[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nisko leciał balon i płonął, zajmował całe niebo.Odrywały się odniego płonące strzępy i spadały na okolicę, która też zaczynałapłonąć."Czy już raz tego nie przeżyłem" - myślał we śnie.Obudziłgo głos ojca:- Ależ była nocna burza! Jak cudowny dzień z tego się zrobił.Przez otwarte gdzieś drzwi napływało chłodne, pachnące dalekimideszczami powietrze.Zagdakała kura blisko okna, odpowiedziała jejw głębi podwórza indyczka, jak we francuskim podręczniku, w lekcji"Podwórko na wsi".Jeszcze raz doszedł go głos ojca:- Jak Jaon wspaniale spał w czasie szalejącej burzy.Nawet niesłyszał dzwonów na pożar.- Takie są dzieci - powiedziała matka.Jaon wybiegł do ogrodu, chciał opowiedzieć sen, ale zdał sobiesprawę z tego, że go zapomniał.Ojciec objął Jaona, przyciągnął imatkę, a Jaon przytulił się do nich.Trwali tak w potrójnymuścisku, dotykając się głowami.Każde z nich czuło pozostałychdwoje przy sobie.Rodzice kazali wystawić stół do ogrodu.Tam jedli śniadanie.Potemmatka przyniosła papier listowy, wieczne pióro i ojciec zaczął jejdyktować sprawozdanie z przebiegu parcelacji.Tym rodzice dali muznać, że jest wolny i może biec bawić się.Frania i tym razem nie towarzyszyła mu.Gdy zbliżył się do rzekispostrzegł, że była spieniona i wysoka.U jej zródeł, w górachmusiała być wielka ulewa.Jaon, chcąc przechodzić przez most,musiałby zawracać aż pod kościół.Rozebrał się do naga, ubraniezwinął w węzełek, wkładając do środka sandały i spiął paskiem."Przechodzę rzekę Limpopo, by wrócić do swojego plemienia poczasie gdy polowałem w dalekich stronach" - pomyślał.Wszedł wrzekę.Zapadł się.Woda podmyła mu stopy, podcięła nogi, straciłrównowagę i upadł na twarz w wodę.Zachłysnął się, ale nie było tostraszne, bo zaraz był na kolanach, tylko to, że jego ubranie byłomokre.Wydostał się na przeciwległy brzeg.Idąc nago nie czułwstydu, tylko tryumf.Znalazłszy się w gąszczu, zaczął łamaćgałęzie wierzby.Z nich uplótł opaskę, którą założył sobie wokółbioder.W obozie powitał go ryk podziwu.Zaczęto tańczyć wokółJaona szalony taniec.Gdy chłopcy się uspokoili, wódz kazałjednemu z nich rozwiesić spodenki i koszulkę Jaona na słońcu izwrócił się do podwładnych:- Od jutra jako strój plemienny wasz osiemdziesięcioletni WielkiWódz nakazuje przepaskę z gałęzi.Ten oto - wskazał na Jaona -zostanie mianowany wielkim szamanem i na znak godności otrzymapióropusz z piórem, zesłanym wczoraj z nieba.Po namyśle ipytaniach do duchów tej dżungli, ogłaszam: duch matki wielkiegowodza oznajmił mi, że budzimy lęk w bezbarwnych.Nasz śpiewpowoduje, że bladzi z trwogi stają się jeszcze bielsi.O,niedoczekanie ich!- O, niedoczekanie ich - powtórzyło chórem plemię.- Bezbarwni przynieśli tylko nieszczęście, ból, zdradę - mówił dalej wódz.- Wypowiemy im wielką wojnę.Wielki szaman wygłosizaklęcie, od którego nasze plemię będzie wieczne i nikt z nas nieumrze.- O, niedoczekanie wrogom.- O, nie doczekanie - powtórzyło plemię.Nastąpiło pieczenie kiełbasy, którą przyniósł wódz.- To ostatni bawół, włożony do ogniska - powiedział wódz.Dzień stał się biały od upału.Nawet niektórzy wojownicy pokładlisię na ziemi.Zapanowało zmęczenie, apatia jak w prawdziwejAfryce, a potem nadeszła nuda.Gdy Jaon wracał do domu, rozważał czy nie nadłożyć drogi i nieobejść przez most, ale uznał, że byłoby to okazanie lęku.Nie bałsię utonięcia, ale że powtórnie zmoczy swoje rzeczy.Rzucić jeprzez wodę, było za daleko, mogłyby wpaść i popłynąć z prądem.Przywiązał je paskiem od spodenek pod brodę do głowy i wszedł dorzeki.Poczuł silny nurt, wszedł głębiej, na chwilę zawisł nawodzie musiał położyć się na niej, by się utrzymać, zrobił kilkaruchów rękami i zaraz poczuł pod kolanami kamienie i żwir."Płynąłem, płynąłem, płynąłem" - powtarzał sobie, oszalały zeszczęścia.Frania powiedziała Jaonowi, że rodzice pojechali na pocztę nadaćważny list do banku.W tej samej chwili wrócili rodzice.Matkaucieszyła się zobaczywszy Jaona, ale natychmiast wbiła oczy w jegokoszulkę, a potem jej wzrok pobiegł ku sandałom.- Aadna historia - wykrzyknęła.- Wpadłeś do rzeki? Staplałeś się?Natychmiast zdejmuj to z siebie - zerwała z niego koszulę,przybiegła z ręcznikiem i nacierała go gwałtownie.- Mamo - zapytał - czy u matki wielkiego wodza prosiłaś byśmyprzestali się bawić?- Synu, jak śmiesz tak mówić? Ona powiedziała, że letnicy biorąserio zabawę w ludożerców, uważając, że jest odrażająca.- Przepraszam mamo - po chwili dodał.- Mamo, zostałem szamanem.Jaon długo nie mógł usnąć, układając zaklęcie.Nazajutrz rzeka opadła i Jaon przeszedł zamoczywszy tylko kolana.Trzech wojowników nie przyszło.Wódz odezwał się do pozostałych.- Nędzni tchórze i zdrajcy opuścili nas.Wrogowie wokoło! Niezapalimy ognia, a pieśń będziemy nucili cicho.Przetrwamy dziękizaklęciu, które wypowie szaman.Włożył Jaonowi pióropusz z czarnym piórem.Jaon, jak nakinderbalu, czuł strach: dziewięciu członków plemienia wbijało wniego wzrok.W tym momencie dał się słyszeć trzask łamanychgałązek i odgłos kroków.Rzucili się do palisady gotowi do walki.Z dala było widać silnie zbudowanego mężczyznę w jasnym garniturzez surowego jedwabiu, w słomkowym kapeluszu i z laską.Był toojciec Jaona.Rozległ się ryk nienawiści.Ojciec usłyszał go,uśmiechnął się.Podszedłszy do palisady zdjął kapelusz, uniósł gow górę i zwrócił się do wodza:- Poznaję w tobie wodza.Czy mógłbyś dać urlop od walki szamanowi?Chcę, by poszedł ze mną na spacer.Wódz zrobił gest w stronę Jaona, zaznaczając tym, że zdaje się na niego.Jaon wybiegł za palisadę, zbliżył się do ojca i powiedział:- Tato, dziś nie mogę.Niektórzy uciekli z obozu.Właśnie mamwygłosić pierwsze zaklęcie.- To nic nie szkodzi synku - powiedział ojciec wesoło.- Pójdziemyinnym razem.Na pożegnanie z synem lekko uchylił kapelusza, uśmiechnął się iruszył, potem zatrzymał się i odwrócił.Zobaczywszy, że Jaon stoii patrzy za nim, jeszcze raz się uśmiechnął, a potem zdecydowanymkrokiem zaczął iść przed siebie i szybko zniknął zasłonięty przezwysokie jałowce.Jaon zawrócił do obozowiska.Nazajutrz zjawił się wuj Rudolf; by zobaczyć się z ojcem Jaona izapytać o jego sytuację.Siedli na kanapie w saloniku, przy sobie,serdeczni i spokojni.- Moje wiadomości są przestarzałe, z przed trzech dni - powiedziałojciec [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •