[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Możedryfowanie na wyspie, choć wokół nie ma morza, uczyni wszystko łatwiejszymi mniej bolesnym.Jest niedziela, kilka dni do Ferragosto.W tym okresie Rzymianie opuszczająmiasto, na ulicach jest mniej ludzi, a ci, którzy są, to głównie turyści.Czuję się trochęjak jedna z nich w głowie majaczy mi jakiś cel, ale nie wiem dobrze, która droga doniego prowadzi.Czuję ból na samą myśl o tym, co będę musiała powiedzieć i co Filippospodziewa się usłyszeć.Do głowy przychodzi mi film, który widzieliśmy razem,Pomóż mi, kochanie z Alberto Sordim i Moniką Vitti scena na plaży w Sabaudii,kiedy ona wyznaje mu, że kocha innego i że nie może zrobić nic, by ugasić touczucie.Mam nadzieję, że wyjdę z tego spotkania w trochę lepszym stanie niż Vitti,nawet jeśli Filippo ma powody, by zbić mnie na kwaśne jabłko.Jest już na miejscu, widzę go z daleka, czeka na mnie przy stoliku.Siedzi trochęsztywno, oczy ma schowane za ciemnymi okularami, porusza nerwowo nogą.Na mójwidok opada na oparcie i bierze głęboki oddech.Czekam, mówi, jestem gotowy.A teraz wbij ostrze.Tu, prosto w serce.Rozmawiamy od pół godziny i wciąż jesteśmy żywi, nie ma zadrapań i łez.Zamówiłam kawę, on szklankę wody.Wyglądamy na dwie osoby, które nie spałyprzez całą noc, odurzając się myślami i bólem.Filippo nie nienawidzi mnie tak, jak się spodziewałam, albo przynajmniej nie dajetego po sobie poznać.Jego ból nie przemienił się jeszcze w gniew, domyślam się, żeto zajmie trochę czasu.Nie robi sobie większych nadziei, że mnie odzyska, nakłoni dozmiany zdania.Dobrze mnie zna i wie, że nie jestem dziewczyną, której czasem poprostu coś strzela do głowy.Skoro podjęłam taką decyzję, znaczy, że jestem pewnai już jej nie cofnę.Przekonuję siebie samą, że facet, który starannie składa serwetkę na czworo, niemoże być bardzo wkurzony.Nie wiem jeszcze, czy ten fakt jest pocieszeniem, czyraczej dowodzi okrutnej prawdy, że nie jesteśmy dla siebie stworzeni.Teraz niejestem już pewna tego, kim byliśmy, Leonardo zdołał rzucić swój cień nawet na mojąprzeszłość z Filippem.Może nigdy nie łączyła nas nieujarzmiona namiętność,a jedynie pokrewieństwo dusz, miłe i pełne troskliwości, to prawda, które jednakzostawiło po sobie pewną zadrę i gorycz. Mogę chociaż wiedzieć, kto to jest? pyta w pewnym momencie.Chciałabym oszczędzić mu tego upokorzenia, lecz z drugiej strony wydaje mi się,że dużo bardziej upokarzające jest nie wiedzieć do końca.A Filippo zasługuje na całąprawdę bez względu na to, jak jest bolesna. Leonardo.Nie potrafię odczytać jego miny za ciemnymi okularami, ale widzę, jak przygryzawargę, a jego dłonie zaciskają się na papierowej serwetce, którą składał i rozkładałprzez ostatni kwadrans. Tuż pod moim nosem podsumowuje zachrypniętym głosem i ciska ją na bokw wyrazie wściekłości. Nie mów tak, Fil. Dlaczego nie, skoro to prawda? podnosi głos, a na jego twarzy pojawia sięzbolały uśmiech.Potem pogrąża się na chwilę w myślach. Teraz zaczynamrozumieć wiele rzeczy.Chciałabym powstrzymać go, nim zacznie wyciągać kolejne wnioski i sprawisobie jeszcze większy ból. Zanim wróciłam do ciebie, postanowiłam, że nie chcę go więcej widzieć mówię w nadziei, że mój głos zapanuje nad jego myślami. Ze wszystkich siłstarałam się go unikać, ale nie byłam w stanie. To dlatego wczoraj nie poszłaś na imprezę? Tak przyznaję, choć wiem, że w jego oczach to nie zmniejszy mojej winy.Filippo kiwa głową i przez chwilę milczymy.Wsłuchuję się w muzykę wiatru,dobiegającą od strony platanów rosnących wzdłuż Tybru. Zamieszkacie razem? pyta po chwili.Czuję, jak krew ścina mi się w żyłach.Nigdy nie zastanawiałam się nad tąmożliwością, a teraz, wypowiedziana w ten sposób, wydaje się jeszcze bardziejabsurdalna.Jak mam wyjaśnić Filippowi, że zostawiam go dla mężczyzny, który byćmoże nigdy nie będzie naprawdę mój? Nie wiem odpowiadam. W tej chwili nic w moim życiu nie jest pewne.Wiem tylko, że nie mogliśmy być dalej razem. Ty nie mogłaś być dalej ze mną.Ja zostałbym przy tobie do końca życia tymikilkoma słowami ukazuje mi nagą prawdę.Wie, że uczucie, które wciąż żywi do mnie, jest najostrzejszą bronią, jaką możemnie zranić.Dobrze, zasłużyłam na to.Z tej potyczki nikt nie wyjdzie bez szwanku,tak zapisano w regułach gry.Spuszcza wzrok, wpatruje się w blat stołu i bierze kolejny wdech. Co teraz zrobimy? Wrócisz do domu? Po swoje rzeczy i w ogóle& przechodzimy już do zagadnień praktycznych, tych najbardziej przykrych.Poranieni i krwawiący, mamy przystąpić do podziału książek i DVD. Na razie nie.Spędziłam noc w hotelu i&Mój wielokropek poruszył w Filippie jakąś strunę. I chcesz tam zostać? Poradzę sobie, Fil ucinam.Nie chcę, żeby wciąż się o mnie troszczył.Wstajemy od stolika i wychodzimy.Nie mówimy sobie nic więcej, a gdydocieramy do końca mostu, żegnamy się z zakłopotaniem, jakiego nigdy wcześniejnie odczułam w jego obecności.W każdym razie jeszcze się zobaczymy, dziękiczemu scena staje się mniej melodramatyczna.Ruszam chodnikiem, zastanawiającsię, czy Filippo wciąż na mnie patrzy, czy też poszedł już swoją drogą.Nie mamodwagi się odwrócić i przyspieszam kroku.Obok mnie przebiega grupka chłopcóww piłkarskich strojach.Nadal wieje lekki i ciepły wiatr, który delikatnym dotykiemłaskocze moją skórę, a nad Tybrem unosi się ten niepowtarzalny zapach morzai zarazem ziemi.Lato to najgorsza pora, by być smutnym.12. Zmiało, Eleno.Idz.Znasz drogę.To głos Rzymu, teraz ciepłego i pustego, potężna muzyka, która nakazuje miodwagę i zabrania zatrzymywać się na pierwszym skrzyżowaniu.Znam drogę, toprawda, nie potrzebuję już mapy, żeby ją odnalezć.Idę wolnym krokiem, zaciemnymi szkłami okularów ukrywam podkrążone oczy, żołądek mam ściśniętyprzeszłością, którą zostawiłam za sobą, lecz głowę lekką dzięki przyszłości, którejwychodzę naprzeciw.Rozstanie z Filippem mężczyzną, którego starałam się kochać było rozdzierająco bolesne.Ale teraz serce prowadzi mnie do domu Leonarda mężczyzny, którego pragnę i choć sama myśl o tym mnie przeraża kocham.Nie widzieliśmy się od tamtego wieczoru.To było ledwie trzy dni temu, leczwydaje mi się, że minął cały wiek.Nie wiem, dlaczego nie dał znaku życia i trochęsię niepokoję, ale nie za bardzo ta cisza jest częścią jego rytmu, którego już sięnauczyłam.Ja z kolei obiecałam sobie, że nie będę próbowała się z nimskontaktować, dopóki nie wyjaśnię wszystkiego z Filippem, i tak zrobiłam.Odczekałam nawet jeden dzień dłużej, nim pobiegłam do Leonarda.To, co się ze mnądzieje, do tego stopnia mnie destabilizuje, że chciałam pobyć w samotności, byodzyskać oddech i pozbierać myśli.Oczywiście, zupełnie mi się nie udało i nawetteraz nie wiem, czy postępuję właściwie, ale postanowiłam zerwać z wątpliwościamii paranoją.Skończył się już czas rozterek, wszystko, co mogło się wydarzyć, już sięwydarzyło, a teraz chcę zobaczyć, co szykuje dla mnie przyszłość.Ciekawi mnie to,a zarazem przeraża
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexIrene Radford Merlins Descendents 01 Guardian Of The Balance
§ Spencer Irene Żona Mormona
Spencer Irene Żona Mormona
SÅ‚yszÄ™ ciÄ™ 02
King Stephen Wielki Marsz
Exploring Economics 4e Chapter 17
European Background Of Ameri
Laurens Stephanie Cynsterowie Za glosem serca
Golon Anne & Golon Serge Angelika Droga Do Wersalu
Chosen Prey Lucas Davenport 1 John Sandford