[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mam pierwszorzędne alibi.- Błąd - odparła i ścisnęła puszkę w ręku.- Na przesłuchaniu Melodypowie, że byliście kochankami.Wtedy twoje alibi szlag trafi.- Nie rozumiem.- Skąd mogą mieć pewność, że Melody mówi prawdę? Może zmusiłeś jądo kłamstwa.Albo pomyślą, że dziewczyna zeznała tak, bo cię kocha.- Jestem niewinny - oświadczył Neil i odwrócił się bokiem, tak by niepatrzeć na siostrę.- Nie zabiłem Laurel.- Tylko, jak przekonać o tym sąd? - Carolyn musiała być z nim szczera.Sytuacja wyglądała zbyt poważnie, by silić się na fałszywy optymizm.-Twoją niewinność trzeba jeszcze poprzeć faktami.A zastanów się, jak wypadniesz w oczach ławy przysięgłych, kiedy wyjdzie na to, że sypiałeś jednocześnie z dwiema kobietami? Jedyne wyjście to znaleźć prawdziwego zabójcę.Czy Laurel miała jakichś wrogów?- Jest nauczycielką- odparł Neil, podpierając się pod brodę.- To najmilsza osoba, jaką spotkałem w życiu.Wszyscy ją kochają.kochali.Trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś chciał skrzywdzić Laurel.- Chyba że Melody.- Nie bądź śmieszna, Carolyn - odparował Neil, obracając się do niejgwałtownie.- Melody nie wiedziała o Laurel.Dlaczego miałaby zabijaćkogoś, kogo nawet nie zna? Zresztą, Melody była ze mną, kiedy zginęłaLaurel.- Dokładny czas śmierci poznamy dopiero po przeczytaniu raportu koro-nera - wyjaśniła Carolyn.- Powiedziałeś, że najpierw jeździłeś po okolicy,a dopiero potem ruszyłeś do Brentwood.Melody mogła popełnić zbrodnięi wrócić do siebie przed twoim przyjazdem.- Zastałem ją pod prysznicem.- Neil nie dawał za wygraną.- Wyglądałona to, że wróciła z zakupów.Widziałem torby z różnych sklepów i ciuchyjeszcze z metkami.Pojechałem tam, żeby zakończyć naszą znajomość.Sprawy wymknęły mi się spod kontroli.- Pod prysznicem, tak? - zapytała Carolyn, stukając paznokciami o blatstołu.- Co byś najpierw zrobił po zabiciu kogoś? Pomyśl, Neil.- Brat gapiłsię na nią bez słowa, więc podpowiedziała: - Może próbowałbyś zmyć z siebie wszelkie ślady?- Jakie ślady? - parsknął.- Laurel utonęła.Nie było żadnej krwi.ZresztąMelody nigdy by nikogo nie zabiła.Nawet gdyby dowiedziała się o Laurel,79nie przejęłaby się tym zbytnio.W jej kręgach nadawałem się tylko do żartów i seksu dla sportu.Ona sypia z masą facetów.Nawet dzisiaj przez pomyłkęnazwała mnie Richard.Boże, pomyślała Carolyn, on jest jeszcze bardziej naiwny, niż sądziłam.- To, że ciało Laurel znaleziono w basenie, nie oznacza, że zabójca razemz nią zanurkował.Prawdopodobnie się szamotali i Laurel na przykład gozadrapała.A policji wystarczy kilka włosów, kropla krwi czy kawałek naskórka za paznokciem.Melody mogła wrócić do domu kilka minut przed tobą.Zatrzymywałeś się po drodze?Neil ze złością zaczął wymachiwać rękoma.- Zatrzymałem się po paliwo, jasne? Na pewno nie wróciłaby szybciejode mnie.Mam przecież ferrari.- A ona porsche - przypomniała mu Carolyn, popijając colę.- Przekraczałeś dozwoloną prędkość?Spoglądał w blat stołu.- Nie szalałem, żeby nie dostać mandatu.Poza tym padało i na drogachbyło ślisko.Nie chciałem jechać ferrari, ale padł mi akumulator w furgonetce.- Melody mogła nie być aż taka rozważna.Zresztą niewykluczone, żekogoś wynajęła.Do takiej kasy zleciałaby się cała armia płatnych morderców.Jak często się z nią widywałeś?- Raz w tygodniu - odparł Neil niepewnie.- Nie bardzo było nam podrodze.Do Brentwood jest sporo kilometrów.- Mogłeś dla niej znaczyć więcej, niż ci się zdaje - powiedziała Carolyn,patrząc mu w oczy.- Nie sądzę, zwłaszcza po dzisiejszym wieczorze.Nazwałem ją dziwką.Mówiłem ci już, że kiedy się kochaliśmy, wyrwało jej się imię innego faceta.Nie traktowała mnie poważnie.Twoim zdaniem była wcześniej w moimdomu.A według mnie gziła się u siebie w łóżku z jakimś Richardem.Czy mówił prawdę? Język ciała sugerował, że Neil kłamie.A może poprostu jest zdenerwowany.Musiała jednak przyprzeć go do muru.- Mówiłeś, że wściekłeś się, kiedy Laurel dała ci kosza.Uderzyłeś ją?Rąbnąłeś jej głową o stolik, a potem spanikowałeś i próbowałeś upozorowaćmorderstwo popełnione przez kogoś innego?Neil wstał i z hukiem dosunął krzesło do stołu.- Nie jesteś moją siostrą! - wrzeszczał wściekły.- Jak możesz oskarżaćwłasnego brata? Poza Megan nigdy nikogo w życiu nie uderzyłem.Chryste,ona rzuciła się na mnie z rzeźnickim nożem.Nikt mi nie wierzył.Musiałem80spędzić sześć tygodni w wariatkowie, bo inaczej prokurator ciągałby mnie po sądach.I tak jak wtedy, teraz też mi nie wierzysz.To ja zawsze dostajęlanie.Pamiętasz, jak byłem dzieckiem? Chad i Bolly Cummings zbili mniena kwaśne jabłko.A ja po prostu leżałem i nie oddawałem.- Próbuję cię przygotować - uspokajała go Carolyn.- Podobne pytaniabędą zadawać ci na policji.- To mnie nie przygotowuj, dobrze? - odburknął Neil, zdejmując koszulęi rzucając nią w siostrę.- Przez ciebie aż się spociłem.I nie mam co nasiebie włożyć.Podeszła do niego.- Jestem po twojej stronie, Neil.Ciuchy to teraz najmniejsze z twoichzmartwień, nie sądzisz? Zresztą John ci coś pożyczy.- Kiedy zaczął wychodzić z kuchni, obiegła go i chwyciła za ramiona.- Trzymaj się z daleka od Melody.Ona przynosi kłopoty.Musisz robić to, co ci powiem, dobrze? Tadziewczyna może być mordercą.Jeśli pomyśli, że próbujesz zrzucić winę nanią, staniesz się jej kolejną ofiarą.Rozdział 11Piątek, 24 grudnia, 7.00Nieprzyzwoicie przystojny John Sullivan, metr osiemdziesiąt trzy wzrostu, miał gęste ciemne włosy, lśniące zielone oczy, a ciało opalone i umię­śnione.Kiedy Carolyn rozwiodła się z Frankiem, jego ojcem, wróciła doswojego panieńskiego nazwiska.John i Rebecca byli później niepocieszeni.Różnica w nazwiskach matki i dzieci czasami wprowadzała ludzi w zakłopotanie.Ale ponieważ Frank nie płacił alimentów, Carolyn uznała, że ma prawo zmienić także dzieciom nazwisko na Sullivan.Nastolatek otworzył drzwi do sypialni i zobaczył, że matka śpi w ubraniu,a na podłodze przy łóżku leży sterta papierów.- Mamo! - krzyknął.- Jest już po siódmej! Spóźnisz się do pracy?- Co? - mruknęła Carolyn zaspanym głosem.- Nie.nie nastawiłambudzika.Gdzie Rebecca?- Już się szykuje - odparł chłopak.- Nie pamiętasz? Kazałaś mi zawieźćdzisiaj Rebeccę do babci.Ja idę na plażę z Turnerem.Dlaczego Neil jestu nas?6 - Sprawiedliwość Sullivan81- Ma w domu dezynfekcję - skłamała Carolyn, siadając i przecierając oczy.Będzie musiała im powiedzieć prawdę, ale nie miała teraz na to czasu.- Rozmawiałeś z nim?- Nie - odparł John.- Śpi.Pytałaś go, czemu nie przyjechał i nie obejrzałrysunków Rebecki?Carolyn nie odpowiedziała.Wyskoczyła z łóżka i popędziła do łazienki.Jak mogła zaspać? Gdyby John nie wspomniał o babci, mogłaby pomyśleć, żewydarzenia minionej nocy były tylko koszmarnym snem.Co jej powiedzieć?Wesołych świąt, mamo, twój najdroższy synek może trafić za kratki.Włożyła czarny kostium i białą bluzkę.Wsunęła na nogi buty i ruszyła dopokoju córki.Trzynastoletnia Rebecca zachowywała się jak dwudziestolatka.John ostrzegał, że siostra będzie sprawiać problemy.Rebecca miała długie brązowe włosy i jasną cerę.Wyrosła na ślicznego podlotka.Obecne trendy w modzie zmieniały nastolatki w prowokujące seksbomby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •