[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Paulette i Carla też wstały.Carla trzymała się oparciakrzesła.Rozejrzała się, szukając Davida, lecz nie mogła go znalezć.Phillipa też nie było200 w zasięgu wzroku.Zaczęła się skupiać na szczegółach: tkaninaobrusa, kwiat we włosach młodej aktoreczki.Wlepiwszy wzrok w drzwiw oddali, ruszyła za Paulette, która podążała śladem Henry'ego i Cecilii.Szły szybko za Henrym, jedna za drugą, jak zaczarowane.Carla zmusiła się do patrzenia na napis  Wyjście" w rogu sali.Szłaniepewna na końcu, ale potknęła się przed samymi drzwiami.Straciłarównowagę i upadła.Jakieś chude ramiona pomogły jej wstać, ale niewiedziała, do kogo należą, ponieważ twarz przesłaniały blond włosy.Kobieta odgarnęła je, kiedy Carla wstała.To była ta straszna jędza z Ivy,poprzednia szefowa Nadine.- Jestem Josie - powiedziała.- Czy to prawda?Carla spojrzała jej w oczy, nagle zupełnie trzezwa i pełna zwykłejzłośliwości.- Już się kiedyś poznałyśmy - warknęła.- Zejdz mi z drogi.201 Część trzecia202 Rozdział dwudziesty drugiCarla badała swoją twarz w lustrze u Phillipa, tak jak zwykła to robićw Nowym Jorku.Opalenizna, która dodawała jej odwagi podczaspierwszych sześciu tygodni spędzonych w Kalifornii, zaczęła blednącpodczas trzech tygodni kwarantanny w pokoju, na którą się skazała.Wróciła bladość Wschodniego Wybrzeża, co dziwnie dodało jej otuchy.Ciężkie lustro w jej kalifornijskim pokoju było zawieszone poziomo,więc nawet kiedy się cofnęła, widziała się tylko od pasa w dół, przeciętana pół, jak asystentka prestidigitatora.Włosy miała jeszcze mokre poprysznicu.Podeszła bliżej do lustra i ujęła grzebień.Kiedy nie przesuwałsię gładko między splątanymi włosami, szarpała coraz mocniej, ażwyrwała ich cały kłąb.Spojrzała na ten skołtuniony węzeł i poczuła siędziwnie zadowolona.Nie przeglądała się już więcej.Rzuciła włosy w kąt,wciągnęła na siebie spodnie od dresu i bardzo obszerny podkoszulek,siadła na łóżku i zabrała się do jedzenia ciasteczek Oreo, jednego podrugim, aż zjadła prawie pół pudełka.- Carla? - odezwał się Christopher zza zamkniętych drzwi.- Carla?- Hasło?- Bilbo.Carla zamierzała na siłę wcisnąć w Christophera Hobbita, czy mu sięto podobało, czy nie.- Wejdz - powiedziała.Christopher wszedł z papierową torbą w ręku.203 - Przyniosłeś?Skinął potakująco głową.Wzięła od niego torbę i wyjęła półlitrowypojemnik lodów firmy Ben & Jerry o smaku chrupkiego batonawaniliowego Heath.- I? - spytała wyczekująco.Wyjął łyżeczkę z kieszeni spodenek.- Mama powiedziała, że mam cito dać.- Wręczył jej kartkę.Telefony: The Times" (New York i Los Angeles), Associated Press,  The Sun"(brytyjski),  The Guardian" (brytyjski) i wszystkie gazety z Delaware.Dzwonią osoby prowadzące talk show - nawet Oprah zostawiławiadomość (zachowałam ją).James Stigwood (ta świnia).Clive z Nowego Jorku???Gerry Simpson, twierdzi, że z Tobą pracuje.Henry po raz tysięczny.Tęsknimy za Tobą.Całuję, Samantha.Carla zmięła kartkę.- Czas na SpongeBob - powiedziała.- Nie mogę - odparł Christopher.- Mam lekcję pianina.- No to wróć, jak będą to pózniej nadawać.- Mam tenisa.A potem idę na noc do Danny'ego.- To idz.Opuść mnie.- Co?- Nic.Idz sobie.Christopher nie ruszał się z miejsca.- Idz sobie - powtórzyła.- Wrócę tu.Może jutro obejrzymy SpongeBob?- Może - odparła.- Hej, poczekaj.Co sądzisz o moich włosach? -podniosła z podłogi kłębek.- Wyrwałam je.204 - Dlaczego?- Miałam ochotę.- Mama mogła ci pomóc.- Nie potrzebuję pomocy.Wzruszył ramionami.- Dobra.Cześć.- Wyszedł.- Hej! Poczekaj! - zawołała Carla.Christopher wsadził głowę dopokoju.- Wiesz, że cię kocham.- Tak.- Ja po prostu.jakby bawię się ze światem w chowanego i dlategojestem w złym humorze.- Wiem.Nie ma sprawy.- Czy naprawdę trudno teraz ze mną wytrzymać? Christopherwzruszył ramionami.- Tak.- Chcesz lody? - podała mu pojemnik.- Nie powiem twojej mamie.Uśmiechnął się szeroko.Wziął od niej łyżeczkę i zatopił głęboko wlodach.- Jesteś moim obrońcą? - zapytała Carla.Radośnie skinął głową, dalejpałaszując lody.- Dobra.Zostaw mnie tu tonącą w smutku, idz na lekcję pianina.- Mama mówi, że wkrótce będziesz normalna.Nie martw się.Christopher mówił z przekonaniem niewinności.Carla poczuła, jakserce w niej rośnie, i pozwoliła mu się pocieszyć.- Dziękuję, kochanie - powiedziała, a on wręczył jej pojemnik zlodami i wyszedł z pokoju.Znów sama, Carla przelatywała pilotem po kanałach.Nie oglądaławiadomości, odmawiała czytania gazet i tygodników [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •