[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tego się nie spodziewał.Oczywiście, to mogło być sprytne zagranie.Może nawet kazali Luminowi uciec.Ze złością wcisnął przycisk. Myślicie, że jestem idiotą? Ta sztuczka się wam nie uda.Powiedz tym durniomw Waszyngtonie, że to proste: jeśli nie ma aresztowania, nie ma aktu oskarżenia i nie ma procesu,nie ma też pasażerów.To chyba jasne.Czemu ty nie powiesz tym miłym ludziom, że nie są dlarządu wystarczająco ważni, by przeprowadzić dla nich zwykłe aresztowanie? Ken, to nie jest podstęp! Naprawdę.Policjanci zostali wysłani do jego przyczepy, tak jakchciałeś, ale tam nikogo nie było. Nie chrzań! Miałem zamiar wypuścić tych ludzi.Chciałem ich wypuścić, ale teraz nie mogę.Nie mogę, póki ten bydlak nie znajdzie się w areszcie, a ty nie przestaniesz raczyć mniekłamstwami. Ken, musiałabym być idiotką, żeby kłamać w tej sprawie.Mówię najprawdziwszą prawdę.Oni tam poszli, jego nie było; przeszukali teren.Nie przetrzymuj tych ludzi dla uzyskania czegoś,na co nie mamy wpływu.Proszę!Gulfstream zatrzymywał się po lewej stronie boeinga, zaraz za samochodem szeryfa.Kenwestchnął i potrząsnął głową. Nie, to niemożliwe.Chwilę pocierał skroń, obserwując Bosticha, i wreszcie wcisnął przycisk nadajnika. Jesteście idiotami! Ilu mądrali w Waszyngtonie nad tym myślało? Ja tu mogę sprzątnąć naswszystkich w ułamku sekundy, a przeklęte FBI i Departament Sprawiedliwości odmawiająaresztowania mordercy. Ken, to nie tak.Wszystko ci opowiem.Opisała przyczepę i odległość od Ft.Collins tak, jak przekazał jej to Frank.  Ken, nie wiedzielibyśmy tego wszystkiego, gdyby nikt tam nie pojechał  zakończyła. Aha. odparł. Więc posłali tam kogoś z notesem.Przeszukali chociaż przyczepę? Nie mieli przyczyny. ugryzła się w język i natychmiast spróbowała naprawić błąd: .toznaczy, Ken, nie mieli nakazu, żeby wejść do środka.Ale kiedy go szukali, zajrzeli przez okna i niezauważyli niczego niepokojącego. Czy ja dobrze słyszę!? Poszli tam bez nakazu? Czyli nikt nie miał najmniejszego zamiaruaresztować Lumina.A poza tym, co ma znaczyć, że  nie zauważyli niczego niepokojącego ? Cooni, sprawdzali jego warunki socjalne?Kat westchnęła. Ken, poczekaj sekundę, dobrze? Nie złość się.Wyjaśnię ci dokładnie, jak to było.Popierwsze, gdy czekali na nakaz, pojechali tam, żeby mieć go na oku.żeby nie uciekł, i wtedyodkryli, że go nie ma.Nie było samochodu, żadnych śladów jego obecności w przyczepie i niczego,co by pozwoliło domyślić się, dokąd uciekł.Minęło kilka długich sekund, nim w słuchawkach rozległ się głos Kena. Mówiłem ci, Kat, że ze mną nie pójdzie łatwo, bo znam wszystkie wasze sztuczki.Zasadanumer jeden negocjatora: zwlekać i zmęczyć porywacza.Kat, zrozum, że ze mną nic ci to nie da.Popatrz na zegarek.Zobacz, gdzie jest duża wskazówka.Dodaj do tego trzydzieści minut.To twójostateczny termin.Jeśli do tej pory Lumin nie znajdzie się za kratkami, wynosimy się stąd tak czyinaczej. Ken, skoro tak dobrze znasz zasady postępowania, to wiesz, że nie wolno nam kłamaćpodczas negocjacji.Zrobili dokładnie to, co ci powiedziałam.Próbujemy znalezć Lumina, ale Bógjeden wie, czy opuścił tę przyczepę dzień, tydzień czy miesiąc temu.Szybka odpowiedz zaskoczyła ją. Nie więcej niż dziesięć godzin temu  powiedział sucho Wolfe. Co mówisz? Dziesięć godzin.Najwyżej.Nie mógł wynieść się stamtąd wcześniej. Skąd.skąd to wiesz?  zapytała całkowicie zbita z tropu.Gdyby Lumin został porwany, toczy Wolfe mógłby mieć z tym coś wspólnego? Po prostu wiem. Ale skąd, Ken? To nie wystarczy.Dzwoniłeś dzisiaj do niego? Zaufaj mi, Kat.Lumin był tam o północy.Nie mógł się za bardzo oddalić.Jego samochód niema jednej opony.Kat nagle olśniło.Skojarzyła fakty, które powinna była powiązać wcześniej.Frank powiedział,że znalezli ślady opon i stóp oraz całą kulę karabinową.Ktoś śledził Lumina.I była to druga rocznica zamordowania Melindy Wolfe.Zamknęła oczy i potrząsnęła głową, zła, że nie pomyślała o tym od razu. Ken. zaczęła powoli .dzisiaj koło północy, tam.z karabinem.to byłeś ty.Dlaczegozmieniłeś zamiar?Ken Wolfe opuścił głowę i zamknął oczy.W jego pamięci znowu wszystko ożyło.Połączyłafakty. Głos Rudy ego Bosticha sprawił, że Ken drgnął lekko. O czym pan rozmawia i z kim? Ken milczał. Kapitanie?Wolfe potarł czoło, ale nie odpowiedział. Dobrze się pan czuje?  spróbował znowu Rudy.Ken ocknął się nagle i otworzył oczy.Powoli obrócił głowę w prawo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl