[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie jest sobą.Nie pozwalała nikomu powiedzieć złego słowa o mężu.Wreszcie doktor Tichner postawił sprawę otwarcie.Pewnego dnia zaprosił Peggy doswojego gabinetu. Coś się stało, doktorze?  zapytała zalękniona.Przyglądał się jej przez chwilę.Miała podbite oko i siniec na policzku. Peggy, czy zdajesz sobie sprawę, że Woody bierze narkotyki?W jej oczach zabłysło oburzenie. Nie! Nie wierzę!  Wstała. Nie będę tego słuchać! Siadaj, Peggy.Czas już, żebyś spojrzała prawdzie w oczy.Wszyscy inni to widzą.Zpewnością zwróciłaś uwagę na jego zachowanie.Raz jest w euforii i bryka jak dziecko, a pochwili wpada w samobójczy nastrój.Peggy wpatrywała się w lekarza, blada i nieruchoma. On jest uzależniony.Zacisnęła wargi. Nie  powtórzyła z uporem. Nieprawda. Owszem, to prawda.Musisz w to uwierzyć.Nie chcesz mu pomóc? Oczywiście, że chcę!  Wykręcała sobie palce. Zrobię wszystko, żeby mu pomóc.Wszystko!  Doskonale.Więc zaczynamy.Chcę, żebyś mi pomogła umieścić Woody ego w ośrodkurehabilitacji.Prosiłem go, żeby do mnie przyszedł.Peggy przez długą chwilę patrzyła na lekarza, potem kiwnęła głową. Porozmawiam z nim  powiedziała cicho.Tego popołudnia, kiedy Woody wszedł do gabinetu doktora Tichnera, był w radosnymnastroju. Chciałeś ze mną pogadać, doktorku? Chodzi o Peggy, tak? Nie.Chodzi o ciebie.Woody.Woody popatrzył na lekarza ze zdumieniem. O mnie? Mam jakieś problemy? Chyba sam wiesz, na czym polega twój problem. O czym ty mówisz? Jeśli dalej będziesz to ciągnął, zniszczysz życie sobie i Peggy.Co ty bierzesz.Woody? Ja coś biorę? Słyszałeś.Zapadło długie milczenie. Chcę ci pomóc.Woody siedział wpatrując się w podłogę.Wreszcie przemówił ochrypłym głosem: Masz rację.Ja.próbowałem się okłamywać, ale dłużej nie mogę. Co bierzesz? Heroinę. Mój Boże! Wierz mi, ja już naprawdę próbowałem przestać, ale.nie mogę. Potrzebujesz pomocy i są takie miejsca, gdzie mogą ci pomóc. Mam w Bogu nadzieję, że się nie mylisz  powiedział Woody ze znużeniem. Chcę, żebyś pojechał do kliniki Harbor Group na Jupiterze.Spróbujesz?Krótka chwila wahania. Tak. Kto ci dostarcza heroinę?  zapytał doktor Tichner.Woody potrząsnął głową. Tego nie mogę powiedzieć. No dobrze.Załatwię ci przyjęcie do kliniki.Następnego ranka doktor Tichner siedział w gabinecie szefa policji. Ktoś mu dostarcza heroinę  mówił Tichner  ale nie chciał mi powiedzieć, kto.Szef policji Murphy spojrzał na Tichnera i kiwnął głową. Ja chyba wiem.Podejrzanych było kilku.Hobe Sound stanowiła niewielką enklawę, gdzie wszyscy wszystkich znali.Ostatnio na Bridge Road otwarto nowy sklep z alkoholem, który przez całą dobędostarczał zamówienia do domów.Lekarz z miejscowej kliniki został ukarany grzywną zaprzepisywanie nadmiernej ilości leków.Rok wcześniej po drugiej stronie kanału otwarto salę gimnastyczną; krążyły plotki, żetrener zażywa sterydy i rozprowadza różne środki farmakologiczne wśród co lepszychklientów.Ale szef policji Murphy miał na oku innego podejrzanego.Tony Benedotti od lat pracował jako ogrodnik.Studiował ogrodnictwo i uwielbiałtworzyć piękne ogrody.Trawniki i ogrody, którymi się zajmował, stanowiły największąozdobę Hobe Sound.Benedotti był skrytym, milczącym człowiekiem i nawet ludzie, uktórych pracował, bardzo mało o nim wiedzieli.Wydawał się nazbyt wykształcony jak naogrodnika, a jego przeszłość stanowiła zagadkę.Murphy posłał po niego. Jeżeli chodzi o moje prawo jazdy, odnowiłem je  powiedział Benedotti. Siadaj  rozkazał Murphy. Jakieś kłopoty? Właśnie.Jesteś wykształconym człowiekiem, tak? Tak.Szef policji odchylił się do tyłu w krześle. Więc dlaczego zostałeś ogrodnikiem? Tak się składa, że kocham naturę. Co jeszcze kochasz? Nie rozumiem. Jak długo zajmujesz się ogrodnictwem?Benedotti spojrzał na niego zaskoczony. Czy któryś z moich klientów się skarżył? Odpowiedz na pytanie. Jakieś piętnaście lat. Masz ładny dom i łódz? Tak. Jak mogłeś sobie pozwolić na to wszystko z zarobków ogrodnika?Benedotti odparł: Dom nie jest taki duży i łódz nie jest taka duża. Może dorabiasz sobie na boku. Co to zna.? Pracujesz u kilku ludzi z Miami, prawda? Tak.  Tam mieszka dużo Włochów.Wyświadczasz im czasami niewielkie przysługi? Jakie przysługi? Na przykład rozprowadzanie narkotyków.Benedotti był wstrząśnięty i przerażony. Mój Boże! Oczywiście, że nie.Murphy pochylił się do przodu. Coś ci powiem, Benedotti.Mam cię na oku.Rozmawiałem z paroma osobami, uktórych pracujesz.Nie chcą tu więcej ciebie ani twoich przyjaciół z mafii.Czy to jasne?Benedotti na sekundę mocno zacisnął powieki, potem otworzył oczy. Zupełnie jasne. Dobra.Masz się stąd wynieść do jutra.Nie chcę więcej oglądać twojej gęby.Woody Stanford spędził trzy tygodnie w klinice Harbor Group, a kiedy stamtąd wyszedł,znowu był dawnym Woodym  pogodnym, czarującym, pełnym wdzięku.Znowu zaczął graćw polo, jeżdżąc na kucach Mimi Carson.W niedzielę przypadała osiemnasta rocznica Palm Beach Polo i Country Klubu.Strumieńsamochodów płynął po South Shore Boulevard, kiedy trzy tysiące kibiców spieszyło naboisko do polo.Tłumnie zapełnili loże po zachodniej stronie boiska oraz odkryte ławki poprzeciwnej stronie.Tego dnia miało wystąpić kilku spośród najlepszych graczy na świecie.Peggy siedziała w loży obok Mimi Carson, jako jej gość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •