[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale tam prawdopodobnie zapewnianolepsze jedzenie i ładniejsze widoki.Wszystko byłoby idealnie, gdyby tylko zdołał zapomnieć o niej.Tymczasemsamotność sprawiała, że każde najdrobniejsze wspomnienie zmieniało się w wielką wizję.Kolor wyświetlacza graficznego przypominał mu jedną z jej sukienek, dokładnie w tymodcieniu turkusu.Jedzenie smakowało jak obiad, który kiedyś razem zjedli.Menu wbibliotece multimediów przypominało mu godziny, które spędzili na przeglądaniu puli,przytuleni do siebie na kanapie w jego jaskini.Loty kosmiczne, marzenie jego życia, stały się udręką przez miłość jego życia.Niewyobrażał sobie gorszej ironii.Na szczęście Ziemia go nie zawiodła.Podczas lotu orbitalnego z Gwiazdy Glencoe,bazy firmy McArthur wybudowanej w punkcie libracyjnym, spędził praktycznie całą podróż,przyklejony do szyby w punkcie widokowym, patrząc, jak planeta staje się coraz większa,zupełnie nieświadomy zagrożenia promieniowaniem.Kiedyś sądził, że widok oddalającej sięAmethi - jej poszarpana powierzchnia w kolorach ochry, popiołu i bieli, przyćmiony blaskNizany odbity od lodowca Barclaya - był najpiękniejszym widokiem, jaki widział w życiu. Jednak Ziemia i jej jaskrawa paleta żywych kolorów sprawiła, że serce ścisnęło mu sięboleśnie.Wylądował w xianti, zawiedziony brakiem okien w kosmolocie.Głównym portem korporacji McArthur był Gibraltar.Jego mieszkańcy wciąż uparcieobstawali przy swojej niezależności, dystansując się od Hiszpanii i, w miarę możliwości,nawet od Federacji Europejskiej.Ich rada państwa wynegocjowała z McArthurem umowęzapewniającą ulgi podatkowe w zamian za inwestycje infrastrukturalne i obowiązującą obiestrony zasadę nieingerowania.Lawrence puścił wszelkie kwestie polityczne mimo uszu.Gdy już wysiadł zkosmolotu i przeszedł przez salę przylotów (gdzie na krótko zainteresowała się nim ochrona,niechętna wypuszczać członka rodziny zarządu bez odpowiednich środków bezpieczeństwa),chciał jak najszybciej wyruszyć w drogę i chłonąć czar Starego Zwiata.Wyszedł z terminaluwybudowanego na miejscu dawnej bazy RAF-u i podążył w stronę wielkiego pasa startowegodla kosmolotów - pięciokilometrowego cementowego pomostu wbitego w MorzeZródziemne.Przez kilka godzin po prostu stał w zadumie na głazach obrzeżających beton,wpatrując się w wodę.Po jednej stronie rozciągała się Hiszpania - nieprzerwany rządmiejskich zabudowań ciągnących się aż po horyzont, upstrzony brązowymi plamami niskichwzgórz przełamujących czasem monotonię białych budynków.Po drugiej stronie czaiła sięAfryka - ciemny, bezkształtny brzeg, granica oddzielająca morze od nieba.Z jakiegoś powodu - w końcu przeleciał kiedyś nad połową Amethi - ta planetazdawała mu się znacznie większa.Nie mógł się przyzwyczaić do tej skali.Tyle wody,szemrzącej i chlupiącej u jego stóp.Morze wydzielało silny, charakterystyczny zapach, setkiróżnych woni łączących się w ostry, słonawy aromat.A powietrze.nigdy w życiu nie odczułnic równie ciepłego, nawet w tropikalnych kopułach.W upale i wilgoci aż trudno mu byłooddychać.Dopiero gdy słońce zaszło i światła wybrzeża zamigotały nad wodą, odwrócił się iwrócił na Gibraltar.Pieniądze nie stanowiły problemu.Amethiańskie kredyty z łatwościąmożna było wymienić w banku na dolary europejskie.Za tę kwotę mógł mieszkać w hotelu oprzeciętnym standardzie przez parę miesięcy, zanim w ogóle musiałby pomyśleć o szukaniupracy.Ale miał inny cel.Spędził na Gibraltarze kilka dni i prawie przez cały ten czas przeszukiwał globalnąpulę danych, nadrabiając braki w edukacji politycznej.Odkrył, że Roselyn rzeczywiście miałarację, jeśli chodziło o Zantiu-Braun.Pozostałe firmy redukowały liczbę operacjimiędzygwiezdnych, ograniczając się do niezbędnego minimum: utrzymywania kontaktu zkoloniami oraz realizacji aktywów na planetach przejętych niedawno od założycieli.Z-B jako jedyna utrzymywała małą flotę eksploracyjną i zakładała kolonie za pośrednictwem portali.Ale nawet oni nie budowali nowych statków.Wszystkie stocznie libracyjne zostałyzakonserwowane albo przerobione na doki naprawcze.Epoka podboju kosmosu naprawdę dobiegała końca, ale jeszcze trwała.Nawet przyobecnym tempie statki miały latać jeszcze przez wiele dekad.Tydzień po przybyciu na Ziemię pojechał pociągiem do Paryża i wszedł do centraliZantiu-Braun.Dział zasobów ludzkich, podobnie jak ochrona McArthura, był niecozakłopotany kwestią jego pochodzenia.Jednak w końcu AS i ludzki kierownik działu zdołaligo przekonać, że najlepszym sposobem dostania się do floty eksploracyjnej jest wstąpienie doich działu astronautyki.Argumentowali, że na obecnym etapie Lawrence nie ma dośćpieniędzy, by kupić sobie udział w Zantiu-Braun, który pozwoliłby mu na swobodnewybranie ścieżki kariery.Powinien zatem, podobnie jak tysiące ludzi, rozpocząć odnajniższego szczebelka i zdobyć sobie udziały, pracując dla firmy.Zapewniono go, żepracownicy aplikujący na dane stanowisko mają zawsze pierwszeństwo przed osobami zzewnątrz.Brak wykształcenia uniwersyteckiego na tym etapie został uznany za nieistotny: Z-B oferowała stypendia naukowe dla wszystkich pracowników pragnących awansować.Taksię składa, dodali, że mają akurat wolne stanowiska w dziale astronautyki, które stanowiłybyświetny punkt wyjścia do ich szkoły oficerskiej.Zapytali Lawrence'a, czy rozważał kiedyśpracę w dziedzinie bezpieczeństwa strategicznego.Dwa dni pózniej siedział już w pociągu do Tuluzy.Osiem miesięcy pózniej był znów na statku kosmicznym zmierzającym w stronęukładu Kinabica.On i niejaki Colin Schmidt stali się nowymi członkami plutonu 435NK9.Reszta żołnierzy miała ich w głębokiej pogardzie.Kinabica była jednym z najwcześniej skolonizowanych układów.W ciągu dwóch i półwieku osiągnęła dość wysoki status socjoekonomiczny i dorobiła się wysoko rozwiniętej bazytechnologicznej.Członkowie plutonu nigdy nie dowiedzieli się, dlaczego Kaba, firmazałożycielska kolonii, postanowiła pozbyć się takiego aktywu.Populacja Kinabiki, obecniesięgającą siedemdziesięciu milionów, była obecnie samowystarczalna.Nie było już żadnegosprzętu ciężkiego, żadnych fabryk biochemicznych ani rafinerii żywnościowych, których niedało się zbudować lokalnie.Wszystko było na miejscu, zamontowane, okablowane ipracowało pełną parą.- To dlatego, że nie płacą dywidendy - wyjaśnił Lawrence'owi kapral Ntoko.Jakkażdy rekrut, Lawrence zadawał mnóstwo pytań, znacznie więcej niż Colin.Ntoko zlitowałsię nad żółtodziobem i udzielił mu paru odpowiedzi, co na jakiś czas go uciszyło.- Kaba wpakowała mnóstwo pieniędzy w Kinabikę i nie dostała ani centa w zamian.Dla inwestorówcałe to miejsce to jeden wielki zgniły pakiet.- Ale to przecież wielka planeta - zaprotestował Lawrence.- Musi przynosić jakieśzyski.- Owszem, ale tylko w ramach swojego układu gwiezdnego.Załóżmy, żewyprodukują chip pamięci o gęstości identycznej jak te, które produkujemy na Ziemi.I takmuszą go zapakować na statek i przetransportować piętnaście lat świetlnych dalej.Tymczasem każda fabryka na Ziemi, która produkuje takie chipy, musi je przewiezć najwyżejkilka tysięcy kilometrów i to pociągiem albo statkiem.Jak myślisz, która metoda zawszebędzie droższa?- Okej.W takim razie Kinabica powinna wytwarzać coś unikatowego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •