[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrzył na mnie nieco podejrzliwie.- Jesteś ze mną szczera? Bo możesz, naprawdę.- Całkowicie szczera.- W takim razie, hm, jestem pod wrażeniem.Kiedy nie myślisz tylko oDanie i alimentach, okazuje się, że jesteś wspaniałym człowiekiem,prawdziwą altruistką.No pewnie, że czułam się jak ostatni łgarz, ale co niby miałam zrobić?Przyznać się do tego, że alimenty mnie wkurzają, to jedna rzecz, alepowiedzieć, że wkurzają mnie do tego stopnia, iż zwerbowałam oddziałspecjalny, żeby wrobić Dana i się z nich wywinąć, to coś zupełnieinnego.Klasnęłam na Bustera.- Jak chcesz, to zostanę z nim, aż wrócisz - zaproponował Evan.- Poradzi sobie.Jest przyzwyczajony do samotności.Podziękowałam mu za kolację i psie przysmaki i powiedziałam, żemusimy znów się spotkać.A potem wyszliśmy.W taksówce do pani Thornberg złajałam się za przedwczesneodtrąbienie zwycięstwa w kwestii Dana i Leah.Jak mogłam być takgłupia, by pomyśleć, że alimenty mam już z głowy? I równie głupia, bypomyśleć, że w moim życiu może pojawić się nowy facet, gdy nieskończyłam jeszcze z poprzednim?182ROZDZIAA SIEDEMNASTY- Strasznie wrzeszczą - zauważyłam, przykładając lód na rękę paniThornberg i wsłuchując się w dolatujące zza ściany krzyki.Siedziałyśmy na łóżku.To znaczy pani Thornberg leżała jak na łożuśmierci, choć wystarczyło jej energii, by włożyć jedną ze swoichślicznych sukienek, a ja siedziałam przy niej, prawdziwa FlorenceNightingale.Ręka w ogóle nie była opuchnięta, podejrzewałam więc, żeAntoinette szukała po prostu towarzystwa, ale mimo wszystkoobłożyłam ją lodem.Sam fakt, że ktoś się nią zajmuje, zdawał siędziałać na starszą panią kojąco.- Szkoda, że nie słyszałaś ich godzinę temu.Pozazdrościć płuc.-To dziwne, bo Dan nigdy nie podnosił na mnie głosu.- Pewnie się ciebie bał.- Wcale nie.- No to może ją naprawdę kocha.Myślę, że im bardziej im zależy, tymbardziej krzyczą.Ta uwaga mnie zdeprymowała, ale pomyślałam, że Antoinette bzikujedziś bardziej niż zwykle, bo zaaplikowałam jej ekstramocny środekprzeciwbólowy.Nie zrozumcie mnie zle, ja naprawdę chciałam, żebyDan pokochał Leah, ale przecież nie bardziej, niż kochał kiedyś mnie.- Musiała go jakoś sprowokować - stwierdziłam. Może jak pójdzieich pani upomnieć, to czegoś się pani dowie.183- Nigdzie nie idę, dopóki nie zjem kolacji - odparła pani Thornberg.Zanim ręka odmówiła jej posłuszeństwa, zdołała do połowy otworzyćpuszkę sardynek, wobec czego w mieszkaniu śmierdziało teraz ikulkami na mole, i rybą w puszce.- Przyniosę pani kanapkę i zrobię herbatę.- Dobrze.Wymieszaj sardynki, dodaj łyżeczkę musztardy i trochę sokuz cytryny.Wez chleb żytni i odkrój skórki.Przypominając sobie, że nie powinnam się czuć wykorzystywana, bozaangażowanie jej w ten dramat było przecież moim pomysłem,uśmiechnęłam się i zapytałam:- Coś jeszcze?- Tak.%7łeby herbata na pewno była gorąca.Nie ma nic gorszego niżletnia herbata.Mogłam wymienić wiele gorszych rzeczy, a jedna z nich znajdowałasię w sąsiednim mieszkaniu.Jeśli Leah odejdzie od Dana, znajdę się wpunkcie wyjścia i w dodatku o wiele biedniejsza.Nakarmiłam panią Thornberg, obejrzałam z nią powtórkę Prawa iporządku", a potem, po kolejnych wrzaskach zza ściany, namówiłam,żeby się zorientowała, o co właściwie chodzi.- Przypomnę im o regulaminie - zgodziła się.- %7ładnych hałasów podwudziestej pierwszej.- I bardzo dobrze - powiedziałam, dodając: Do boju!" albo coś równieniestosownego.Kiedy wyszła, przyłożyłam ucho do ściany, potem przemierzałamnerwowo pokój, usiadłam na łóżku, znów przyłożyłam ucho do ściany,w końcu przeszłam z sypialni do kuchni i zjadłam pozostawione przezpanią Thornberg skórki od chleba.Wreszcie wróciła.- No i co?184- Leah płakała.Boże.- Ale obojgu im powiedziałam do słuchu, tak żeby nie mieliwątpliwości.- Wyglądało na to, że może się wynieść? - pytałam, usiłując nie dać posobie poznać, jak bardzo jestem zdesperowana.- A nawet jeżeli, to co tobie do tego? - Przyjrzała mi się uważnieswoimi wyłupiastymi oczami.- Ciągle nie mogę zrozumieć, czemu todla ciebie takie ważne.Przecież nawet już tu nie mieszkasz.- Ze względu na Bustera! - powiedziałam nieco zbyt kategorycznie.-Chcę, żeby miał u Dana jakąś stabilizację.Buster jest wrażliwy, więcwrzawa i zamęt zle na niego wpływają.Wrzawa i zamęt.Proszę, słowa, których nie używałam od.chybanigdy ich nie używałam.- Chodz, chodz - mówiła pani Thornberg, machając na mnie swoją zdrową ręką", żebym weszła do sypialni.Poprosiła, bym pomogła sięjej rozebrać i włożyć nocną koszulę, a potem położyć się spać.W trakciespełniania tych próśb zasypywałam ją pytaniami.Czy Dan też płakał?(Nie).Czy obrzucali się wyzwiskami? (Nie).Czy udało się jej usłyszećjakieś szczegóły, o co im poszło? (Tak.Leah oskarżała Dana, że boi sięzaangażować.Dan oskarżał Leah, że za bardzo na niego naciska jak natak krótką znajomość).- Ale nie groziła, że się wyprowadzi? - upewniałam się, przykrywającAntoinette kołdrą.- Ja w każdym razie nic takiego nie słyszałam - mamrotałaniewyraznie w odpowiedzi.A może zapomniałam powiedzieć, że paniThornberg nosiła protezy.Wśród licznych obowiązków moim zadaniembyło również wyjęcie ich jej z ust i włożenie na noc do szklanki zespecjalnym185płynem, a potem porozumiewanie się z nią bez ich pomocy.- Alesądzę, że kłótnia może się nasilić i istnieje prawdopodobieństwo, że wnocy się wyprowadzi.Wpadłam w panikę.Jak sprawdzę, czy Leah została czy wyszła?Ricarda i Isy nie było, a Antoinette po środku przeciwbólowym zażyłajeszcze tabletkę na sen.Za kilka minut wpadnie w śpiączkę.Dan i Leahmogliby sprowadzić dwunastoosobową orkiestrę, a ona i tak nic by nieusłyszała.W tej sytuacji mogłam zrobić tylko jedno: sama stanąć na straży.- Musiałabyś wziąć świeżą pościel - powiedziała Antoinette, gdyzapytałam, czy mogłabym się przespać w jej pokoju gościnnym.- Od latbył nieużywany.Biedna pani Thornberg była tak samo samotna jak ja.Kiedy patrzyłam, jak zasypia, czułam, że jest mi w jakiś sposób bliska.Nie mogła symbolizować matki, bo przecież matki opiekują się dziećmi,a nie na odwrót -w naszym układzie natomiast to ja robiłam jej kanapki,kładłam ją do łóżka i wyjmowałam z ust protezy - ale na pewno nie byłajuż dla mnie uosobieniem oschłej, wścibskiej sąsiadki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexJane Elliott Popular Feminist Fiction as American Allegory, Representing National Time (2008)
Molly Harper Jane Jameson 01 Grzeczne dziewczynki nie majš kłów [nieofic.]
Mortimer Carole Slynna Rodzina St Claire 01 Ksiaze i Jane aaaa
Smith Lisa Jane ÂŒwiat nocy 01 Dotyk Wampira(2)
Smith Lisa Jane Tajemny kršg 1 Inicjacja. Zakładniczka
Rahlens Holly Jane Poza czasem Nieskończonoœć(1)
Karen J. Fowler Klub Miłoœników Jane Austen
Green Jane Obietnice, których trzeba dotrzymać
Lindskold, Jane [Firekeeper 06] Wolf's Blood
Graham Greene Podróże z moją ciotką