[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale jego kolej jeszcze nie nadeszła.Mertikes Zigabenos i jego strażnicy przenieśli Gavrasa przeztłum, który ucichł nagle wiedząc, co dalej nastąpi.Cesarska lektyka, za którą podążały ceremonial-nie kontyngenty, została wniesiona na schody.%7łołnierze zatrzymali się dwa stopnie poniżej patriar-chy i opuścili lektykę.Thorisin wstał i czekał, podczas gdy jego żołnierze ustawili się na niższychstopniach.Zigabenos zdjął tarczę i położył ją, licem w górę, przed Imperatorem.Thorisin wszedł na nią;brąz wytrzymał ciężar jego ciała.Marek już maszerował ku niemu wraz z innymi komendantamijednostek: admirałem Elissaiosem Bouraphosem, Baanesem Onomagoulosem, Laonem Pakhyme-rem, Utprandem synem Dagobera i Namdalajczykiem, którego trybun nie znał; wysokim, ponurymczłowiekiem o jasnych, nieprzeniknionych oczach.Skaurus przypuszczał, że musi to być wielkihrabia Drax, obecny tutaj być może po to, by pokazać, że mimo zmiany władzy jego najemnicynadal pragną służyć Imperium.Jednakże raz jeszcze to Zigabenos miał pierwszeństwo.Wyjął zza pasa złoty diadem, któryzaoferował Thorisinowi Gavrasowi.Zgodnie z obyczajem, Thorisin odmówił.Zigabenos za-proponował go po raz drugi i znów spotkał się z odmową.Gdy wyciągnął go po raz trzeci, Gavrasna znak zgody schylił głowę.Zigabenos założył mu diadem i głośno oznajmił: Thorisinie Gavrasie, nadaję ci tytuł Autokratora! Był to znak, na który czekali Skaurus i innioficerowieGavrasa.Razem schylili się i podnieśli na wysokość ramion ceremonialną tarczę wraz ze stojącym na niej Imperatorem.Oczekujący dotychczas w milczeniu tłum ryknął: Tyżeś najwyższym, Thorisinie! Tyżeś najwyższym! Chroma noga Baanesa Onomagoulosaprawie odmówiłamu posłuszeństwa, gdy oficerowie stawiali Thorisina na ziemi, ale Drax i Marek, którzy stali poobu stronach Videssańczyka, przejęli ciężar tak sprawnie, że tarcza ledwo się zachybotała. Spokojnie, stary.Już po wszystkim  powiedział Gavras, schodząc z tarczy.Onomagouloswyszeptał słowa przeprosin.Skaurus był zadowolony widząc, że tych dwóch, zazwyczaj drażliwychwe własnym towarzystwie, zachowuje się teraz tak uprzejmie.Wyglądało to na dobry omen.Gdy Gavras stanął na stopniu, zszedł do niego Balsamon, odziany w szaty niemal równiewspaniałe jak imperatorskie.Patriarcha nie dokonał aktu poddaństwa; w obrębie świątyni jego wła-dza ustępowała jedynie władzy Autokratora.Skłonił się nisko przed Thorisinem, a szare kosmykibrody opadły na koronę, którą trzymał na błękitnej jedwabnej poduszce.Gdy patriarcha się wyprostował, jego oczy, niezwykle żywe pod krzaczastymi, nadal czarnymibrwiami, skierowały się na towarzyszy Thorisina.Przez chwilę na wpół rozbawione, na wpółironiczne spojrzenie spoczywało na Skaurusie.Trybun potrząsnął głową  czyżby Balsamon doniego mrugnął? Już kiedyś miał okazję zastanawiać się nad tym.Było to w zeszłym roku w Zwi-ątyni.Z pewnością nie, a jednak.Znów, jak poprzednio, nie był pewien.Nim zdołał zebrać myśli, Balsamon patrzył już gdzieś in-dziej.Patriarcha wyjął mała srebrną flaszeczkę. Kieszenie to nie najgorszy z wynalazków Phosa  zauważył.Być może słyszeli go żołnierzew najwyższym szeregu; ci w drugim na pewno nie.Potem na dziedzińcu zabrzmiał jego piskliwy tenor.Niedaleko stał młodszy kapłan, którego za-daniem było powtarzanie słów patriarchy, ale okazało się, że nie jest to konieczne. Pochyl głowę  polecił Gavrasowi Balsamon, i Autokrata Videssańczyków posłuchał.Patriarcha odkorkował flaszeczkę i wylał jej zawartość na głowę Thorisina.Olej lśnił złociście wporannym słońcu; Skaurus wychwycił słodki, piżmowy zapach mirry i trochę bardziej gorzką, aleprzyjemną woń aloesu. Jak światło Phosa spływa na nas wszystkich  zaczął Balsamon  tak może jego błogosła-wieństwo spłynie na ciebie wraz z tym olejem. Niech tak się stanie  odpowiedział poważnie Thorisin.Balsamon, nadal trzymając koronę w lewej dłoni, wtarł olej w głowę Thorisina.Zrobiwszy to,odmówił credo, a zebrani powtarzali jego słowa: Błogosławimy cię, Phosie.Panie wielki i dobry, który chronisz nas i strzeżesz w swojej ła-sce, i błagamy, by w oczach twoich wielki sprawdzian życia wypadł na naszą korzyść. Amen  zakończył tłum. Marek usłyszał, jak Namdalajczycy dodają własne słowa do videssańskiego wyznania wiary: Na co stawiamy nasze własne dusze. Utprand wypowiedział dodatek zdecydowanie, aleDrax, stojący bliżej, milczał.Zdziwiony Skaurus obejrzał się  czyżby wielki hrabia przyjąłobyczaje Imperium? Zobaczył, że usta Draxa poruszają się bezgłośnie, wypowiadając namdalajskąklauzulę, i zastanowił się, czy przyczyną tej dyskrecji jest kurtuazja, czy też myślenie o własnejkorzyści.Na szczęście chóralne  Amen" było dość głośne, by zagłuszyć słowa herezji.Tego by jeszczebrakowało, by koronacja została przerwana przez religijne zamieszki  pomyślał Marek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl