[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Palce Damona zamarly przy jej gardle, a ona, jakby zaklecie przestalo dzialac, sieodsunela.- A czy ty sie liczysz? - odezwal sie Damon.Staneli naprzeciw siebie pod lekko migoczacym zoltawym swiatlem mosieznego zyrandola.Elena byla swiadoma wlasnych mysli, nakladajacych sie na siebie jak warstwy tortu.Wszyscy siepatrza, pewnie mysla, ze to prawie jak w filmie.Nie zdawalam sobie sprawy, ze Stefano jestwyzszy.Bonnie i Meredith na pewno sie zastanawiaja, co sie dzieje.Stefano jest rozgniewany, alewciaz slaby, wciaz ma za malo sil.Jesli teraz zaatakuje Damona, przegra.I to na oczach tych wszystkich ludzi.Nagle rozjasnilo jej sie w glowie, a wszystkie czesci ukladankidopasowaly sie do siebie.Wlasnie po to Damon tu przyszedl - zeby sprowokowac Stefano do ataku,na pozor nieuzasadnionego.Niewazne, co bedzie potem - Damon i tak wygra.Jesli Stefano go pobije,to bedzie tylko kolejny dowod na jego sklonnosc do uzywania przemocy.Kolejny argument dlawrogow Stefano.A jesli Stefano przegra w tym starciu.To zaplaci zyciem, pomyslala Elena.Och, Stefano, on jest teraz od ciebie o wiele silniejszy.Prosze,nie rob tego.Nie graj wedlug jego regul.On chce cie zabic, tylko czeka na okazje.Sila woli poruszyla sie z miejsca, chociaz nogi i rece miala sztywne jak teatralna kukielka.- Stefano - powiedziala, biorac w dlonie jego zimna reke.- Chce jechacdo domu.Wyczuwala napiecie jego ciala, zupelnie jakby pod skora przebiegal mu prad elektryczny.W tejchwili byl skupiony wylacznie na Damonie, a swiatlo odbijalo sie od jego oczu jak od ostrza sztyletu.Nie rozpoznawala go, kiedy byl w takim stanie, byl jak ktos obcy.Przerazal ja.- Stefano.- powtorzyla, nawolujac go, jakby zgubila sie we mgle i nie mogla go odnalezc.- Stefano,prosze. I powoli, powolutku poczula, ze zareagowal.Uslyszala jego oddech i zobaczyla, ze jego cialoodpreza sie, schodzi na nizszy energetycznie poziom.Ta mordercza koncentracja w jego spojrzeniuustapila, a on spojrzalna nia i wreszcie ja dostrzegl.- Dobrze - powiedzial cicho, patrzac jej w oczy.Chodzmy.Kiedy zawrocili, ciagle go nie puszczala,trzymajac go jedna dlonia za reke, a druga wsuwajac mu pod ramie.Sila woli zmusila sie, zeby sienie obejrzec za siebie, kiedy szli do wyjscia, ale skora na karku ja mrowila, zupelnie jakbyoczekiwala, ze ktos jej zada cios w plecy.Zamiast tego uslyszala cichy i zartobliwy glos Damona:- A slyszalas, ze pocalunek rudej dziewczyny leczy opryszczke?A zaraz potem przesadny, radosny wybuch smiechu Bonnie.Po drodze do drzwi wpadli wreszcie na gospodarza.- Juz wychodzicie? - spytal Alaric.- Ale ja nawet nie zdazylem jeszcze z wami pogadac.Mine mial pelna jednoczesnie nadziei i wyrzutu, jak pies, ktory doskonale wie, ze go nie zabiora naspacer, ale mimo to macha ogonem.Elena poczula, ze zaczynaja ogarniac niepokoj o nauczyciela iwszystkich, ktorzy zostana w tym domu.Ona i Stefano zostawiali ich na pastweDamona.Bedzie musiala po prostu miec nadzieje, ze jej wczesniejsza ocena okaze sie wlasciwa i ze Damonbedzie chcial kontynuowac te maskarade.Teraz musi sie zadowolic tym, ze zabierze stad Stefano,zanim on zdazy zmieniczdanie.- Niezbyt dobrze sie czuje - powiedziala, siegajac po torebke, ktorazostawila na kanapie.- Przykro mi.- Nieco mocniej scisnela ramie Stefano.Tak niewiele brakowalo,zeby zawrocil i poszedl prosto do jadalni.- To mnie jest przykro - powiedzial Alaric.- Do zobaczenia.Byli juz na progu, kiedy dostrzegla malykawalek fioletowego papieru wetkniety do bocznej kieszonki torebki.Wyjela go i rozwinela niemalodruchowo, umysl majac zaprzatniety czym innym.Na karteczce napisano pare slow, wyraznym, duzym i nieznajomym charakterem pisma.Przeczytala jei poczula, ze robi jej sie slabo.Tego juzza wiele, po prostu nie zniesie tego.- Co sie stalo? - spytal Stefano. - Nic.- Wcisnela kartke do kieszeni, gleboko.- Nic takiego, Stefano.Jedzmy juz.Wyszli na zewnatrz, pod klujace krople deszczu.Rozdzial 7Nastepnym razem nie wyjde - powiedzial Stefano spokojnie.Elena wiedziala, ze mowil to serio, ibardzo sie tego obawiala.Ale w tej chwili jeszcze nie do konca doszla do siebie i nie chciala siesprzeczac.- On tam byl - powiedziala.- W zwyczajnym domu pelnym zwyczajnych ludzi, jakby mial do tegopelne prawo.Nie spodziewalam sie, ze sie na cos takiego odwazy.- A czemu nic? - powiedzial Stefano krotko, z gorycza.- Ja tez bywam w zwyczajnych domach,pelnych zwyczajnych ludzi, jakbym mial do tego prawo.- Nie chcialam, zeby to tak zabrzmialo.Chodzi mi o to, ze publicznie widzialam go przedtem tylkoraz, w Nawiedzonym Domu, kiedy mial na sobie maske i kostium, a poza tym bylo tam ciemno.Przedtem zawsze pojawial sie w jakims odludnym miejscu, jak w sali gimnastycznej tego wieczoru,kiedy zostalam tam sama, albo na cmentarzu.Kiedy tylko skonczyla wypowiadac ostatnie slowa, zorientowala sie, ze popelnila blad.Nadal niezdazyla opowiedziec Stefano o tym, jak trzy dni wczesniej poszla szukac Damona.Teraz zobaczyla,ze sztywno wyprostowalsie za kierownica.- Albo na cmentarzu?- Tak.Wtedy kiedy ktos gonil Bonnie, Meredith i mnie.Zakladam, ze musial nas wtedy gonicDamon.A poza nami trzema nikogo tam nie bylo.Dlaczego go oklamywala? Bo, jakis cichy glos wglebi umyslu odpowiedzial ponuro, w przeciwnym razie moglby nad soba nie zapanowac.Gdyby siedowiedzial, co Damon jej powiedzial, co jej obiecal, to by moglo doprowadzic go do ostatecznosci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    ?>