[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby jaki człowiek chciał sobie wznieść piramidę, uło-żyłby drobny stos kamieni i rzuciłby po kilku godzinach swoją pracęzapytawszy: na co mi ona? Dziesięciu, stu i tysiąc ludzi nagromadzili-by trochę więcej kamieni, zsypaliby je nieporządnie i  znowu porzuci-liby ją po upływie kilku dni.Bo na co im ta robota?Ale kiedy faraon egipski, kiedy państwo egipskie umyśli sobiezgromadzić stos kamieni, to spędza krocie tysięcy ludzi i buduje choć-by przez kilkadziesiąt lat, dopóki roboty nie skończy.Nie o to bowiem chodzi: czy były potrzebne piramidy? Ale o to,ażeby wola faraona, gdy ją raz wypowiedziano, była spełniona, Tak Pentuerze piramida to nie grób Cheopsa, lecz  wo1a Che-opsa.Wola, która posiada tylu wykonawców, jak żaden król na świe-cie, a taki porządek i wytrwałość w działaniu, jak bogowie.Jeszcze w szkołach uczono mnie, że wola ludzka to wielka siła,największa siła pod słońcem.A przecie wola ludzka może podnieśćledwie jeden kamień.Jakże wielką zatem jest wola faraona, którywzniósł górę kamieni tylko dlatego, że mu się tak podobało, że on takchciał, choćby nawet bez celu. Czy i ty, panie, chciałbyś w podobny sposób dowodzić swojej po-tęgi?. nagle zapytał go Pentuer. Nie  odparł książę bez wahania. Gdy faraonowie raz okazalisiłę, mogą już być miłosierni.Chyba, że kto probowałby opierać się ichrozkazom.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG246 A przecież ten młodzieniec ma dopiero dwadzieścia trzy lat! rzekł do siebie zatrwożony kapłan.Zwrócili w stronę rzeki i jakiś czas szli milcząc. Połóż się, panie  rzekł kapłan  zaśnij.Odbyliśmy nie lada po-dróż. Alboż mogę zasnąć?. odparł książę. Raz otaczają mnie tekrocie chłopów, którzy, według twego zdania, zginęli przy budowiepiramid (jak gdyby bez owych piramid mieli żyć wiecznie!.) To zno-wu myślę o moim świątobliwym ojcu, który może w tej chwili dogo-rywa.Chłopi cierpią!.chłopi rozlewają krew!.Kto mi dowiedzie,że mój boski ojciec nie więcej męczy się na swym kosztownym łożuaniżeli twoi chłopi dzwigając rozpalone kamienie?.Chłopi! zawsze chłopi!.Dla ciebie, kapłanie, tylko ten zasługujena litość, kogo wszy jedzą.Cały szereg faraonów wstąpił do grobu,niektórzy konali w boleściach, niektórych zamordowano.Ale ty o nichnie pamiętasz, tylko o chłopach, których zasługą jest, że rodzili innychchłopów, czerpali błoto nilowe albo wpychali w usta swoim krowom jęczmienne gałki.A mój ojciec.a ja?.Czyliż nie zabito mi syna i kobiety z megodomu? Czy był dla mnie miłosiernym Tyfon w pustyni albo kości niebolą mnie po długiej podróży?.A pociski procarzy libijskich nie świ-stały mi nad głową?.Mamże ja traktat z chorobą czy z boleścią, czyze śmiercią, ażeby były dla mnie łaskawsze niż dla twojego chłopa?.Spojrzyj tam.Azjaci śpią i cisza zalega ich piersi; ale ja, ich pan,mam serce pełne trosk wczorajszych i niepokojów o jutro.Zapytaj stu-letniego chłopa, czy przez cały swój czas doznał tylu goryczy, ile ja wciągu kilkumiesięcznej władzy namiestnika i wodza?.Przed nimi z wolna, z głębi nocy, wynurzał się dziwny cień.Była tobudowla długa na pięćdziesiąt kroków, wysoka na trzy piętra, mająca zboku niby pięciopiętrową wieżę niezwykłej formy. Otóż i Sfinks  mówił rozdrażniony książę  czysto kapłańska ro-bota!.Ile razy widziałem go, w dzień czy w nocy, zawsze męczyłomnie pytanie: co to jest i na co to jest?.Piramidy  rozumiem.Potężny faraon chciał okazać swoją siłę, amoże, co rozsądniej, chciał zabezpieczyć sobie wieczne życie w spoko-ju, którego nie naruszyłby żaden wróg czy złodziej.Ale Sfinks!.Oczywiście jest to nasz święty stan kapłański, który ma bardzo wielką imądrą głowę, a pod nią lwie pazury.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG247Wstrętny posąg, pełen dwuznaczności, który zdaje się pysznić tym,że wyglądamy przy nim jak szarańcza.Ani to człowiek, ani zwierzę,ani skała.Więc czymże on jest, jakie ma znaczenie?.Albo ten jegouśmiech.Podziwiasz wiecznotrwałość piramid  on się uśmiecha;idziesz porozmawiać z grobami  on także się uśmiecha.Czy zaziele-nią się pola Egiptu, czy Tyfon rozpuści swoje ogniste rumaki, czy nie-wolnik szuka wolności w pustyni, czy Ramzes Wielki spędza zwycię-żone narody  on dla wszystkich ma jeden i ten sam martwy uśmiech.Dziewiętnaście królewskich dynastii minęło jak cienie, ale onuśmiechał się i uśmiechałby się nawet wówczas, gdyby Nil wysechł, aEgipt zginął pod piaskami.Nie jestże to potwór, tym okropniejszy, że ma łagodną twarz ludz-ką.Sam wiekuisty nigdy nie zaznał żalu nad znikomością świata prze-pełnionego nędzami. Nie pamiętasz, panie, oblicza bogów  wtrącił Pentuer  albo niewidziałeś mumii? Wszyscy nieśmiertelni z takim samym spokojempatrzą na rzeczy mijające.Nawet i człowiek, o ile już sam minął. Bogowie niekiedy słuchają naszych próśb  mówił jakby do sie-bie książę  ale on niczym się nie wzrusza.Nie jest litością, ale ol-brzymim szyderstwem i strachem.Gdybym wiedział, że w jego ustachkryje się wróżba dla mnie albo sposób podzwignięcia państwa, jeszczenie śmiałbym go zapytać.Zdaje mi się, że usłyszałbym jakąś strasznąrzecz wypowiedzianą z nieubłaganym spokojem.On taki jest, tenutwór i obraz kapłanów.Gorszy od człowieka, bo ma lwi korpus; gor-szy od zwierzęcia, bo ma ludzką głowę; gorszy od skały, bo kryje się wnim niepojęte życie.W tej chwili doleciały ich jękliwe i stłumione głosy, których zródłanie można było oznaczyć. On śpiewa?. spytał zdziwiony książę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl