[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez głowę przemknęło jej pytanie, czy tak samo postąpił wobec niej, alezaraz odrzuciła tę myśl.- Wstrzymuję się z osądzaniem innych, chyba że zrobią coś idiotycznego.- A Diana? - zapytała Margaret.- Diana to ogromnie zajęta elitarystka.-Zajęta czym?- Końmi.RLTMargaret roześmiała się.Upiła łyk piwa i usiadła wygodnie.W kawiarnipołowa stolików była zajęta, przeważali cudzoziemcy.- Chodz ze mną do szpitala - powiedział Patrick, wyjmując portfel.- Po-jedziemy stamtąd, a ja skontaktuję się z policją.Spojrzała na sąsiedni stolik.Siedzący przy nim chłopak wyglądał na stu-denta, pił herbatę i czytał skrypt.Przypomniała sobie o plotce, którą pod-słuchała kilka godzin wcześniej.Pochyliła się do męża i zniżyła głos.- Patrick, wiesz coś o pięćdziesięciu studentach, których zamordowano iwrzucono do masowego grobu?Zesztywniał, jakby każdy jego mięsień jeden po drugim odmawiał funk-cjonowania.- Gdzie o tym słyszałaś? - szepnął.- Tutaj.Podsłuchałam dwóch studentów, którzy rozmawiali przy stolikuobok.Patrick przysunął się bliżej.- Co jeszcze słyszałaś?- Czemu pytasz? - Popatrzyła mu uważnie w twarz.- Wiec lo prawda?Odwrócił od niej wzrok.Złapała go za ramię.Dotknięcie jego skóry było dla niej Czymś w rodza-ju wstrząsu.- Dlaczego nie pisano o tym w prasie? Patrick milczał chwilę.- %7ładna gazeta w tym kraju nie opublikowałaby takiej wiadomości - od-rzekł wreszcie.- Dlaczego nie?- Margaret, prasę kontroluje rząd.Każdy, kto by coś takiego wydrukował,straciłby pracę i pewnie by go aresztowano.- A my nie moglibyśmy rozgłosić tej sprawy? - zapytała, nie mając wła-ściwie pojęcia, co proponuje.- Przesłać wiadomość do New York Timesa"albo innego dziennika? Bo wiesz.to wielka sprawa.Pięćdziesięciu studen-tów w masowym grobie?- Natychmiast by nas deportowano.Albo jeszcze gorzej.- Nie sprecyzo-wał, na czym owo gorzej" miałoby polegać.-Sam też tylko o tym słysza-łem i z oczywistych powodów nie mogę powiedzieć, od kogo.RLT- To nie w porządku.- Margaret pokręciła głową.- Jakieś szaleństwo.- Szaleństwo dla Amerykanina na amerykańskiej ziemi.Aatwiej zrozu-mieć całą sprawę, kiedy siedzisz w kawiarni w Nairobi.Ciekawe, czy to prawda, pomyślała Margaret.- Czy podanie tej sprawy do wiadomość publicznej nie byłoby warte de-portacji? - zapytała.- Dlaczego ich zamordowano?- Podobno należeli do studenckiej grupy protestującej przeciwko aresz-towaniu pisarza Thomasa Oulu.Trzymają go w więzieniu bez procesu.- Dlaczego?- Jego teksty rząd uznał za wywrotowe.- Ale ci protestujący to przecież dzieci.Patrick rozejrzał się, po czym po-chylił do niej.- Gdybym pisnął słówko, na przykład dziennikarzowi z Evening Stan-dard", wcale nie jestem pewien, czy nie przekazałby tej wiadomości komuśz Ministerstwa Informacji.W gruncie rzeczy musiałby to zrobić, nawetgdyby zamierzał zbadać sprawę.A wtedy aresztowano by mnie i ciebiepewnie też.Przypuszczam, że niewiele czasu by im zajęło wyduszenie zemnie nazwiska mojego informatora.Też by go aresztowano, może rozstrze-lano.Jego rodzinę niemal na pewno dotknęłyby surowe represje.Ale za-łóżmy, że tak nie zrobię.Załóżmy, że dobrowolnie wyjadę z kraju i pójdęprosto do redakcji New York Timesa".Oni też będą chcieli wiedzieć, odkogo o tym słyszałem, a ja nie mogę im powiedzieć.Gdyby jakimś cudemzdecydowali się tym zająć i zlecili komuś śledztwo, czy człowiek dysponu-jący odpowiednią wiedzą zgodziłby się rozmawiać z amerykańskim dzien-nikarzem? Strach, że na rodzinę spadną represje, zamyka Kenijczykomusta.- Może nie doceniasz umiejętności dobrych dziennikarzy.- Naprawdę?- Od kiedy o tym wiesz?- Student przy sąsiednim stoliku spojrzał na Margaret.- Od mniej więcej tygodnia.- Patrick znowu zniżył głos do szeptu.-Dlaczego nic mi nie mówiłeś?RLT- Nie sądzę, żebym ci powiedział, dopóki nie zyskałbym całkowitej pew-ności, że to prawda.Nie wiem nawet, czy wtedy bym to zrobił.Sam wolał-bym o tym nie wiedzieć.- Jak możesz żyć z tą wiedzą?- Tak samo, jak mogę żyć z wiedzą, że slumsy Mathari to piekło, że gangiczęsto zatrzymują w nocy samochody i zarzynają wszystkich pasażerów, żeszalejąca korupcja znacząco się pogłębi po śmierci Kenyatty.-1 mimo to chciałeś tu przyjechać.Po co?- %7łeby robić swoje? Egoistycznie studiować dziedzinę, która niezwyklemnie interesuje? Ze względu na karierę?- Ratujesz ludziom życie - powiedziała Margaret.- Mam taką nadzieję.Uśmiechnęła się i pokiwała głową.- Gotowa?Zabrała słomkowy koszyk i pudełko z butami.Patrick wstał, zostawiającna stoliku kilka szylingów.Kiedy wyszli z kawiarni do holu, wsunęła dłoń pod zawinięty rękaw ko-szuli męża.Zaraz poczuła się bezpieczniej.Arthur sprawiał wrażenie lekko rozbawionego, Diana była wstrząśnięta.Na dworze trwało oberwanie chmury, padał tak rzęsisty deszcz, że nic niemożna było zobaczyć za oknem.Siedzieli w małym pokoju obok bawialni,który jeszcze nie dostał nazwy.James przyniósł herbatę, Diana rozlała ją dofiliżanek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexHamilton Laurell Anita Blake 06 Taniec Âœmierci
Hamilton Laurell K Anita Blake 02 Uœmiechnięty nieboszczyk
Anita Vickers The New Nation, 1783 1816 (2002)
Hamilton Laurell Anita Blake 06 Zabójczy taniec
Laurell K. Hamilton, Narcissus in Chains, Anita Blake 10
Laurell K. Hamilton Anita Bla Taniec smierci
Diamant Anita Jej Portret Czerwony namiot
Brookner Anita Prywatne doznania
Christina A Burke [Queenie Ba On Assignment (epub)
Reymont Władysław Stanisław Ziemia obiecana cz. II