[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie pamiÄ™tam dokÅ‚adnie, jak ten ustÄ™p brzmiaÅ‚,ale jednÄ… rzecz pamiÄ™tam na pewno, Thorpe oskarżyÅ‚ LilÄ™, że byÅ‚a tragicznie kiepska w ocenianiuludzkich charakterów.I byÅ‚am rozzÅ‚oszczona, że manipulowaÅ‚ sÅ‚owami, jakby Lila byÅ‚a w jakiÅ› sposóbodpowiedzialna za swojÄ… wÅ‚asnÄ… Å›mierć, jakby tylko ofiary  przypadkowych" aktów gwaÅ‚tu byÅ‚ynaprawdÄ™ niewinne.- I potem pojawiÅ‚a siÄ™ Lila - ciÄ…gnÄ…Å‚ McConnell.- PamiÄ™tam dzieÅ„, kiedy weszÅ‚a do redakcji Stanford Journal of Mathematics".MiaÅ‚a na sobie tÄ™ pomaraÅ„czowÄ… sukienkÄ™ i fioletowe pantofle, awÅ‚osy w takim nieÅ‚adzie, jakby wÅ‚aÅ›nie wygrzebaÅ‚a siÄ™ z poÅ›cieli.- PamiÄ™tam tÄ™ sukienkÄ™ - powiedziaÅ‚am zdumiona, że dokÅ‚adam siÄ™ do tego opowiadania,dodajÄ…c swoje wspomnienia do jego.- Sama jÄ… uszyÅ‚a.Wszystkie swoje ubrania szyÅ‚a sama.NieużywaÅ‚a gotowych wykrojów.Po prostu mierzyÅ‚a siÄ™ i rysowaÅ‚a sukienkÄ™ w notesie, robiÅ‚a obliczenia izaczynaÅ‚a.- Strój wychodziÅ‚ zdumiewajÄ…co nietypowy - dodaÅ‚am.PatrzyÅ‚am prosto przed siebie, ale uchwyciÅ‚am drobnÄ… zmianÄ™ w jego gÅ‚osie i wiedziaÅ‚am, że siÄ™uÅ›miechnÄ…Å‚.To byÅ‚o dziwne, kiedy sobie pomyÅ›laÅ‚am, że facet idÄ…cy obok mnie byÅ‚ w intymnychkontaktach z mojÄ… siostrÄ…, nawet byÅ‚ przez niÄ… kochany.Nie mogÅ‚am zaprzeczyć, że byÅ‚o w nim coÅ›magnetycznego, coÅ› w tonie gÅ‚osu, coÅ› w bezpoÅ›rednim spojrzeniu, które wcale nie byÅ‚oprzepraszajÄ…ce.ByÅ‚o coÅ› bez wÄ…tpienia zmysÅ‚owego, czego nie zauważyÅ‚am podczas moich misji doEnrico's, kiedy go Å›ledziÅ‚am.- WyglÄ…daÅ‚a piÄ™knie - mówiÅ‚.- Redaktor, stary nudziarz, niejaki Bruce, popatrzyÅ‚ na niÄ… izapytaÅ‚, w czym mógÅ‚by jej pomóc.MyÅ›laÅ‚ chyba, że trafiÅ‚a tam przez pomyÅ‚kÄ™.Lila wcisnęła mu dorÄ™ki skoroszyt.To byÅ‚ artykuÅ‚ na temat numerycznych rozwinięć funkcji specjalnej.ChciaÅ‚a, żeby jej towydrukowali.- Bruce popatrzyÅ‚ na niÄ…, jakby zwariowaÅ‚a.Musisz zrozumieć, że to czasopismo drukowaÅ‚oartykuÅ‚y wysoko cenionych matematyków.A tu przyszÅ‚a jakaÅ› wspaniaÅ‚a, rozczochrana dziewczyna,RLT bardzo mÅ‚oda, wparowaÅ‚a do tego pokoju, jakby miaÅ‚a prawo tam być i prosić o opublikowanie jej ar-artykuÅ‚u.CoÅ› niesÅ‚ychanego.ZakochaÅ‚em siÄ™ w niej natychmiast.WziÄ…Å‚em ten artykuÅ‚ ze sobÄ… dodomu i - kompletny odlot.ZadzwoniÅ‚em do niej jeszcze tamtego wieczoru i zaprosiÅ‚em na obiad nanastÄ™pny dzieÅ„.DoszliÅ›my do nastÄ™pnego skrzyżowania.Nie otrzymawszy ode mnie żadnej wskazówki,McConnell skrÄ™ciÅ‚ w prawo, w kierunku mojego hoteliku.ZapytaÅ‚am siebie, co zrobiÄ™, jeÅ›lipoprowadzi mnie wprost do hotelu.Czy wreszcie to spowoduje, że zacznÄ™ sensownie myÅ›leć i dziaÅ‚ać?MinutÄ™ pózniej staliÅ›my przed maÅ‚ym, żółtym budynkiem otoczonym dużymi drzewami opoplÄ…tanych, powiÄ…zanych w wÄ™zÅ‚y konarach.BiaÅ‚e Å›wiateÅ‚ka bożonarodzeniowe zwisaÅ‚y z gaÅ‚Ä™zi ipoÅ‚Ä…czone byÅ‚y z budynkiem hotelu grubym pomaraÅ„czowym kablem.- JesteÅ›my - powiedziaÅ‚.I znów zrobiÅ‚am krok do tyÅ‚u.- A jak ty.- To maÅ‚e miasteczko.Wciąż nie byÅ‚am gotowa, żeby zakoÅ„czyć tÄ™ rozmowÄ™.ByÅ‚o jeszcze tyle rzeczy, które chciaÅ‚amwiedzieć.PamiÄ™taÅ‚am coÅ›, co powierzyÅ‚am Thorpe'owi w zaufaniu i co zacytowaÅ‚ w książce. MamnadziejÄ™, że nie byÅ‚ to ktoÅ›, kogo znaÅ‚a i komu ufaÅ‚a", powiedziaÅ‚am mu to kilka razy.A to, coMcConnell proponowaÅ‚ mi po tylu latach, byÅ‚o alternatywnÄ… wersjÄ… tej historii, takÄ…, w której mordercaLili nie byÅ‚ jej kochankiem.Jakakolwiek byÅ‚a prawda, musiaÅ‚am jÄ… poznać.PoczuÅ‚am ciepÅ‚Ä… kroplÄ™ wody na rÄ™ce, potem nastÄ™pnÄ….McConnell popatrzyÅ‚ na niebo.- Możemy jutro porozmawiać? - zapytaÅ‚am.DÅ‚ubaÅ‚ czubkiem buta w ziemi.- Już siÄ™ wiÄ™cej nie zobaczymy.ChciaÅ‚em ciÄ™ spotkać i powiedzieć to, co miaÅ‚em dopowiedzenia.Minęło już dużo czasu.Nie wiem, co siÄ™ wedÅ‚ug ciebie wydarzyÅ‚o, nie mam pojÄ™cia, cosÄ…dzisz o tej okropnej książce.Nawet nie wiem, czy ty w ogóle myÅ›lisz o tym wszystkim.Ellie, dlamnie jest ważne, żeby ci powiedzieć, że ja tego nie zrobiÅ‚em, nigdy nie byÅ‚bym w stanie tego zrobić.KochaÅ‚em twojÄ… siostrÄ™.KochaÅ‚em jÄ… bardziej niż ty czy ona mogÅ‚ybyÅ›cie przypuszczać.Ale twojaopinia ma dla mnie znaczenie, ponieważ Lila wciąż mówiÅ‚a o tobie, jesteÅ› osobÄ…, która byÅ‚a jejnajbliższa na Å›wiecie.W tym nie miaÅ‚ racji.KochaÅ‚am jÄ…, ale nie byÅ‚yÅ›my sobie tak bliskie, jakbym sobie tegożyczyÅ‚a.Nie powiedziaÅ‚a mi o nim.Nie chciaÅ‚a mi powiedzieć, czemu pÅ‚akaÅ‚a tamtego ranka.PodejrzewaÅ‚am, że Peter McConnell, a nie ja, byÅ‚ tÄ… osobÄ…, przed którÄ… niczego nie ukrywaÅ‚a.Deszcz zaczÄ…Å‚ już solidnie padać, uderzajÄ…c w liÅ›cie drzew, rozpryskujÄ…c bÅ‚oto na ulicy.- Nie odchodz jeszcze - powiedziaÅ‚am impulsywnie i weszÅ‚am pod markizÄ™ hotelu, a McConnellza mnÄ….- Zapraszasz mnie do Å›rodka?RLT - Tak.José, wÅ‚aÅ›ciciel tego pensión, zawsze zamykaÅ‚ drzwi o północy.ByÅ‚ przyzwyczajony do moichnocnych spacerów, wiÄ™c daÅ‚ mi klucz.RozlegÅ‚o siÄ™ kilka zbÄ™dnych zgrzytów podczas otwieraniazamka, tyle, żeby wiedziaÅ‚, że przyszÅ‚am.PrzeszliÅ›my przez pusty hall.We wnÄ™ce za kontuarem byÅ‚akapliczka Matki Boskiej.Zwiece już siÄ™ wypaliÅ‚y.McConnell szedÅ‚ za mnÄ…, a jego dÅ‚ugi cieÅ„wyprzedzaÅ‚ mnie, wspinajÄ…c siÄ™ po schodach.Kiedy mijaliÅ›my pokój Joségo, zaczęłam gÅ‚oÅ›niejrozmawiać.JeÅ›liby mi siÄ™ coÅ› zdarzyÅ‚o, ktoÅ› powinien wiedzieć, że nie byÅ‚am tej nocy sama.Z pokojuJoségo usÅ‚yszaÅ‚am skrzypienie sprężyn na łóżku, powłóczenie stóp do drzwi i otwieranie przykrywkijudasza.Na koÅ„cu korytarza wsunęłam klucz do zamka, otworzyÅ‚am drzwi mojego pokoju i czekaÅ‚am,aż McConnell wejdzie do wnÄ™trza.W pokoju nie byÅ‚o lampy pod sufitem, tylko pojedyncza lampka zwiekowym abażurem, która dawaÅ‚a nieprzyjemny, żółty poblask.9.Mój pokój byÅ‚ oszczÄ™dnie umeblowany: łóżko, krzesÅ‚o z twardym oparciem, szafka i maÅ‚y stół.WÄ…skie drzwi otwieraÅ‚y siÄ™ do maleÅ„kiej Å‚azienki.W pokoju byÅ‚o gorÄ…co.WÅ‚Ä…czyÅ‚am wentylatorumieszczony pod sufitem, który zaczÄ…Å‚ postukiwać i mruczeć.- Mam rum - powiedziaÅ‚am.- Wypijesz?- OdrobinÄ™, proszÄ™.Wyjęłam butelkÄ™, dwie szklanki i nalaÅ‚am.Wciąż trzymaÅ‚am torbÄ™ zawieszonÄ… na ramieniu, apróbnik pod rÄ™kÄ….- Siadaj - powiedziaÅ‚am, wskazujÄ…c krzesÅ‚o.Meble, wedÅ‚ug wszelkich standardów, byÅ‚y bardzo maÅ‚e i kiedy siadÅ‚, kolana miaÅ‚ groteskowowysoko.CzapkÄ™ i książkÄ™ poÅ‚ożyÅ‚ obok siebie na podÅ‚odze.Ja siadÅ‚am na łóżku dokÅ‚adnienaprzeciwko niego, torba na materacu obok mnie.SpróbowaÅ‚ Å‚yk rumu, przymknÄ…Å‚ oczy, przeÅ‚ykajÄ…c.- Bardzo dobry.Matka zawsze dawaÅ‚a mi różne rady zaczerpniÄ™te z jej praktyki adwokackiej.Nauka, do którejczÄ™sto wracaÅ‚a, polegaÅ‚a na tym, że jeÅ›li chcesz powiedzieć komuÅ› coÅ› bardzo ważnego, musiszzbudować zaufanie poprzez zaoferowanie tej osobie jakiejÅ› bardzo osobistej informacji.- To podarunek - powiedziaÅ‚am.- Od miejscowego rolnika uprawiajÄ…cego kawÄ™.WÅ‚aÅ›niedlatego tu jestem.Jutro odbÄ™dzie siÄ™ próbowanie kawy i pojutrze odlatujÄ™ do San Francisco.Zawszetutaj siÄ™ zatrzymujÄ™, kiedy przyjeżdżam po kawÄ™ i zawsze czeka na mnie butelka rumu.- WypiÅ‚am Å‚yki poczuÅ‚am ciepÅ‚o rozchodzÄ…ce siÄ™ w gardle [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •