[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podwinęła stopy i usiadła na nich.Jakby nagle zawstydziła ją ich nagość. I jeszcze coś.Może się to panu przyda.Kiedy jeszcze Ninażyła, Mariusz akurat był u mnie.Zadzwoniła na ten telefon.Wściekł się, że dzwoni do mojego domu, a nie na jego komórkę.Kłócili się. Zabiję cię, suko!  krzyczał.Groził, że zapłaci muza to.Nie wiem, za co, ale powiedział coś w stylu  wiem, jakwyglądał ten wypadek.A potem padło nazwisko.Zapamiętałam, bo to znana osoba. Jakie? Jakub Czerny.Nie wiem, o co chodzi.Podsłuchałam tę rozmowę z łazienki.Myślał, że się kąpię.Podobno oni mielirazem jakiś wypadek. Pani narzeczony i Czerny? Nie.Nina Frank i Jakub Czerny.Mariusz nigdy mi niepowiedział, o co chodziło, ale to jakaś śmierdząca sprawa.Onszukał na nią haka, żeby wyjść dobrze na tym rozwodzie.Tainformacja była jego kartą przetargową.Może ją szantażował?Nie mam pojęcia.Jego zachowania są tak płaskie i prymitywne.Dopiero przejrzałam na oczy.Nie jest dobrym człowiekiem.Myśli tylko o sobie.Jestem pewna, że byłby zdolny ją pobić izgwałcić, choć temu zaprzecza.Boję się o swoje dziecko.Gdywpada w złość, zawsze mu ustępuję. Kiedy odbyła się ta rozmowa?  zapytał Meyer, ale Ewa jużnie odpowiedziała.Usłyszeli, że ktoś majstruje przy zamku i próbuje gootworzyć.Kobieta poderwała się, podeszła do zasuwki iodsunęła ją.Mariusz Król, pijany, wtoczył się do korytarzyka,gdzie przed chwilą stał profiler.Oparł się o ścianę i otarłrękawem usta.Musiał przed chwilą wymiotować. Co pan tu robi?  zasyczał, gdy spostrzegł na kanapiekomisarza.Zmierdział alkoholem i ledwie stał na nogach.Ewa odsunęłasię od niego.Patrzyła na tę scenę przerażona. Wynocha z mojego domu!  krzyknął Król. Umawialiśmy się na rozmowę  powiedział z naciskiemMeyer.Chwycił teczkę w dłoń, wstał i zbliżył się do prezentera. Alepana wczoraj nie było, więc jestem dziś.Przyszedłem ponagrania. Jakie nagrania? O czym pan, do cholery, mówi? zdenerwował się Król, ale był już mniej pewny siebie.Odwróciłsię, by sprawdzić, czy Ewa jest nadal obok. Porozmawiamy na osobności, czy mam wyjaśnić przy pani Meyer wskazał Ewę. Niech się pan wynosi! Ma pan nakaz aresztowania czyrewizji? Nie? To wypierdalać z mojego domu! Znalezliśmy podsłuch w telefonie. zaczął Meyer, a Król otworzył szerzej oczy i zaśmiał się.Pod tym śmiechem chciałukryć zdenerwowanie. No i co? Pan go założył.Myślę, że będzie lepiej, jeśliporozmawiamy.W przeciwnym razie jeszcze dziś wieczoremodwiedzą pana ludzie w mundurach.Następne noce spędzi panw hotelu z kratami.I wtedy już będziemy musieli pogadać.Tylko że w nieco gorszych warunkach.Może pan nie wrócić nawolność. Grozisz mi? Dobra, glino, zagram z tobą tę partyjkę Mariusz Król odepchnął Ewę i wskazał pokój, w którym Meyerbył poprzedniego dnia.Prezenter opadł na krzesło stojące przy biurku zkomputerem.Zakrył twarz w dłoniach.Profiler stał z teczką wręce.Patrzył na tego człowieka z politowaniem. Ja jej nie zabiłem, ile razy mam powtarzać  powiedziałzrezygnowany mężczyzna.Meyer widział, jak emocje na jego twarzy zmieniają się zsekundy na sekundę.Nagle przemknęło mu przez myśl, że onioboje odgrywają przed nim role.Umówili się i.Oboje sąaktorami.Może nie najlepszymi, ale szkoleni do tego, by grać,udawać.Czuł sztuczność.W nich obojgu czuł fałsz.Znów tacholerna intuicja. Podsłuchiwałem ją, bo chciałem mieć coś na nią, żeby się wkońcu uwolnić  tłumaczył Król. Ale na tych taśmach nic niema.Mówię panu. Gdzie one są?  spytał ostro profiler. No przecież nie tutaj  wzruszył ramionami mąż Niny ispojrzał przekrwionymi oczami na zakurzony komputer.Spotkajmy się wieczorem w pubie Chicago s na Woli.Przyniosęje. Będę tam o szesnastej.Jeśli pan kłamie, postaram się onakaz aresztowania i rewizji.Porozmawiamy inaczej. Dziwny z pana gliniarz  wzruszył ramionami Król iwykrzywił twarz w uśmiechu. Ja już nie mam nic.Wszystkoprzez nią straciłem: opinię, pracę, nawet Ewę.Zniszczyła mnie.I wie pan, wcale mi jej nie żal.Zasłużyła sobie na śmierć.A teraz, kiedy ciągają mnie po komendach, pewnie śmieje się zzagrobu.Piję, żeby odgonić od siebie jej ducha, który dręczy mniepo nocach. Dlaczego jej pan tak nienawidzi? Przesłucha pan taśmy, to sam zrozumie.A propos,złożyłem na pana skargę i tego zarozumiałego wiejskiegokomendancika.Czeka was postępowanie dyscyplinarne.Meyer zacisnął usta ze złości. Będę czekał o szesnastej i ani minuty dłużej, jasne? wyszedł trzaskając drzwiami.Kiedy czekał na windę, Ewa wymknęła się na klatkęschodową. Mogę dostać pańską wizytówkę?  spytała.Z ociąganiem wyjął metalowy wizytownik i podał jej białykartonik. Proszę zadzwonić, gdyby coś się działo.I niech pani uważana siebie.Do widzenia. Do widzenia  odpowiedziała i schowała się w mieszkaniu.Na błyszczącej terakocie, przez chwilę jeszcze, widział śladyjej wilgotnych stóp.Znikały powoli, aż w końcu zamieniły się wmałe punkciki i pochłonęła je podłoga.Wsiadł do windy inacisnął zero.Kiedy wychodził, minął w drzwiach dziewczynę zdredami, która prowadziła na smyczy łaciatą świnię.Zwierzęchrumkało głośno i dudniło raciczkami o schody.Bułka, którąpodała pupilowi, momentalnie zniknęła w otchłani ryja.Meyerzauważył, że taka mała świnia ma całkiem potężne zęby. Minia, zostaw pana  powiedziała dredziara, kiedy świnkazaczęła obśliniać jego nogawki.Wydało mu się to tak absurdalne, że zamrugał kilkakrotnie iz niedowierzaniem patrzył na kolorowe szelki, smycz.Pociągnął nosem, ale nie poczuł brzydkiego zapachu. Ludziemają popieprzone w głowach.Tylko pytanie, kto tu jestnienormalny: ja czy oni?Mapa, którą się posługiwał, nie obejmowała podwarsza-wskich miejscowości.Błądził już pół godziny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •