[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Millie?- No, co ci leży na wątrobie?- Tak jakbyś sama nie wiedziała.Richard.On i ja.Może byćłajdakiem, ale kocham go, i ty wiesz o tym.Boże, aż wstyd sięprzyznawać.- Nigdy nie tłumacz się z tego, że kogoś kochałaś.Nawet szaleńca.Do każdego czajniczka wlewa się odpowiedni napój.Był czas, kiedywidziałaś w nim coś, co było warte twojego serca.Nie żałuj tego.- Nie wiem.Sama usiłuję dociec, co w nim było takiego, co czyniłogo w moich oczach tak pożądanym.Przede wszystkim intelekt.Wiesz, żezawsze polowałam na facetów z mózgiem.412RS - Ja też nie przepadam za bezmózgowcami.Chociaż odkąd mójSamuel zwiał z tą idiotką z Augusty, nigdy do końca nie uwierzę, żemężczyzni w ogóle mają rozum.Po raz pierwszy się zdarzyło, by Millie otwarcie przyznała, że mąż jąporzucił.Byłam tak zaskoczona, że pozwoliłam tej informacji przemknąćbez komentarza, myśląc tylko przelotnie, że w stosownym czasie wrócimyjeszcze do Samuela i jego dezercji.- Yeah, to prawda.Popatrz na Tripa.Co to za małżeństwo? Jegopogardę dla Frances Mae można by niemal dzwignąć i wynieść z pokoju.Nie chciałabym takiego związku.A tatuś i matka? Przede wszystkimłączyło ich wspólne uwielbienie dla Lavinii.Ten model także nie jest wmoim guście.-Nie uczyłam cię przypadkiem, żebyś nie wyrażała się zle o matce?- Och, nie chciałam, aby zabrzmiało to w ten sposób.Swego czasuwydawało mi się, że mnie i Richarda łączy coś wspaniałego i wy-jątkowego i że oprócz niego nikt nie jest mi w życiu potrzebny.A potemurodził się Eric i wówczas już byłam przekonana, że mój świat jestspełniony i kompletny.Wierzyłam w to z całej mocy.Jak mogłam się ażtak bardzo mylić?Millie sięgnęła przez stół i poklepała mnie po ręce.- No, już wszystko dobrze.Chcesz jabłko?- Tak.Ty wiesz, o co poszło, prawda?Millie przemaszerowała przez całą kuchnię, opłukała jabłko podzlewem i urwała z rolki papierowy ręcznik na skórki, po czym znowuusiadła przy stole i zaczęła obierać owoc, pogadując przy tym:413RS - Pojęcia nie mam, po co oni je woskują.Nie mam zamiaru jeśćwosku.Wosk do pożywienia nie należy, nawet ja o tym słyszałam.- Wkońcu popatrzyła prosto na mnie i wypaliła: - Szaleństwo w dziale seks,mam rację?- Yeah.A teraz dwie wiadomości, dobra i zła.Dobra, że nie szalał zemną, zła, że szalał z Lois.Millie zmarszczyła brwi i oparłszy się na łokciu, pochyliła się wmoją stronę.- I ty uważasz, że to było dobre? Postradałaś rozum czy jak?- %7łałosne, prawda?- Dziewczyno? Czy ja nie dosyć cię uczyłam? Nie wiem, jakiegorodzaju szaleństwa masz na myśli, i nawet nie chcę wiedzieć.Wdzisiejszych czasach ludzie za dużo mówią.Popatrz tylko, jakich idiotówrobią z siebie przed kamerami telewizyjnymi.Gdzie się podział ichszacunek dla siebie samych? Zwiat zwariował, ot co.- Tak, to prawda, ale naprawdę nie miałam zamiaru raczyć cię de-talami.Aż taka niedyskretna nie jestem.- Ogarnęło mnie zażenowanie.Nie dosyć, że miałam kłopoty, to jeszcze tak upokarzającej natury.Owłaśnie, wracałam do domu poniżona, upokorzona, pokonana.Millie siedziała, dotykając plecami oparcia krzesła i bębniąc palcamipo stole.Wiedziała, jakie myśli krążą mi po głowie.- Czuję, że gdzieś się tli - powiedziała.Posługiwaliśmy się tym powiedzonkiem, ilekroć ktoś zbytniopogubił się w rozmyślaniach.- Nie wiem, Millie, nie wiem, co mam zrobić.414RS - Caroline, przecież ty już uczyniłaś to, co powinnaś była uczynić.Nie pozwoliłaś, abyście ty i twój syn tkwili uwikłani w dwuznacznąsytuację.Podchwyciła moje spojrzenie i tak długo nie uwalniała moich oczu,aż przeniknęła do wnętrza mojej duszy.- Nadal go kochasz, prawda?To nie było pytanie, tylko stwierdzenie faktu.- Oczywiście, że go kocham.H Widziała, że jeszcze chwila, a zacznępłakać.- Wstawaj - powiedziała - wstawaj i chodz za mną.Pomaszerowałam za nią na dwór niczym posłuszny pies [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •