[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Napije się wody, to przede wszystkim, a poza tym może zoba-czy żabkę albo skrzące się purpurowe ważki, przemykające nad wodą.Trzeba iść w dół.ZASTPCA SZERYFA LOUISNasze drogi z Fitzgeraldem na jakiś czas się rozeszły.Fitzgerald miał zająć się ściągnię-ciem do Willow Creek psów policyjnych, a za pomocą GPS w swojej komórce miał postaraćsię ustalić, gdzie może przebywać teraz Griff Clark.Ja natomiast pojechałem na spotkaniewszystkich zastępców szeryfa w celu wymiany bieżących informacji dotyczących śledztwa wsprawie zaginięcia Petry i Calli.Nasz szeryf, Harold Motts, posunął się już w latach.Szczerze mówiąc, jego obecny sto-sunek do pracy można określić jako umywanie rąk.Większość swoich obowiązków scedowałna mnie.Zanosiło się na to, że po następnych wyborach kolejnym szeryfem zostanę ja.Przyaprobacie większości kolegów.Zdecydowanej większości, bo oponent był tylko jeden.Zastęp-RL ca szeryfa Logan Roper, kumpel Griffa Clarka, czyli jego niechęć do mnie jest w jakiś sposóbuzasadniona.Trochę napsuł mi krwi, ale to przeszłość.W robocie dogadujemy się, a o to prze-cież chodzi.Griff i Logan są rówieśnikami, starsi od Toni i ode mnie o pięć lat.W szkole średniejprawie ich nie znałem, wiedziałem tylko, że obaj są trochę postrzeleni i zdarza im się zachowaćnaprawdę paskudnie.Nie wiem, gdzie Toni poznała Griffa.Podejrzewam, że w sklepie na stacjibenzynowej przy szosie numer dziesięć.Toni pracowała tam jako sprzedawczyni, w weekendyi w dni powszednie po szkole.Ta jej praca wcale mi się nie podobała.Na odludziu, do póznegowieczora, po prostu niebezpiecznie.Powiedziałem jej to kiedyś, a ona śmiała się i zaczęła mnieprzezywać  gliniarz, gliniarz".W ostatniej klasie w szkole średniej, gdzieś tak od kwietnia, Toni nie rozmawiała już zemną.Umawiała się z Griffem, prawdopodobnie była już w nim beznadziejnie zakochana.Możeteż chciała wzbudzić we mnie zazdrość, co naturalnie jej się udało, chociaż nie dawałem tegopoznać po sobie.Do głowy by mi jednak nie przyszło, że rok pózniej Toni będzie żoną Griffa.%7łoną Griffa.a przecież ja też rozmawiałem z nią o wspólnej przyszłości.W ostatniejklasie, w listopadzie.Pewnego bardzo chłodnego poranka chodziliśmy sobie po lesie.Tonimiała na sobie wielką brązową kurtkę, prawdopodobnie spadek po którymś z braci.Na głowieczapkę z różnokolorowej włóczki, którą zrobiła jej na drutach matka.Matka Toni zmarła napoczątku jesieni.Toni bardzo to przeżyła.Zmizerniała, włosy ścięła na krótko, wcale nie wy-glądała na swoje siedemnaście lat.A ja byłem podekscytowany perspektywą moich studiów.Toni wiedziała, że chcę się dalej uczyć.Mówiła, że to świetnie, nie wiem jednak, czy szczerze.Czesne w College'u Zwiętego Gilianusa było dla mnie za wysokie.Miałem tylko jedną opcję.Uniwersytet Iowa w Iowa City, prawie dwieście kilometrów od Willow Creek.Wysłałem jużpodanie i zostałem przyjęty.Miałem wyjechać w sierpniu.Powiedziałem o tym Toni.Nawet namnie nie spojrzała.Siedziała na końcu pnia drzewa przewalonego przez strumień, czyli na Mo-ście Samotnego Drzewa, i z kamienną twarzą słuchała, kiedy opowiadałem jej, że z Iowa Citydo Willow Creek wcale nie jest tak daleko.Będę przyjeżdżał do niej w weekendy, podczaswakacji, podczas każdej przerwy w zajęciach.A najlepiej, gdyby pojechała tam ze mną.Mo-głaby pochodzić na jakieś wykłady albo znalezć sobie pracę.Bylibyśmy razem.A Toni wsadziła ręce do kieszeni i szepnęła.Tak przed siebie.- Wszyscy mnie opuszczają.RL Niestety, miała rację.Co do innych osób.Matka zmarła, bracia wyjechali, ojciec myślałna serio o wyjezdzie na stałe do Phoenix, gdzie zamieszkał jego pierworodny, Tim.Ale ja?- Przecież ja ciebie nie opuszczam, Toni.- Opuszczasz.Ty już tu nie wrócisz, Lou.Poznasz ważnych ludzi, ważne sprawy, innyświat.Przerośniesz Willow Creek.- Nieprawda!- Prawda, Lou.A ja zawsze marzyłam o tym, żeby mieszkać w żółtym domu - powie-działa cicho i odeszła, zostawiając mnie samego wśród bezlistnych drzew.Długo jeszcze, kiedyznikła mi z oczu, słyszałem szelest uschniętych liści pod jej stopami.Potem staraliśmy się zachowywać tak, jakby nic się nie stało.Ale stało się i teraz byłojuż inaczej.Kiedy dotknąłem Toni, odsuwała się, jakby ją zabolało.O tym, żebyśmy się kochali, nie było mowy.Kiedy wspomniałem o studiach, milkła.Czyli, choć jeszcze nie wyjechałem, byliśmy już od siebie daleko.Oficjalnie zerwała ze mną na początku grudnia i od tej chwili przestałem dla niej istnieć.Nie odbierała telefonu, kiedy zaszedłem do niej, do domu, nie otwierała drzwi, w szkole trak-towała mnie jak powietrze.W końcu udało mi się ją dorwać w lesie.Szła sobie ścieżką, powoli,oczy wbite w ziemię.Padał śnieg, piękne duże płatki.Byłem na nią tak wkurzony, że miałemochotę ulepić kulę i walnąć ją w plecy.Naturalnie nie zrobiłem tego, tylko zawołałem do niej.Cicho, żeby jej nie przestraszyć.Ale i tak się przestraszyła.Odwróciła się momentalnie, odru-chowo przyciskając rękę do serca.- Cześć, Toni.Możemy pogadać?- Nie ma o czym - powiedziała głosem o tej samej temperaturze, co otaczające nas po-wietrze.- Jest o czym.Dlaczego nie chcesz być ze mną?- Bo ty nie chcesz być ze mną! Wyjeżdżasz! Wszyscy ode mnie odchodzą.Mama umarła,tata zapowiedział, że wyjeżdża w dniu, w którym ja ukończę szkołę.Wyjeżdża na zawsze, niewyobraża sobie życia w Willow Creek bez mamy.Ty też wyjeżdżasz, jestem przekonana, żeteż na zawsze.Nigdy tu nie wrócisz, a ja nie mam zamiaru reszty mojego życia spędzić na cze-kaniu na ciebie.Dlatego daj mi święty spokój!Odwróciła się i poszła dalej przez las.Wiem, że nie powinienem był tego robić, ale takjakoś wyszło.Ugniotłem białą kulę ze śniegu i rzuciłem, wcale nie z całej siły.Niestety ToniRL odwróciła się w ostatniej sekundzie, prawdopodobnie chciała mi jeszcze coś powiedzieć.Do-stała prosto w twarz.Na moment zamarła.Potem odwróciła się i zaczęła uciekać, a ja natychmiast zaczęłem jągonić.Chciałem ją przeprosić.Ale Toni zna las jak mało kto i zawsze była ode mnie szybsza.Nie dogoniłem jej, nie przeprosiłem.Nigdy też nie dowiedziałem się, co chciała mi powiedzieć,zanim dostała śnieżką w twarz.Potem było fatalnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •