[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bóg jeden wie.Nagle poczułem się zdegustowany sobą i wszystkimtym, co robiłem w ciągu minionych kilku tygodni.Ja-kież znaczenie miało to, czy ta dziewczyna mieszkała wmoim domu od trzech miesięcy, czy od trzech lat?Brałem udział w tej grze i przegrałem.To był koniec.Tę noc spędziłem u Johnny'ego.Następnego dniapojechałem do domu i zacząłem sprzątać.Zebrałembohomazy Sary Sing Tennyson, ułożyłem w stos nałacie piachu w pobliżu pomostu, oblałem benzyną irzuciłem na nie zapaloną zapałkę.Olejna farba świetniesię paliła, barwiąc przepięknie płomienie, a czarny dymunosił się cienkimi smugami nad mokradłami.Zdjąłem płachtę malarską z dębowej podłogi, na-stępnie wypiaskowałem i wypastowałem deski.Wy-czyściłem kuchnię, odkurzyłem schody i przewietrzy-łem sypialnie.Straciłem colta 45, gdy mnie porwano,ale pod łóżkiem znalazłem karabinek.Schowałem go,wstawiłem szybę w kuchennym oknie i założyłem nowezamki w drzwiach.Gdy przyszedł rachunek telefo-niczny zaadresowany do panny Sing Tennyson, wy-słałem go do kancelarii Herlihy'ego, po czym odłączy-łem telefon.Nie potrzebowałem go, jak też nie byłomnie nań stać.370 %7łyłem oszczędnie.Tę niewielką ilość potrzebnychproduktów mogłem nabyć w miejscowym sklepie.Wdni, w które fale pływowe były niewielkie, wypływa-łem wraz z Johnnym na połowy dorszy i przyjacielwypłacał mi gażę z pieniędzy, które wcześniej mu da-łem na odebranie  Rebel Lady.Wykorzystałem częśćwłasnej gotówki na kupienie taniej furgonetki i zasta-nawiałem się, czy powinienem dokupić do niej goldenretrievera lub czarnego labradora.Byłem jednym z conajmniej stu ludzi, którzy ubiegali się o posadę me-chanika w porcie Upper Cape, ale uznano, że skoromam czterdzieści lat, to jestem za stary.Topniała resztamoich oszczędności i z bólem wspominałem fakt, żejeszcze rok wcześniej byłem właścicielem  Nordsee,Przeprowadzanie jachtów, naprawy i rzeczoznawstwo ,firmy, która zapewniała mi płynność finansową i zyskzaspokajający potrzeby moje, jak i nieopłakiwanejSophie.A teraz, wskutek własnej chciwości, miałemostatnie kilka dolarów.Nadal byłem właścicielem Roisin w Irlandii i postanowiłem, że gdy rynek ożywisię na wiosnę, wydam polecenie sprzedania jej i wy-korzystam pieniądze na to, by spędzić jeszcze kilkamiesięcy na przylądku.Pewnego pogodnego marcowego poranka odwiedziłmnie sierżant Ted Nickerson, ten, który uratował mniepo tym, jak Sara Sing Tennyson oblała mnie amonia-kiem w ów wieczór, kiedy wróciłem do domu.- Mam to miejsce na oku - wyjaśnił, wysiadając zradiowozu.- Wróciłeś już na dobre, Paul?- Tak.371 - CIA z tobą skończyła?- Sam ich zapytaj, Ted.- Nie byłem w towarzyskimnastroju.- Ale dobrze się czujesz?- W porządku.Nickerson doszedł do krawędzi podjazdu i patrzył napołudnie, na zatokę.Zauważył resztki ogniska, w któ-rym spaliłem płótna Sary Tennyson.- Pewnie mógłbym cię aresztować za rozpalenietego ogniska.Złamałeś z tuzin rozporządzeń federal-nych, że już nie wspomnę o prawie stanowym i zasa-dach obowiązujących w parku narodowym, jak teżzarządzeniach miejskich.- Splunął, zdegustowany.-Człowiek teraz nie może się już nawet wysikać przywłasnej łodzi, nie łamiąc przy tym prawa.- Wyciągnąłpapierosa z kieszeni i osłonił zapalniczkę wolną dłonią.- Jakiś czas temu odebraliśmy telefon od pewnej młodejpani.Niejakiej Kathleen Donovan.Była raczej zde-nerwowana.Twierdziła, że cię porwano.To prawda?- Tak - potwierdziłem, aczkolwiek nie dodałem, żeKathleen też maczała w tym palce.- Dostaliśmy rozkazy, żeby nie mieszać się dotwoich spraw.Jeśli coś by się działo, mieliśmy kon-taktować się z gościem w waszyngtońskim biurze FBI.Tak też zrobiliśmy.Uznał, że poradzisz sobie sam.Skoro tu jesteś, to chyba miał rację?- Na to wygląda.Domyśliłem się, że FBI działało dla CIA, a agencjanie chciała, by małomiasteczkowa policja zmagała się372 z międzynarodowymi terrorystami.Zwróciłem teżuwagę na to, że ani CIA, ani FBI nie przejęli się nad-miernie moim zniknięciem.Nikt o mnie nie pytał,najwyrazniej nikt mnie nie szukał, gdy nie było mnie wdomu i mogłem jedynie podejrzewać, że van Strykerlub Gillespie uznali, że zasługuję na wszelką niedolę,jaka mnie spotkała.Kiedyś byłem im potrzebny, aleteraz stałem się bezużyteczny i niepotrzebny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl