[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MyÅ›l ta wywoÅ‚ywaÅ‚a we mnie bunt, pamiÄ™tasz? MówiÅ‚em ci,że bÄ™dziemy siÄ™ zawsze kochać wzajemnie w naszych biedakach; i to byÅ‚aprawda, bo oto jesteÅ› tutaj, taki dobry, taki serdecznydla mnie i dla tych, których ci powierzam.Ale mimo wszystko nie mogÄ™dÅ‚użej, nie mogÄ™ dÅ‚użej i wolÄ™ raczej odejść, ponieważ cudzy ból przepeÅ‚niamnie i wreszcie zrobiÅ‚bym wszystkie możliwe gÅ‚upstwa, gorszÄ…c wiernych,oburzajÄ…c moich przeÅ‚ożonych, a w rezultacie zdoÅ‚aÅ‚bym uratować zaledwiejednego nieszczęśnika ze stale wzbierajÄ…cej fali nÄ™dzy.%7Å‚egnaj, drogi synu.Moje biedne stare serce odchodzi stÄ…d udrÄ™czone, moje stare rÄ™ce sÄ…zmÄ™czone a pokonane.Piotr uÅ›cisnÄ…Å‚ go z caÅ‚ej duszy i odszedÅ‚ z oczyma peÅ‚nymi Å‚ez, w wielkimprzygnÄ™bieniu.Nigdy jeszcze nie sÅ‚yszaÅ‚ tak smutnego okrzyku jak owowyznanie o bezsilnoÅ›ci miÅ‚osierdzia, uczynione przez to niewinne staredziecko, przez to proste serce peÅ‚ne wzniosÅ‚ej dobroci.Ach, cóż za klÄ™ska,skoro dobroć ludzka jest bezużyteczna, Å›wiat od tylu wieków toczy wiecznie tÄ™ samÄ… falÄ™ smutków i cierpieÅ„, mimo że wylano tyle Å‚ez współczucia, mimoże tyle rÄ…k wyciÄ…gaÅ‚o siÄ™ udzielajÄ…c jaÅ‚mużny! Oto Å›mierć stawaÅ‚a siÄ™pożądana, chrzeÅ›cijanin byÅ‚ szczęśliwy, że ucieka od ohydy tego padoÅ‚u.Gdy Piotr powróciÅ‚ do pracowni, ze stoÅ‚u dawno już uprzÄ…tniÄ™to, Bache iTeofil Morin rozmawiali z Wilhelmem, a jego trzej synowie zabrali siÄ™ znowudo zwykÅ‚ych zatrudnieÅ„.Maria również zajęła swoje miejsce przy stole dorobót, naprzeciw Babki; ale od czasu do czasu wstawaÅ‚a, zaglÄ…daÅ‚a domaÅ‚ego Jana, aby siÄ™ upewnić, że Å›pi spokojnie, przycisnÄ…wszy drobne rÄ…czkido piersi.Piotr, jeszcze podniecony, zbliżyÅ‚ siÄ™ i nachyliÅ‚ nad koÅ‚yskÄ… wraz zmÅ‚odÄ… kobietÄ…, którÄ… dyskretnie ucaÅ‚owaÅ‚ we wÅ‚osy; potem przypasaÅ‚ fartuchi zaczÄ…Å‚ pomagać Tomaszowi, który po raz ostatni regulowaÅ‚ swój motor.A wtedy znikÅ‚a mu sprzed oczu pracownia, nie widziaÅ‚ już znajdujÄ…cych siÄ™ wniej osób, nie sÅ‚yszaÅ‚, co mówiÄ….W tkliwym uniesieniu, w jakie wprawiÅ‚y goodwiedziny u umierajÄ…cego ksiÄ™dza Rose, istotnie jedynie zapach piÄ™knychwÅ‚osów Marii zostaÅ‚ mu na wargach.I odżyÅ‚o w nim pewne wspomnienie,wspomnienie lodowatego poranka, kiedy stary kapÅ‚an podszedÅ‚ do niegoprzed bazylikÄ… Sacré-Coeur, aby nieÅ›miaÅ‚o prosić go o zaniesienie jaÅ‚mużnystaremu czÅ‚owiekowi, owemu Laveuve, który potem umarÅ‚ z nÄ™dzy, jak pieszdychajÄ…cy w rynsztoku.Jakiż smutny byÅ‚ ten odlegÅ‚y poranek, ileż przyniósÅ‚z sobÄ… walki mÄ™ki, i jakie potem nastÄ…piÅ‚o zmartwychwstanie! Tamtego dnia odprawiÅ‚jednÄ… ze swoich ostatnich mszy i teraz przypominaÅ‚ sobie z drżeniem ohydnÄ…trwogÄ™, rozpacz wynikajÄ…cÄ… ze zwÄ…tpienia, z poczucia wÅ‚asnej nicoÅ›ci.ByÅ‚o topo dwóch żaÅ‚oÅ›nie poronionych próbach: po Lourdes, gdzie gloryfikacjaabsurdu obudziÅ‚a w nim politowanie dla próby cofniÄ™cia siÄ™ do prymitywnejwiary ludów mÅ‚odych, uginajÄ…cych siÄ™ pod ciężarem swojej ignorancji, i poRzymie, który niezdolny do odnowy, bliski Å›mierci wÅ›ród ruin, podobnydostojnej marze, wkrótce już miaÅ‚ ulec zapomnieniu, rozpaść siÄ™ w pyÅ‚martwych religii.W duszy Piotra nawet miÅ‚osierdzie doszÅ‚o do bankructwa,nie wierzyÅ‚ w uzdrowienie starej, cierpiÄ…cej ludzkoÅ›ci przez jaÅ‚mużnÄ™,oczekiwaÅ‚ już tylko straszliwej katastrofy, pożaru, masakry, której zamÄ™tzmiótÅ‚by grzeszny i skazany Å›wiat z powierzchni ziemi.Jego sutannaprzytÅ‚aczaÅ‚a go dumnym kÅ‚amstwem, w jakie schroniÅ‚ siÄ™, aby zachować jÄ…na ramionach, aby utrzymać postawÄ™ niewierzÄ…cego ksiÄ™dza, który uczciwie,w czystoÅ›ci nie przestaje czuwać nad wiarÄ… innych.Nie dawaÅ‚o mu spokojuzagadnienie nowej religii, nowej nadziei, niezbÄ™dnej dla spokoju demokracyjjutra, lecz nie umiaÅ‚ znalezć żadnego rozwiÄ…zania, wybrać pomiÄ™dzypewnikami wiedzy a pragnieniem czegoÅ› boskiego, jakim zdaje siÄ™ pÅ‚onąćludzkość.I skoro chrystianizm miaÅ‚ runąć wraz z ideÄ… miÅ‚osierdzia,pozostawaÅ‚a tylko sprawiedliwość, okrzyk, jaki wydzieraÅ‚ siÄ™ ze wszystkichpiersi, walka sprawiedliwoÅ›ci przeciwko miÅ‚osierdziu, w której zmagać siÄ™miaÅ‚y jego serce i rozum w tym ogromnym Paryżu, tak zasnutym dymami,tak strasznym i nieznanym.W Paryżu miaÅ‚a siÄ™ dokonać trzecia i decydujÄ…capróba, prawda miaÅ‚a olÅ›nić go wreszcie jak sÅ‚oÅ„ce, powrócić miaÅ‚y zdrowie,siÅ‚a i radość życia.Tu Piotr musiaÅ‚ otrzÄ…snąć siÄ™ ze swoich marzeÅ„ iposzukać jakiegoÅ› narzÄ™dzia, o które prosiÅ‚ go Tomasz, a wtedy usÅ‚yszaÅ‚sÅ‚owa Bache'a: DziÅ› rano gabinet podaÅ‚ siÄ™ do dymisji.Vignon ma tego dość, chcezachować siÅ‚y na pózniej.  UtrzymaÅ‚ siÄ™ ponad rok  zauważyÅ‚ Teofil Morin. I to już nie byle co.Po zamachu Wiktora Mathis, skazanego i straconego w niespeÅ‚na trzytygodnie, Monferrand utraciÅ‚ wÅ‚adzÄ™.Po cóż byÅ‚ naczele gabinetu czÅ‚owiek silnej rÄ™ki, skoro bomby dalej szerzyÅ‚y panikÄ™ wkraju? Najgorsze byÅ‚o, że Monferrand naraziÅ‚ siÄ™ Izbie przejawiajÄ…c apetytgodny ludożercy, zbytnio naruszajÄ…c udziaÅ‚y innych.Vignon tym razemodziedziczyÅ‚ po nim wÅ‚adzÄ™, chociaż reprezentowaÅ‚ program reform, przedktórymi drżano od dawna.Ale jakkolwiek uczciwość jego nie budziÅ‚azastrzeżeÅ„, mógÅ‚ z owego programu zrealizować tylko reformy bez znaczenia,gdyż niewÄ…tpliwie miaÅ‚ rÄ™ce zwiÄ…zane i potykaÅ‚ siÄ™ o tysiÄ…ce przeszkód.ZrezygnowaÅ‚ wiÄ™c i rzÄ…dziÅ‚ jak inni, aż zrobiono odkrycie, że pomiÄ™dzyVignonem a Monferrandem istniejÄ… wÅ‚aÅ›ciwie tylko różnice odcieni. SÅ‚yszeliÅ›cie panowie, że znowu mówi siÄ™ o Monferrandzie?  zapytaÅ‚Wilhelm. Tak, on ma szansÄ™.Jego ludzie prowadzÄ… energicznÄ… agitacjÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •