[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko pasuje.Wszystko siÄ™zgadza.- Ale ja nie chciaÅ‚em takiego Wietnamu! ChciaÅ‚.- Nagle urwa-Å‚em.- Wszystko? Chwila, powiedziaÅ‚eÅ›, że wszystko pasuje?- WszyÅ›ciutko.I bÄ™dzie pasowaÅ‚o do koÅ„ca, do gorzkiego koÅ„ca.- ZatarÅ‚ rÄ™ce.- Wiesz, Rich, zawsze uważaÅ‚em, że eutanazja jestdobrodziejstwem.Ale w życiu nie przypuszczaÅ‚em, że może byćrównież Å›wietnÄ… zabawÄ…. KUREWSKA SPRAWA,I TO BEAUCOUPObieranie warzywObserwowaÅ‚em Sal zza drzwi baraku.Wszyscy otaczali jÄ… wiel-kim krÄ™giem, a ona, caÅ‚a rozpromieniona, chodziÅ‚a wokoÅ‚o i rzucaÅ‚arozkaz za rozkazem, jakby rozdawaÅ‚a urodzinowe prezenty.GrupaGrega i Moshego ma upolować tyle a tyle ryb.Bugs i jego cieÅ›lemajÄ… zbudować zadaszenie, Unhygienix i ogrodnicy - przygotowaćucztÄ™.Elli kazaÅ‚a oskubać siedem kurczaków.- MiÄ™so! - wykrzyknęła jedna z JugosÅ‚owianek.- Nie jadÅ‚ammiÄ™sa od.od.Wszyscy siÄ™ zgodzili, że od ubiegÅ‚orocznego Å›wiÄ™ta.Przed dzie-wiÄ™cioma, dziesiÄ™cioma miesiÄ…cami kilkoro z nich jadÅ‚o maÅ‚pÄ™,którÄ… zabiÅ‚ Jean.Jesse mówiÅ‚, że w smaku bardziej przypominaÅ‚abaraninÄ™ niż kurczaka.ZainteresowaÅ‚oby to pewnie Sammy'ego,który twierdziÅ‚, że caÅ‚e to egzotyczne barachÅ‚o, czyli psy, koty i maÅ‚-py, smakuje jak kurczak.PodziwiajÄ…c jej zdolnoÅ›ci organizacyjne, zastanawiaÅ‚em siÄ™, jakby zareagowaÅ‚a, gdybym wyjaÅ›niÅ‚ jej, że sprawa z tratwiarzami zo-staÅ‚a tylko chwilowo odroczona, że wysiÅ‚ek, jaki wkÅ‚adamy wochronÄ™ plaży, na nic siÄ™ nie zda.Ciekawe, czy wiadomość ta prze-raziÅ‚aby jÄ… równie mocno jak mnie.* * *Przedtem, kiedy wszyscy wstali i w baraku zapanowaÅ‚ porannygwar, udaÅ‚em, że Å›piÄ™.ByÅ‚o to dość trudne, ponieważ próbowaÅ‚amnie obudzić Françoise, lecz wkrótce odwoÅ‚aÅ‚a jÄ… Sal.321 - Niech Å›pi - powiedziaÅ‚a, doskonale wiedzÄ…c, że nie Å›piÄ™.- MiaÅ‚wczoraj ciężki dzieÅ„.PodbieraÅ‚ trawkÄ™ na dzisiejszy wieczór.Na szczęście prawie zaraz potem barak opustoszaÅ‚, tak że mo-gÅ‚em Å›ciÄ…gnąć z gÅ‚owy przeÅ›cieradÅ‚o, zapalić Å›wiecÄ™ i papierosa.ObudziÅ‚em siÄ™ dwie godziny przed nimi i caÅ‚y ten czas skrÄ™caÅ‚omnie z braku nikotyny.Powinienem byÅ‚ wyÅ›lizgnąć siÄ™ stamtÄ…d,kiedy miaÅ‚em okazjÄ™, przynajmniej nie utknÄ…Å‚bym w potrzasku.Lecz o piÄ…tej nad ranem na dworze wciąż panowaÅ‚a ciemność i czu-Å‚em, że nie jestem jeszcze gotów stawić jej czoÅ‚a.Nie wiedziaÅ‚em, comoże kryć.Dlatego dwie godziny puszczaÅ‚em wodze wyobrazni,próbujÄ…c przechytrzyć pana Kaczora.WiedziaÅ‚em tylko tyle, że skoro Wietnam zmierza do gorzkiegokoÅ„ca, zmierzam tam i ja.Reszta pozostawaÅ‚a w sferze domysłów.Lista możliwoÅ›ci i kierunków, z których gorzki koniec mógÅ‚ nadejść,byÅ‚a nieskoÅ„czona.WystarczyÅ‚o, że jako żoÅ‚nierz przyjÄ…Å‚bym nie-przemyÅ›lany rozkaz od dowódcy.Rozkaz, który wykonaÅ‚bym wbrewinstynktowi, igrajÄ…c ze szczęściem w strefie zdemilitaryzowanej.MogÅ‚em też mieć po prostu pecha.Ten sam pech, który sprawia, żew najgorÄ™tszym momencie bitwy żoÅ‚nierzowi zacina siÄ™ zamek ka-rabinu, mógÅ‚ podstawić mi nogÄ™, gdy bÄ™dÄ™ skakaÅ‚ z wodospadu.Ale nie.Dobrze znaÅ‚em pana Kaczora i nie te grozby przerażaÅ‚ymnie najbardziej.Owszem, byÅ‚y caÅ‚kiem realne, lecz nie nosiÅ‚y jegokoszmarnego piÄ™tna.Kiedy mówiÅ‚ o gorzkim koÅ„cu, w gÅ‚Ä™bi duszyczuÅ‚em, że chodziÅ‚o mu o coÅ› innego.O Wietkong.O upadek Sajgo-nu.MiaÅ‚em szczęście, że próbujÄ…c mnie obudzić, Françoise nie zaj-rzaÅ‚a pod przeÅ›cieradÅ‚o, bo odkryÅ‚aby, że jestem zlany zimnympotem.* * *DochodziÅ‚a ósma.KoloniÅ›ci otrzymali już rozkazy i z zapaÅ‚emkrzÄ…tali siÄ™ po polanie.Nie chciaÅ‚em, żeby ktoÅ› mnie zobaczyÅ‚ ipoprosiÅ‚ o pomoc, wiÄ™c znowu usiadÅ‚em na łóżku.WiedziaÅ‚em, żetracÄ™ czas, że prÄ™dzej czy pózniej ktoÅ› mnie tu znajdzie, ale chcia-Å‚em odsunąć ten moment jak najdalej.322 O wpół do dziewiÄ…tej w drzwiach baraku ukazaÅ‚a siÄ™ pulchnasylwetka Sal.- PytajÄ… o ciebie.- RuszyÅ‚a przez półmrok i przystanęła w blaskuÅ›wiecy.- Greg ma nadziejÄ™, że bÄ™dziesz z nimi dzisiaj Å‚owiÅ‚, a Keatychce wymienić siÄ™ uwagami o Ko Pha-Ngan.I jeszcze coÅ› - dodaÅ‚a zuÅ›miechem - na pewno ciÄ™ to ucieszy: w imieniu Françoise mamdopilnować, żebyÅ› wstaÅ‚ i siÄ™ do niej przyÅ‚Ä…czyÅ‚.- A Jed? - spytaÅ‚em szybko.- Jed? - ZmarszczyÅ‚a brwi i usiadÅ‚a przy łóżku w pozycji kwiatulotosu.- Jeszcze go nie widziaÅ‚am.Ale jestem pewna, że on też chcesiÄ™ z tobÄ… zobaczyć.- ZajrzÄ™ do niego potem.- Naturalnie.Wiesz, to tylko luzna myÅ›l, ale może byÅ› odczekaÅ‚troszkÄ™ dÅ‚użej.KrÄ™ci siÄ™ tam sporo ludzi, a mam wrażenie, że sytu-acja w namiocie jest coraz delikatniejsza.Jed wolaÅ‚by pewnie, żebymu nie przeszkadzano, i powinniÅ›my to uszanować.- Ale może chciaÅ‚by, żebym.- JeÅ›li siÄ™ niepokoisz, za jakiÅ› czas zajrzÄ™ tam osobiÅ›cie.Zresz-tÄ….- Przez uÅ‚amek sekundy widziaÅ‚em w jej twarzy lÄ™k.LÄ™k taklekki, że gdybym odwróciÅ‚ wzrok, na pewno nic bym nie zauważyÅ‚.-MiaÅ‚am nadziejÄ™, że zrobisz dla mnie coÅ› innego.PróbowaÅ‚em zachować kamiennÄ… twarz, tak samo jak ona.- Widzisz, wiem, że teraz, gdy tratwiarzy już nie ma, można byuznać, że wszystkie problemy zniknęły.Ale obawiam siÄ™, że tak niejest.Wciąż mamy kÅ‚opot ze Szwedami, a ponieważ zaszliÅ›my już takdaleko, nie chciaÅ‚abym, żeby znowu coÅ› siÄ™ staÅ‚o.Nie możemy ryzy-kować [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •