[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muszę przyznać, że pomysł bardzo mi sięspodobał, ale jeśli z tego powodu miałeś jakieś kłopoty, to bardzo cię za nieprzepraszam.- Kłopoty dopiero się zaczną - burknął.- Moja praca jest dla mnie tak samo ważna jak twoja dla ciebie.- Coraztrudniej było jej zachować spokój.- A jeśli boisz się, że będę ci przeszkadzać, tomogę obserwować pracę innego policjanta.- Pojedziesz ze mną.Przynajmniej będę cię miał na oku.Bess nie odezwała się.Bała się, że jak zacznie mówić, to nieprędkoskończy.Nie chciała robić awantury.Musiała sobie poradzić inaczej.Przedewszystkim trzeba zachować spokój.- Przepraszam cię na chwilę - powiedziała.Wysunęła się z objęć Aleksija,prędko przecisnęła się przez tłum i weszła do toalety.Przechadzała się pomałym pomieszczeniu, nie zwracając uwagi ani na dzwięki muzyki dochodzącezza ściany, ani na rozmowy kobiet poprawiających makijaż.Wyszła stamtąd dopiero, kiedy się całkiem uspokoiła, gdy nabrałapewności, że żaden wybuch już jej nie grozi.Aleksij czekał na nią pod drzwiami.Wziął Bess pod ramię i zaprowadziłdo stolika w samym końcu sali.Tylko tam mogli rozmawiać, nie przekrzykującmuzyki.- Chyba powinniśmy już iść - stwierdziła Bess.- Nie ma sensu tu siedzieć,kiedy jesteś na mnie wściekły. Aleksij nie odpowiedział, tylko odsunął jej krzesło.- Siadaj - rozkazał.Usiadła.- Może wreszcie opowiesz mi o swojej rodzinie?- Nic sądzę, żeby to był interesujący temat.- Bess mówiła szczerą prawdę.- Zwłaszcza ciebie nie powinien interesować.Spędziliśmy ze sobą jedenwieczór.Ten jest drugi i równie dobrze może być ostatni.- Wiesz, że między nami jest coś więcej niż dwa wspólne wyjścia.-Aleksij posłał jej spojrzenie mrożące krew w żyłach.- No dobrze, wiem.I co z tego? - Bess wcale się nie przestraszyła.-Zachowujesz się tak, jakbym specjalnie coś przed tobą ukrywała albo cięoszukiwała.A to przecież nieprawda.- Więc teraz powiedz mi o wszystkim.- Mam rozumieć, że nawet mnie nie prześwietliłeś? - Osłupiała minaAleksija sprawiła, że Bess poczuła się w pełni usatysfakcjonowana.- Skorotak.No cóż, nie zadbałeś o prosty wywiad, więc chyba rzeczywiście muszęsama wszystko opowiedzieć.Firma McNee - Holden od początku należy domojej rodziny.Zaczęliśmy w 1873 roku od aparatów i klisz fotograficznych.Potem produkowaliśmy także kamery filmowe i telewizyjne, a w końcu satelity icałą masę innych rzeczy.Czy mam ci przysłać katalog?- Nie bądz taka dowcipna.- Dopiero się rozgrzewam.- Rozparła się wygodnie.- Mój ojciecprowadzi firmę, a matka wydaje przyjęcia na cle dobroczynne.Jestemjedynaczką.Urodziłam im się dość pózno.Mój ojciec ma na imię Roger iprzepada za grą w polo.Matka ma na imię Susan, ale nie wolno do niej mówićSue ani Susie.Jej ulubionym sportem jest brydż.Co jeszcze chciałbyś wiedzieć?Aleksij nie bardzo wiedział, jak się zachować.Był zły na siebie.Z jakiegoś powodu, którego jeszcze nie rozumiał, zrobiło mu się żal Bess.- To nie jest przesłuchanie - powiedział znacznie spokojniej, delikatniegłaszcząc jej dłoń.- Mimo to chcę ci o tym opowiedzieć.- Nie cofnęła ręki, ale nawet naniego nie spojrzała.Wpatrywała się w blat stolika, jakby leżała tam kartka z jejżyciorysem.- Urodziłam się w Nowym Jorku.Pierwsze lata życia spędziłam w naszejposiadłości na Long Island pod opieką niani.Była Brytyjką w każdym calu ibardzo ją lubiłam.Byłam stosunkowo szczęśliwa, dopóki nie wysłano mnie doszkoły z internatem.Nienawidziłam jej, ale dzięki temu mama mogła spokojniezajmować się swoimi akcjami dobroczynnymi, a tacie nic już nie przeszkadzałow prowadzeniu interesów.Czasami tylko zabierali mnie w jakąś podróż.Byłam brzydkim i nieposłusznym dzieckiem.Dlatego rodzice przeważniepolecali mnie opiece służby.- Bess, ja.- Jeszcze nie skończyłam - powiedziała stanowczo.- To nie jest historia o nieszczęśliwej bogatej dziewczynce, Aleksij.Rodzice się mnie nie wyrzekli.Po prostu nie jesteśmy ze sobą zżyci.Nicwtrącają się w moje sprawy, więc nasze stosunki układają się poprawnie.Samaza siebie odpowiadam i żyję na własny rachunek.Dlatego nie rozpowiadamwszem i wobec, że to właśnie ja jestem jedyną córeczką Rogera K.McNee.Aleukrywać tego faktu też nie zamierzam.Gdyby tak było, już dawno zmieniłabymnazwisko.Czy teraz jesteś zadowolony?Przytrzymał jej rękę.Tylko dlatego nie wstała od stolika i nie wyszła ztego przeklętego klubu.- Ja tylko chciałem wiedzieć, kim jesteś - powiedział tak spokojnie i takciepło, że naprawdę trudno mu się był oprzeć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •