[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szliśmy wzdłuż regałów z książkami.Były to stare, wspaniałe irzadkie dzieła, jednakowoż wymalowane tylko na ścianie. To jest wierna kopia biblioteki klasztornej w St.Ga- llen powiedział doktor Jacobi mieliśmy nadzieję, żeo oryginalną jeszcze się postaramy.Wszystko przepadło.Ku mojemu zdumieniu umundurowany powiódł nas wspomnianymischodami w dół; na wąskiej platformie, pośrodku wymalowanegowielotomowego dzieła pt.Encyklopedia techniczna klasycznej wiedzyo starożytności zatrzymał się, otworzył małe drzwi i wyprowadził nasna korytarz z mnóstwem drzwi w długim szeregu.Windąpodjechaliśmy w górę parę milimetrów słupa rtęci. To było oczywiście złudzenie rzekł doktor Jacobi. Co? To, że wskaznik windy tak wskazywał, jak gdybyśmy jechali wgórę.W rzeczywistości pojechaliśmy w dół. Jak to? zapytałem. Więc ja wraz z don Emanuelem niepojechaliśmy w głąb ziemi, tylko w górę, w powietrze? To znowu było złudzenie odparł doktor Jacobi. Gdybymiał tu kiedykolwiek wtargnąć nieprzyjaciel, rzecz jest tak urządzona,że przynajmniej jadąc windami na niczym się nie wyzna.Wysiadłszy z windy, znalezliśmy się w hali, która przez potężne,ciemnego koloru filary podzielona została na jedno pomieszczeniewiększe i jedno mniejsze.Pomieszczenie mniejsze było ciemne, awiększe jasno oświetlone.Stał tam stół, przy którym siedziało okołostu osób.Dwa krzesła były wolne. Bardzo przepraszam zwróciłem się do pana Wec- kenbartha,ale ja tylko umyłem sobie ręce. Niech pan siądzie koło mnie, muszę panu coś powiedzieć.Zjepan rosół z wątrobianymi knedelkami?Budowniczy ruin wyjaśnił mi, że moje uchybienie wcale nie byłotakie wielkie.Oni, którzy poszli przodem, podobno nie czekali dłużejniż parę minut.Im bardziej przestrzennie było się od siebie oddalonym, tymmniej zgadzały się czasy obu stron.Miałem więc szczęście, bo równiedobrze mogło się zdarzyć, że czas pana Weckenbartha i czas tych, coprzed nim przyszli, mógł się względnie przyspieszyć o dwadni.wtedy byliby oni już przy trzecim lunchu. Panie starszy radco budownictwa ruin, tamci naprzeciwko, podrugiej stronie stołu, oni są od nas odlegli o dobre, powiedzmy,dziesięć metrów, czy oni mają inny czas niż my? To jest zapewne możliwe odparł. Czy tego zacierającego się czasu nie można by w jakiś sposóbsprowadzić do jednego systemu? Byłoby to bardzo trudne odrzekł. Musi pan to sobie takjakoś wyobrazić, jak wzajemny stosunek warstw ciepłego i zimnegopowietrza w dużym pomieszczeniu.Dzięki nie zbadanym przyczynomi skutkom, rządzone przez drobne, lecz niewymierne siły, rozciągająsię w bardzo złożony sposób, posłuszne prawom termodynamiki,warstwy i pasma ciepłego i zimnego powietrza.Tak samo tutaj rzeczma się z czasem.Ale przejdzmy do rzeczy ważniejszych; tutaj w cygarze , tak je nazywamy z powodu kształtu.już to panu, zdajesię, wyjaśniałem? Tak odparłem jeszcze tam, na zewnątrz, na statku. ' Dobrze.A więc cygaro, dla uproszczenia.Jest tu wewnątrz, nielicząc wojska, około dziesięciu tysięcy ludzi. Wiem. Skąd?Powiedziałem mu.Pan Weckenbarth był oburzony na niedyskrecjęczy też na przekroczenie uprawnień ze strony pierwszegoumundurowanego i, położywszy mi rękę na ramieniu, szepnął coś dopana Alfreda, który siedział obok niego po prawej.Potem znówpochylił się ku mnie i ciągnął dalej. Wojsko podlega, rzecz jasna, własnemu dowództwu.Leczosobami cywilnymi musi też ktoś w jakiś sposób rządzić.Znajduje siętu na miejscu Carola.pani prezes Rady Ministrów.Chcielibyśmy jejdodać do pomocy grono doradców, coś w rodzaju parlamentu albomoże raczej senatu.Czy byłby pan gotów oddać do dyspozycji swojąosobą, przyjąwszy stanowisko senatora?Nie bardzo wiedziałem, co by to miało znaczyć.Pan Weckenbarthprzecież mnie w ogóle nie znał.Pomijając załamanie się czasu,poznałem go zaledwić przed sześciu godzinami.Czyżbym wydał musię tak wybitnym człowiekiem, że uznał mnie za godnego stanowiskasenatora? Czy też może stanowisko senatora było tak mało ważne?Z wdzięcznością jednakowoż przyjąłem je, chociażby dlatego, aby wprzyszłości móc w jakikolwiek sposób czymś się zająć.Któż mógłwiedzieć, jak długo będziemy musieli tu wewnątrz zostać. No więc dobrze odrzekł pan Weckenbarth w takim raziejest pan od tej chwili senatorem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexPitlik Herbert, Die Protokolle der Weisen von Zion aus der Sicht nach 100 Jahren
Biderman Albert D., Zimmer Herbert The Manipulation Of Human Behavior
Children of Dune Frank Herbert(1)
Herbert James Ciemnoœć
Marinelli Carol Trudny przypadek
Za Polski Samarytanizm – Żydowski Terror i Bandytyzm
Piega Anna Lustro czasu
Sons of Entropy Nancy Holder
Wyspianski Stanislaw Dramaty 9789185805211
Katarzyna Bonda Tylko martwi nie kłamią