[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamiętasz tę atmosferę miłosną,Maude? O tak powiedziałam miękko. Pamiętam.Czy pamiętam? Tamto lato i dwa następne wryły się w mój umysłi serce, w każde włókno, siatkówkę oka i trzewia, jak nie kończąca sięobecność wielkiego bólu, nawet wtedy, gdy to już minęło.Nigdy niezapomnę tej trawiącej, dręczącej miłości Piotrusia do Elżbiety Potter,która zaczęła się, gdy miał dwanaście lat.Myślę, że wiele osób na letniskuteż nie zapomni.Co do Elżbiety, któż wie? Była, mając jedenaście lat, takpłomienna i zmienna, i kobieca, jak nigdy w swym pózniejszym życiu.Wydawała się, w ciągu tych trzech sezonów, równie owładnięta i oczarowana miłością jak mój biedny, zagubiony syn.Ale pasje Elżbiety nigdy jejnie spalały.Mogła płonąć i drżeć, rozsypywać iskry wokół siebie, ale to nieona spopielała się i załAmywała.Myślałam o tym, tej nocy 1941 roku, żeElżbieta, wówczas piętnastoletnia i niemal zniewalająca swą pięknością,w nie większym stopniu pamiętała o pożarze tej pierwszej miłości, niżo dniu swego urodzenia.Nie jej udziałem było ponoszenie kosztów.Chyba odkąd zaczęła chodzić bałam się jej.Elżbieta Potter już w chwiliurodzenia w jakiś sposób nie znała granic, była pozbawiona zdolnościpanowania nad sobą i umiarkowania.Wydaje się dziwne i głupie obawiaćsię nieumiarkowania u dziecka; jest to przecież sama istota dzieciństwa.Ale nawet najbardziej nieroztropne dziecko boi się czegoś, płacze wobecjakiegoś zagrożenia.Nigdy Elżbieta.Jeśli czegoś chciała, dążyła do tegoz budzącym grozę nastawieniem na ten jeden cel i osiągała go.Gdziechciała iść, tam szła, chyba że zatrzymywano ją siłą, a wtedy po prostuwrzeszczała, zmuszając do usunięcia przeszkód z powodu wyczerpaniai do kapitulacji.Słyszałam jak krzyczała tak przez prawie dwadzieściacztery godziny.Wreszcie nikt nie mógł jej utrzymać z dala od skał i doków,od łodzi i morza.Od dzieciństwa zręczna jak młoda kozica, zdawała się139nigdy nie czynić sobie najmniejszej krzywdy z wyjątkiem przypadkowychsińców czy zadrapań, na które w ogóle nie zwracała uwagi.To inni przeważnie Piotruś wspinając się za nią w strachu i desperacji upadali, ranili się, łamali kości.Na długo nim zaczęłam się bać, żezłamie mu serce, bałam się, że Elżbieta zabije Piotrusia.Miała rude, barwy żywego płomienia włosy Potterów i nigdy niepozwoliła nikomu ich obciąć.Gdy miała cztery, pięć lat wrzały na jejwąskich plecach jak lawa.Przeważnie powiewały swobodnie, ale czasem,gdy było bardzo gorąco, lub gdy była na morzu, zwijała je i upinała naczubku głowy.Wyglądała wtedy jak postać z obrazu Matisse'a, na o wielestarszą niż była w rzeczywistości.Miała oliwkową cerę Amy i skośne oczypo jakimś pirackim szarlatanie, przodku Pottera.To połączenie byłouderzające, oszałamiające.Nie można było odwrócić od niej oczu,podobnie jak nie można było ja nie mogłam odwrócić oczu od Piotra,gdy był bardzo młody.Miała w sobie tę samą pełnię, takie samo spokojnesprawiało wrażenie.Kiedyś, na jakiejś herbatce w jachtklubie, kiedy byłajeszcze zupełnie mała, ona i mój Piotr stali obok siebie pijąc żurawinowyponcz, on pochylił się słuchając czegoś, co szeptała mu do ucha i wtedyAugusta Stallings ryknęła na cały pokój: Spójrzcie na tych dwoje.Podobni jak ziarnka grochu w strąku.Onapowinna być twoja, Piotrze; poza tymi rudymi włosami nie ma w niej anikrzty z Par ker a.sZapadła niezręczna cisza i wszystkie oczy zwróciły się ku mojemumężowi i dziewięcioletniej córce Amy, lecz po chwili srebrny śmiechGrety Winslow i monotonny potok znów podjętej konwersacji zagłuszyłyjej słowa.Jednak chyba tylko kilka osób zwróciło na ten incydentbaczniejszą uwagę; wybuchy Augusty Stallings tak bardzo bowiemnależały do letniego rytuału w Zaciszu, jak czarne muchy i komary.Trojeludzi zauważyło na pewno: zaczerwieniona twarz Parkera Pottera nabrałabarwy karmazynu, mała twarzyczka Elżbiety zajaśniała czymś w rodzajutriumfalnej radości, a ciemna okrągła buzia Piotrusia zesztywniała z upokorzenia.Zalała mnie gorąca fala zniewagi i żalu za niego.Miał dziesięć lati wiedział, że z jakiegoś tajemniczego powodu nie jest i nigdy nie będziemógł być ukochanym dzieckiem swojego ojca.Ta wiedza nie odstępowałago i przenikała jego serce odkąd stał się dość duży by to pojąć. Dlaczego nie możesz być dla niego serdeczny? Dlaczego nie możeszsię z nim bawić, mocować i, wiesz, rozburzać mu włosy i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexGolon Anne & Golon Serge Angelika 11 Angelika w Quebecu
Golon Anne & Golon Serge Angelika 09 Angelika i demony
Golon Anne & Golon Serge Markiza Angelika 09 Angelika i demony
Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
Stuart Anne Czarny lód 02 Zimny jak lód
Golon Anne & Golon Serge Angelika Droga Do Wersalu
Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (11) Wszystkie weyry Pern
Golon Anne & Golon Serge Angelika 12 Droga nadziei
Grippando James Jack Swyteck 08 Wieczny uciekinier
Mathews Jan NieznoÂśny, ale kochany