[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Byłeś oszukiwany, czy może sam oszukiwałeś? Nie chodzi o czyny, o fizyczne zdrady, bo takich w naszym związku nie było.Chodzimi o psychikę kobiety i mężczyzny.O tęsknoty i chęci ukryte pod kopułą rzeczywistości, któreodżywają.Na początku sporadycznie, raz na jakiś czas, potem częściej i częściej, a potemdochodzi do momentu, kiedy kocha się ze współmałżonkiem, a myślami szybuje i wpadaw objęcia wyimaginowanej, wymarzonej osoby& seksualnie bardziej podniecającej&doskonałej, bo wyśnionej, nieznanej, nierealnej.Takiej, której nie widzimy rano rozespanej i wszlafroku. Przeżyłeś to? Boimy się własnych ochot, smaków na coś obcego.Boimy się, że pociąga nas inna,inny, że potrzebujemy odmiany.Jedni męczą się z tym, inni zdradzają, szukają tych wrażeń i żyjąw zakłamaniu, ale uzasadnionym.Ci natomiast, którzy pochłonięci w fantazjach są uczciwiwobec siebie, spalają się w związku i pewnego dnia, mając kilka krzyżyków na grzbiecie,dochodzą do wniosku, że ich życie było jałowym ugorem, pozbawionym owoców istnienia,kwitnących kwiatów, że przeżyli jedynie długość życia w cieniu& pozbawieni słońca.%7łylio chlebie i wodzie, podczas gdy mogło być inaczej, ale na zwrot jest już za pózno. Nie wierzę.Czy twoim zdaniem nie ma uczciwości w małżeństwie? Jest do pewnego stopnia, do pewnego momentu, w pewnych granicach, z pewnątolerancją.Wcześniej czy pózniej uczciwość, szczerość się kurczy, aż do całkowitegozaniknięcia.U jednych znika tuż po ołtarzu& po nocy poślubnej, a u innych po kilku&kilkunastu latach.Kłamstwo i fałsz są atrakcyjniejsze i bardziej podniecające.Kuszą& nawet Chrystusów. Matko, dlaczego tak mówisz?Zerwałem się z miejsca.Czułem walenie w skroniach i pieczenie w ustach.Trułem sięwłasnym jadem, wyssanym ze swojego związku.Miałem rozdwojony jęzor.Dygotałem ze złości,która dopadła mnie bez powodów.Co ja kurwa, gadam?!Wierni byliśmy do bólu, nie mieliśmy takich skurwysyńskich dylematów.%7łyliśmyw miłości do siebie& dla siebie.Ona była dla mnie, a ja dla Niej.Co to za chore truizmywydobywają mi się z mojej niewyparzonej mordy.Przecież wcale tak nie myślałem.Niepotrzebowałem do życia innego seksu, nie miałem zwierzęcych popędów, nie byłem psem nababy i brzydziłem się czymś takim.Brzydziłem się facetami o zapędach maczo, wkurwiali mnieswoim przedmiotowym traktowaniem kobiet i myśleniem tym, czym lali.Tfu, dlaczego więcmoje myśli są brudne? Powinienem roztrzaskać sobie łeb o najbliższe drzewo, albo co najmniejodgryzć ozór. Szymon&Zerwałem się i wskoczyłem do wody.Zniknąłem pod zimną taflą we wstydziei zażenowaniu, chciałem się ukryć przed nią, jak emu chowający łeb w piasek.Czułem, jakbywbito we mnie tysiące noży& i słusznie, zasługiwałem na to.Niestety, musiałem wypłynąć, choćBóg mi świadkiem, że chciałem się utopić.Wynurzyłem się w fontannie wody jak wściekłykrokodyl, któremu umknął obiad.Szkoda, że go tu nie ma, bo może odgryzłby mi ten głupi łeb,pełen popieprzonych myśli.Chłopski filozof, bredzący od rzeczy i zarażający wirusem grzybicyumysłowej nieskażonych skurwysyństwem ludzi. Powiedz, że tak nie myślisz!  Stała na brzegu zapłakana. Błagam cię! Toniemożliwe.Nie masz prawa! Nie masz powodów! Nie jestem wart miłości.Nie zasługuję na żadną kobietę& chyba że na dziwkę, którejsię płaci za zło, które się jej wyrządza.Już zawsze obok mnie będą przedmioty pożądania,wyuzdane lalki& nie kobiety. Błagam cię!  Wskoczyła do wody.Wpadła mi w ramiona i szlochała. Byłeśz kochającą cię kobietą, a zachowujesz się jakbyś zaznał zdrady, nienawiści i największego zła.Bezpodstawnie krzywdzisz kobiety, oczerniasz małżeństwo i wyśmiewasz miłość.Dlaczego? Bo miłość zaczyna się od wielkich uczuć, potem przechodzi przez kłótnie i kończysię nienawiścią.Miłość i nienawiść to siostry syjamskie.Monteskiusz mówił, że zraniona miłośćmoże wywołać takie same skutki, co nienawiść.Prawdziwa miłość to pozostałość po czymś, cokiedyś było piękne, niedojrzałe.Bo gdy dojrzało, sczerwieniało codziennością i spadło na ziemię.Potem już nie ma się czym zachwycać.Nie ma porywów serca, nie ma tego, czym prawdziwamiłość powinna być cały czas& namiętności, podziwu, tęsknoty, czekania, gry oczu, serca,duszy i ciała.Są tylko słowa, a przecież one nie są w stanie oddać siły miłości.Gdy mówisz kocham, kłamiesz.Prawdziwa miłość zawsze milczy.Jej prawdą są czyny.W małżeństwiemiłość zostaje zastąpiona przez przyzwyczajenie.Witaj przyzwyczajenie, żegnaj miłości! wrzasnąłem na całe gardło, płosząc ptaki z koron drzew. Nie chcę tak. Puściła mnie i wyszła na brzeg.Usiadła, podkurczając nogi. Niechcę tego słuchać.Wierzę w miłość, wierzę w szczęście.Chcę kochać i być kochaną. Ze wszystkich rzeczy wiecznych  miłość jest tą, która trwa najkrócej.Nawet takikomediopisarz jak Molier to rozumiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •