-wy, i niewolnicom kazano opuścić podwyższenie.Agathe od-wróciła się, zeszła wraz z innymi i zniknęła mi z oczu.Lukullus podjął składanie zeznań, a ja poczułem, że wzbierawe mnie straszliwa nienawiść do tego zepsutego plutokraty,nieświadomego nawet, że ma skarb, za który w tamtej chwilioddałbym życie.Byłem tak pogrążony w rozmyślaniach, że nachwilę przestałem śledzić, co mówił, i dopiero gdy dotarło domnie, że tłum ryczy ze śmiechu, zacząłem słuchać ponownie.Lukullus opowiadał teraz, jak ukrył się w sypialni żony i byłświadkiem jej cudzołóstwa z bratem,  na pieska , jak to określił.Ale  ciągnął, ignorując rozbawienie tłumu  Klodiusz bynajm-niej nie ograniczał swoich występnych praktyk do jednej siostry;chwalił się, że zdobył także dwie pozostałe.To wyznanie wywo-łało szczególną sensację, gdyż wszyscy przypomnieli sobie, żemąż Klodii, Celer, właśnie powrócił z Galii Przedalpejskiej,żeby ubiegać się o konsulat.Klodiusz przez cały czas siedziałspokojnie i uśmiechał się szeroko do byłego szwagra, w pełniświadomy, że jeśli Lukullus pragnie mu zaszkodzić, to najbar-dziej szkodzi sobie i swojej reputacji.Był to trzeci dzień procesu321 i u jego schyłku oskarżenie wniosło o odroczenie sprawy.Kręci-łem się jeszcze jakiś czas w pobliżu, mając nadzieję, że znówzobaczę Agathe, ale już ją zabrano.Czwartego dnia obrona podjęła próbę oczyszczenia Klodiu-sza z tych brudów.Zadanie to wydawało się jednak beznadziej-ne, bo nikt, nawet Kurion, nie miał cienia wątpliwości, że jegoklient dopuścił się zniewagi, którą mu zarzucano.Niemniej jakoobrońca robił, co mógł.Starał się dowieść, że cały epizod jestkwestią pomyłki, mylnej identyfikacji.Panował mrok, kobietywpadły w histerię, intruz był w przebraniu  jak ktokolwiek mo-że mieć pewność, że to był Klodiusz? Ale była to mało przeko-nująca argumentacja.Gdy jednak zbliżało się południe, obronapowołała zaskakującego świadka.Był to niejaki Gajusz Kauzy-niusz Schola, jak się okazało, szanowany obywatel z położone-go jakieś dziewięćdziesiąt mil od Rzymu miasta Interamna, któ-ry przyjechał, aby oświadczyć, że tamtej nocy Klodiusz był uniego w domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •