[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.One mogąstać się przyczyną obrazy, ale nie przedmiotem zniewagi.To jest maksyma, którą byuznał każdy sąd honorowy, zapewniam pana na wszystko co święte.Z tego samegopowodu nie jest zniewagą to, co mu pan odparł o  bezeceństwie i  cięgach , boi to było rozumiane w sensie duchowym, wszystko obracało się w dziedzinie duchai zupełnie nie miało do czynienia ze sprawami osobistymi, a przecie tylko w ich- 351 - obrębie można mówić o zniewadze.Sfera ducha nie może nigdy mieć cech osobi-stych  to jest uzupełnienie i objaśnienie poprzedniej maksymy  i dlatego  Myli się pan, przyjacielu  odparł Settembrini z zamkniętymi oczami.Myli się pan, najpierw, przyjmując, że sprawy duchowe nie mogą nabrać charakteruosobistego.Nie powinien pan tak sądzić  rzekł z nieznacznym a bolesnym uśmie-chem. Przede wszystkim jednak fałszywa jest w ogóle pańska ocena pierwiastkaduchowego, jeśli mu pan nie przypisuje dość siły, by mógł wywoływać konfliktyi namiętności równie potężne jak te, które stwarza realne życie i dla których nie mainnego rozstrzygnięcia, jak tylko z bronią w ręku.All incontro!* To, co oderwane,oczyszczone, idealne, to jest zarazem absolutne, a więc bezwzględne; jest też zró-dłem o wiele głębszej i radykalniejszej nienawiści, stwarza bardziej bezwzględne,nieprzejednane przeciwieństwa aniżeli życie społeczne.Nic tedy dziwnego, żedrogą jeszcze prostszą i bardziej nieubłaganą prowadzi do sytuacji najradykalniej-szej, do alternatywy: ty albo ja, do pojedynku, do fizycznej walki dwu osób.Poje-dynek, mój drogi, nie jest  instytucją jak każda inna.Jest czymś ostatecznym,powrotem do pierwotnego stanu natury, lekko tylko złagodzonym pewnymi, zresztąbardzo powierzchownymi przepisami natury rycerskiej.Istotą sytuacji jest tumoment całkowicie pierwotny, moment fizycznej walki; dla każdego mężczyzny,mimo że oddalił się od stosunków pierwotnych, jest obowiązkiem stanąć na wyso-kości takiej sytuacji.Może się spotkać z nią każdej chwili.Kto nie potrafi sprawidealnych bronić własną osobą, ramieniem, krwią, ten nie jest ich godzien; chodzio to, aby przy tym uduchowieniu pozostać jednak mężczyzną.Taką to nauczkę dostał Hans Castorp.Cóż mógł odpowiedzieć? Milczał, pogrą-żony w ciężkich rozmyślaniach.Słowa pana Settembriniego robiły wprawdzie wra-żenie logicznych i spokojnych, a jednak brzmiały w jego ustach obco i nienatural-nie.Jego myśli nie były jego własnymi myślami  nie byłby także nigdy wpadłsam na pomysł pojedynkowania się, lecz przejął go od małego terrorysty, jakim byłNaphta; świadczyły o wpływie owych powszechnych okoliczności wewnętrznych,których niewolnikiem i narzędziem stał się jasny umysł Settembriniego.Jak to,pierwiastek duchowy, dlatego że jest czymś bezwzględnym, miałby prowadzić dozwierzęcego traktowania zatargów, do ich rozstrzygania w walce fizycznej? HansCastorp buntował się przeciw temu, a raczej usiłował się buntować, ale stwierdzałku swemu przerażeniu, że nie potrafi tego zrobić.Owe okoliczności wewnętrzneopanowały także i jego.On również nie umiał się im oprzeć.Jako coś straszliwegoi nieodwołalnego wyłonił mu się z pamięci obraz, jak to Wiedemann i Sonnenschein* All incontro! (wł.)  przeciwnie!- 352 - tarzali się rozpaczliwie w zwierzęcej walce, i pojął z przerażeniem, że u kresuwszechrzeczy jest jedynie ciało, kły i pazury.Tak, tak, należy stanąć do walki, bow ten sposób można przynajmniej pierwotny stan natury złagodzić rycerskimi prze-pisami.Hans Castorp zaproponował panu Settembriniemu, że będzie jego sekun-dantem.Settembrini odmówił. Nie, to nie wypada, nie godzi się  odparł mu naj-przód Włoch z nieznacznym a bolesnym uśmiechem, a potem to samo powiedzieliFerge i Wehsal, którzy stwierdzili, również nie podając powodów, że nie wypada,aby Hans Castorp w tym charakterze brał udział w pojedynku.Raczej jako bez-stronny  obecność takiej osoby należała przecież do rycerskich przepisów, mają-cych złagodzić zwierzęcość walki  może być obecny na miejscu spotkania.Nawetsam Naphta przez usta swego honorowego zastępcy, Wehsala, wypowiedział się zatym rozwiązaniem; Hans Castorp był z tego zadowolony.Jako świadek czy osobabezstronna zyskiwał w każdym razie wpływ na ustalenie warunków, co niestetyokazało się bardzo potrzebne.Warunki bowiem, które stawiał Naphta, przekraczały wszelkie dopuszczalnegranice.%7łądał odległości pięciu kroków i trzykrotnej wymiany strzałów, gdybyzaszła tego potrzeba.Tę szaloną propozycję postawił jeszcze wieczorem w dniuzatargu przez usta Wehsala, który stał się oddanym rzecznikiem jego interesówi upierał się twardo przy takich warunkach na podstawie danych mu pełnomocnictwa częściowo także idąc za swoim upodobaniem.Settembrini nie miał naturalnie nicdo powiedzenia przeciw temu, ale jego sekundant, Ferge, i Hans Castorp byli obu-rzeni, a nawet ten ostatni przemówił ostro i nieuprzejmie do nędznego Wehsala.Pytał go, czy nie wstydzi się piętrzyć tylu trudności, skoro chodzi o abstrakcyjnypojedynek, a nie było konkretnej zniewagi! Dość już chyba, że spotkanie odbyć sięma na pistolety, po cóż jeszcze owe mordercze warunki szczegółowe! Tu kończy sięjuż rycerskość.Może by po prostu postanowiono strzelać na dystans chustki donosa! Wehsalowi łatwo zdobyć się na taką krwiożerczość, bo to przecież nie doniego będzie się strzelało z takiej odległości  i tak dalej.Wehsal nic nie odpowia-dał, tylko wzruszał ramionami, dając tym do zrozumienia, że sytuacja jest właśniekrytyczna; tym samym rozbrajał do pewnego stopnia stronę przeciwną, któraskłonna była zapominać o tej okoliczności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •