[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sąd obradował przez czternaście godzin, a ojciec i inni deportowanibyli cały czas przetrzymywani w autobusach - skrępowani, z zawiązanymi oczami, bezjedzenia i wody, bez możliwości skorzystania z toalety.Ostatecznie sąd poparł działaniarządu i autobusy podjęły przerwaną podróż na północ.Później dowiedzieliśmy się, żewywieziono naszych bliskich w jakieś odludne miejsce w południowym Libanie.Choć był tośrodek ostrej zimy, pozostawiono ich tam bez żywności i schronienia.Ani Izrael, ani Libannie zezwoliły organizacjom humanitarnym na dostarczenie deportowanym żywności i leków.Bejrut odmówił przetransportowania chorych i rannych do szpitali.18 grudnia Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła Rezolucję nr 799, wzywającą doumożliwienia deportowanym „bezpiecznego i natychmiastowego” powrotu.Izrael odmówił.Kiedy przetrzymywali tatę w więzieniu, mogliśmy go przynajmniej odwiedzać, jednak terazżadne spotkanie nie wchodziło w grę, ponieważ granica z Libanem była zamknięta.Kilkatygodni później w końcu zobaczyliśmy go w telewizji - pierwszy raz od dnia deportacji.Okazało się, że członkowie Hamasu mianowali go sekretarzem generalnym obozu.Ustępowałrangą tylko Abd al-Azizowi ar-Rantisiemu, innemu przywódcy Hamasu.Codziennie śledziliśmy wiadomości telewizyjne z nadzieją, że znów choć przezchwilę zobaczymy twarz taty.Czasami pokazywano go, jak przez megafon wydaje instrukcjedeportowanym.Na wiosnę udało mu się przekazać nam list ze zdjęciami zrobionymi przezreporterów i pracowników organizacji humanitarnych.W końcu udostępniono deportowanymtelefony komórkowe i co tydzień mogliśmy porozmawiać z tatą przez kilka minut.Media przeprowadzały wywiady z bliskimi deportowanych, aby wzbudzićwspółczucie światowej opinii publicznej.Moja siostra Tasnim wzruszyła do łez widzów nacałym świecie, wołając do kamery: Baba! Baba! („Tatusiu, tatusiu!”).Naszą rodzinę uznanoza nieoficjalnego rzecznika wszystkich pozostałych rodzin.Zapraszano nas na każdą akcjęprotestacyjną.Braliśmy udział w nieprzerwanej demonstracji przed kancelarią premieraIzraela w Jerozolimie.Ojciec był z nas bardzo dumny.Gesty solidarności docierające do nas zcałego świata, nawet ze strony izraelskich mediatorów, dodawały nam otuchy.Pół rokupóźniej pojawiła się wreszcie wiadomość, że stu jeden deportowanych ma wrócić do domów.Jak wszystkie rodziny, trzymaliśmy się kurczowo nadziei, że będzie wśród nich ojciec.Tak się jednak nie stało.Następnego dnia odwiedziliśmy bohaterów, którzy powrócili z Libanu, żebydowiedzieć się czegoś o ojcu.Powiedzieli nam tylko tyle, że tata czuje się dobrze i wkrótcewróci do domu.Upłynęły kolejne trzy miesiące, aż wreszcie Izrael zgodził się na powrótpozostałych deportowanych.Byliśmy w siódmym niebie.Wyznaczonego dnia niecierpliwie czekaliśmy przed więzieniem w Ram Allah, gdziemieli zostać zwolnieni pozostali deportowani.Najpierw wypuścili dziesięciu, potem kolejnągrupę.Jednak taty wśród nich nie było.Gdy wyszedł ostatni mężczyzna, żołnierze oznajmili,że to już wszyscy.Nie poinformowano nas, co się dzieje z ojcem i dlaczego nadal goprzetrzymują.Inne rodziny z radością zabrały swoich bliskich do domów, a my staliśmy tamsami w środku nocy, zastanawiając się, gdzie jest tata.Wracaliśmy do domu zniechęceni,rozczarowani i zmartwieni.Dlaczego nie zwolniono taty razem z innymi więźniami? Gdzieteraz przebywa?Nazajutrz zadzwonił pełnomocnik ojca z informacją, że tata wraz z kilkoma innymideportowanymi został ponownie zatrzymany w więzieniu.Izraelczycy najwyraźniej doszli downiosku, że deportacja przyniosła skutki odwrotne od zamierzonych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl