[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez niej nie dałaby sobie rady! Nie, Daniel na pewno się myli.- To Rebeka do mnie strzeliła - odparł Cooper cicho.- Nawet nie wiedziałem, kiedydostałem.nic nie podejrzewałem.W przedziale był z nią jeszcze jeden mężczyzna, lecz niezdążyłem mu się przyjrzeć.Zobaczyłem go, a zaraz potem znalazłem się na korytarzu z dziurą w klatce piersiowej Strzeliła do mnie jeszcze raz, gdy osuwałem się na ziemię Ostatnią rzeczą, jakąpamiętam, był brzęk tłukącego się szkła.Grace była tak zaskoczona, że nie mogła wydobyć z siebie ani słowa.Cooper opowiedziałDanielowi wszystko, ze szczegółami nie ominął nawet tego, że gdy wrócił do przedziału, Rebekależała na ławce naga.- Otworzyłem drzwi i na jej widok całkiem mnie zamurowało.Nie mogłem się poruszyć.Zawahałem się o chwilę za długo.Nie zdążyłem wyciągnąć broni.Te sekundy omal nie kosztowałymnie życia.Powinienem był być przygotowany na każdą możliwość.ale coś takiego.Grace opadła z powrotem na łóżko.- Ona jest jedną z nich? - wyszeptała, nie mogąc pogodzić się z prawdą.- Ten pożar! -wykrzyknęła.- Czyżby to ona podpaliła dom Tilly? To ona mnie uderzyła? - Zanim dokończyłaostatnie zdanie, trzęsła się jak liść na wietrze.Daniel skinął głową.- Najprawdopodobniej tak.Chyba że jeden z mężczyzn został w mieście po napadzie.ale niejest to możliwe Wystarczyło, że Rebeka oblała dom naftą i zapaliła jedna zapałkę.Była cholerniepewna siebie.- dodał tonem wyjaśnienia odwracając się do Coopera.- Weszła nawet do domu i.- I poczęstowała się jabłkiem - wypaliła Grace znowu podrywając się na nogi.- Usiłowała naswszystkich zabić.Tilly i Caleba, i Jessikę, i mnie.Była ubrana na czarno.Danielu.Prawda?Pamiętasz? Była ubrana cała na czarno.Daniel zauważył, że Cooper krzywi się z bólu za każdym razem, gdy dziewczyna skacze nałóżku.Grace najwyrazniej nie zdawała sobie z tego sprawy, a znając Coopera, wiedział, że on napewno jej tego nie powie.Delikatnie przyciągnął dziewczynę do siebie i posadził ją sobie na kolanach.Grace ledwie to zauważyła, tak była wstrząśnięta zdradą rzekomej przyjaciółki.- Rebeka jest dobrą aktorką - zauważył Jack.Grace znowu usiłowała wstać, lecz Daniel objął ją w talii i przytrzymał.- Tak, jest doskonałą aktorką - mruknęła dziewczyna.- Była taka miła i dobra.i pewna siebie.Uważałam ją za swoją przyjaciółkę.Da pan wiarę,szeryfie Cooper? Uważałam ją za swoją przyjaciółkę!Jack Cooper pokiwał głową.- Było mi jej szkoda.- Wszystko to było kłamstwem, prawda? Udawała, że tak się martwi o mnie i o Jessikę.całyczas powtarzała, że powinnyśmy się trzymać razem.- Kiedy Sloan zamknął was razem w więzieniu? - spytał Daniel.- Tak.Opowiedziała nam, co zamierza ci powiedzieć.Ciągle to powtarzała.aż nauczyłyśmysię tego na pamięć.- Czy usiłowała się dowiedzieć, która z was była wtedy w banku?- Nie.- Prawdopodobnie już wtedy postanowiła, że najlepszym rozwiązaniem będzie zabicie wasobu.Grace wzdrygnęła się.- I prawie się jej udało.Gdybyście wraz z Cole'em nie zjawili się wtedy w domu Tilly,wszyscy byśmy zginęli.Jessika nigdy nie wyszłaby z tego domu beze mnie, Caleba i Tilly.A dym byją zabił.Nie dałaby rady wyciągnąć nas wszystkich.- Czy po pierwszym napadzie.budynek banku nie został spalony? Zdaje się, że nie zostałkamień na kamieniu.- Tak - potwierdził Daniel.- Pierwszą myślą nas wszystkich było, że ktoś usiłował pokryćmanko w kasie.jednak dyrektor banku przysięgał, że co noc sam sprawdza rachunki.Twierdził, żewszystko powinno się zgadzać.Dopiero gdy sprawdziliśmy rachunki w kasach, okazało się, że tonapad.- Szeryfie, czy kiedykolwiek mi pan wybaczy? - zapytała Grace ze łzami w oczach.-Gdybyśmy z Jessiką wcześniej się przyznały, nie zostałby pan ranny.Wszystkiego tego można byłouniknąć.- Można i tak o tym myśleć - odparł Cooper.- Ale można i inaczej: gdyby Jessika sięprzyznała, Rebeka nigdy nie twierdziłaby, że jest świadkiem.Poszłaby radośnie swoją droga napuściwszy swoich przyjaciół - morderców na Jessikę.Nigdy byśmy się nie dowiedzieli, że jest w towszystko zamieszana.- Więc ani Jessika, ani ja, nie popełniłyśmy żadnej okropnej zbrodni?- Grace, jeżeli się spodziewasz, że ci podziękuję, to się zawiedziesz - odpowiedział Daniel.-Powinnaś była powiedzieć mi prawdę.- Jego myśli cały czas krążyły dokoła Rebeki.- Pozwoliłem jejsię wymknąć.- Ja też robiłem, co w mojej mocy, by jej dogodzić - przyznał ponuro Cooper.- Pozwoliłem jejnawet na.Oj Danielu, ja jej nawet powiedziałem, że spotka się z Grace i Jessika w Red Arrow.pozwoliłem jej wysłać telegram Powiedziała, że chce dać znać przyjaciołom, że nie dołączy do nich wSalt Lakę City, ale teraz już wiem, że to było kłamstwo.Jeżeli pojedziecie do Red Arrow, na pewnobędą tam na was czekać.- A co z Cole'em i Jessiką? - wyszeptała Grace.- Wpadną prosto w ich pułapkę.Ale Daniel chyba niezbyt się przejął tą myślą.Niecierpliwie zatarł ręce, a w jego oczachpojawił się jakiś nowy błysk.- O czym ty myślisz? - zapytała dziewczyna.- Nie martwisz się, co z nimi będzie?- Nie.Aby dostać się do Red Arrow, muszą przejeżdżać tędy - wyjaśnił.- A mają względemnas dzień, może dwa, opóznienia.- Więc w ogóle nie pojedziecie do Red Arrow? - wtrącił się Cooper.- Pojedziecie na skrótyprosto do Blackwater?Grace skinęła głową myśląc, że to bardzo mądre rozwiązanie, lecz Daniel zaprzeczył.- O, nie.jasne, że pojedziemy do Red Arrow.- Ależ oni mogą.- O, Boże.Mam nadzieję, że będą tam na nas czekać!Cooper już od jakiegoś czasu trzymał oczy zamknięte, ale bacznie słuchał wszystkiego, cozostało wypowiedziane.- Czyżbyś miał jakiś plan, Danielu? - spytał cicho.- Tak - odparł Ryan radośnie.- Ale ty będziesz musiał nam pomóc.- Ależ Danielu! On jest poważnie ranny.gorączka dopiero co zaczęła mu opadać.-zaprotestowała Grace.- Nie będzie miał wiele do roboty - obiecał Daniel.- Co chcesz, żebym zrobił? - zapytał Cooper.Na twarzy Daniela pojawił się szeroki uśmiech.- Chcę, abyś umarł. CZZ CZWARTAA w mchach, jarach i paprociach,Pączek za pączkiem wiosna się budzi. 35Przez dwa długie dni i dwie noce, czterej członkowie gangu z Blackwater czekaliniecierpliwie na stacji kolejowej w Red Arrow, by zabić zagrażające im kobiety.Trzej cały czassiedzieli na peronie, podczas gdy czwarty krył się w mrokach za budką dróżnika, na wszelki wypadek,gdyby jego kompanom się nie powiodło i któraś z ofiar zaczęła uciekać do miasteczka.Na stację przyjeżdżały tylko dwa pociągi dziennie: jeden o dziesiątej rano, a drugi o szóstej popołudniu.Mężczyzni dokładnie sprawdzali wszystkich podróżnych; kiedy ostatni pasażerowie zeszlijuż z peronu, mordercy przeszukiwali wszystkie przedziały, na wypadek gdyby ich ofiary chciały siętam schować i przeczekać niebezpieczeństwo.Godziny między przyjazdami pociągów spędzali w miejskim saloonie; we czterech wypilimorze whisky, ale żaden się nie upił.Raz tylko pan Robertson zrobił się nieco nieostrożny i resztamusiała się niezle nabiedzić, by zatrzeć ślady jego występku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •