[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mitchell wybrał sobie Xu, ponieważ pamiętał, że Fang stał na dachu zajmowanegoprzezeń budynku.Kiedy wzmógł się deszcz, Fang zszedł ze stanowiska, jednak Mitchellzakładał, że drań jest gdzieś w środku.Ramirez brnął przez błoto na czworakach do pierwszego strażnika.Facet pociągał nosemi kulił się z zimna przy drzwiach.Broń miał wycelowaną w ziemię.Ramirez chciał, żeby gośćodwrócił nieco głowę. Hej!  krzyknął po prostu.Strażnik spojrzał w dół, ale nie dostrzegł Ramireza.Zmarszczył brwi, zamrugał.Jeden pocisk w głowę położył go na miejscu.Ramirez kiwnął ręką na Nolana.Przemykając się pod ścianą, przebiegli na drugą stronębudynku, gdzie przy drzwiach stał kolejny strażnik.Zbliżając się do niego, przypadli do ziemi.Nolan oderwał się nieco od ściany i uniósłpistolet, dokładnie w momencie, gdy strażnik uniósł głowę i spojrzał wprost na nich. Pocisk przewrócił go na plecy.Ramirez podniósł się i podbiegł do ciała.Celny strzał, prosto w głowę.Zerknął w tył, naNolana.Uniósł kciuk.Spróbowali otworzyć drzwi  zamknięte na klucz.Ramirez wydobyłswój zestaw narzędzi i zabrał się do pracy, osłaniany przez Nolana.Pozostał im jeszcze jeden strażnik.Stał oczywiście u drzwi kwatery admirała Cai Minga.Nagle Nolan zaklął pod nosem i wystrzelił.Ramirez obrócił głowę.W samą porę, byujrzeć, jak pada martwy strażnik spod południowego budynku. Wychodził właśnie zza rogu  wyjaśnił Nolan. Mógłbyś się pospieszyć z łaski swojej.Ramirez wepchnął jedno z narzędzi w zamek. Jestem artystą, brachu.Cierpliwości.Huang wyjrzał przez okno i ujrzał martwego strażnika przy środkowym budynku.Zaczęłosię.Nie mógł już zatrzymać biegu wydarzeń.Sam znajdował się w zachodnim budynku, na czwartym piętrze.Zerknął na pogrążoną wgłębokim śnie żonie.Zwiatło świecy rzucało cienie na jej twarz.Ktoś zapukał do drzwi.Huang zmarszczył brwi i podszedł, aby je otworzyć.Za drzwiami stał Pan.W jednej ręce trzymał latarkę, w drugiej pistolet. Wyjdz na balkon  polecił. O co chodzi? Dobrze wiesz, o co. Nie, nie wiem. Dobrze to sobie przemyślałem.Twój układ z policją daje mi idealną okazję.Huang pokręcił głową. Chyba sobie żartujesz.Pan uniósł pistolet. Pomyślą, że postrzelił cię przypadkiem tajniak albo jeden ze strażników Fanga.Twojarodzina nie ma pieniędzy na sekcję zwłok.Zledztwa więc nie będzie. Pan, słuchaj mnie uważnie.Jeśli wystrzelisz z tego pistoletu, wszystko zaprzepaścisz.Czy zabicie mnie jest dla ciebie aż tak ważne? Pomyśl o swoich synach.Pan postąpił krok naprzód.Lufa pistoletu celowała w czoło Huanga. To jedyny sposób, by zachować twarz przed radą. Nieprawda.Wcale nie.Kiedy to się skończy, sam odejdę, dobrze? Nie ma powodu,żeby do mnie strzelać.Pan oddychał coraz ciężej.Huang niemal słyszał, jak obracają się trybiki w jego głowie. Pan, wracaj do łóżka  powiedział.Fang stał pod drzwiami Xu.Promień latarki oświetlał podłogę.Poza tym balkony na czwartym piętrze pogrążone były w ciemnościach.Próbował skontaktować się z sierżantemChungiem, który jednak uparcie się nie odzywał.Co ten głupiec wyprawiał? Schronił się wśrodku, żeby zapalić papierosa? Fang był o krok od tego, żeby zejść na dół i pobić go swojąlaską.Zerknął na zegarek.Wkrótce powinni przywrócić zasilanie.Im szybciej, tym lepiej.Odtego deszczu i błyskawic prawie oślepł.Dach budynku aż uginał się pod ciężarem wody,spadającej strumieniami na zabłocony dziedziniec pięć pięter niżej.Po kolejnej nieudanej próbie połączenia się przez radio Fang zdecydował sięskontaktować ze swoimi snajperami.Pierwszy nie odpowiadał.Drugi odezwał się głosem ściśniętym z wysiłku: Kapitanie, chyba dostrzegłem kogoś na południowej grani.Może innego snajpera.Muszę to potwierdzić, odbiór. Dowiedz się, kto to taki. Tak jest.Fang natychmiast wywołał pierwszą sekcję straży we wschodnim budynku.Pod długiejciszy odpowiedział jedynie sierżant Keng, stojący u drzwi pokoju admirała Cai.Fang zapytał,co dzieje się z pozostałymi, jednak Keng tego nie wiedział.Ze swojego stanowiska widziałtylko środek dziedzińca.Fang ruszył biegiem na klatkę schodową.Rozkazał jednemu z ludzi sierżanta Chungazająć swoje miejsce, ale w odpowiedzi usłyszał jedynie szum.Mitchell największym wysiłkiem zmusił się do pozostania na miejscu.Wyglądał zzadrzwi, gdy Fang Zhi przebiegł tuż przed nosem.Owszem, Mitchell mógł zaryzykować atak.Jednak każdy hałas, nawet najmniejszy,zaalarmowałby pułkownika Xu  a przecież to on był prawdziwym celem.Stojący za plecami Mitchella Smith trzymał na muszce młodego wieśniaka z żoną.Położył palec na ustach, wcześniej rozkazawszy im po chińsku, by byli cicho [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl