[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jest ranna - powiedziałem.- Jeśli chcesz, żeby ci pomogła, musi odpocząć.Na litośćboską, przecież dopiero co miała wypadek samochodowy.- Nie wiedziałem, że aż tak oberwała - stwierdził ponurym głosem.Ponownie spojrzał naSophie, tym razem przyglądając się blednącemu siniakowi.- Co jej się stało w twarz?- Nie wiesz? Ktoś się do niej włamał i ją napadł.W ciemnych oczach Monka jakby zamigotało.Na szerokim czole pojawiły się głębokiebruzdy.- Wszystko było u niej połamane.Jej tam nie było.Nie.nie mogę.Założył ręce na ogoloną głowę, głos ścichł mu do prawie niesłyszalnego mamrotania.- Czego nie możesz? - naciskałem, zapominając się.- Nie mogę sobie, kurwa, przypomnieć! - Krzyk Monka odbił się echem po niewielkimgrocie.Wnętrzem dłoni uderzył się po bokach głowy, jakby starał się zmusić ją do pracy.- Próbuję i próbuję, ale tutaj nic nie ma! Podobno jesteś lekarzem; co jest ze mną nie tak?Nie potrafiłem na to odpowiedzieć. - Byłem tylko internistą, ale są specjaliści.- Pierdolę ich! - Z ust bryzgała mu ślina.- Kutasy w białych kitlach, co oni wiedzą?Tym razem miałem na tyle rozsądku, aby siedzieć cicho.Chyba uszło z niego trochęzłości.Kiedy spojrzał na Sophie, wielkie dłonie otworzyły się i zamknęły.Nie obudziła się,nawet teraz.- Ty i ona.To twoja dziewczyna.Miałem już zaprzeczyć, kiedy coś mnie powstrzymało.Zresztą nie wyglądało na to, abyMonk w ogóle oczekiwał jakiejś odpowiedzi.- Miałem kiedyś dziewczynę.- Uderzył obiema dłońmi w tył głowy.Mówił z trudem.-Zabiłem ją.A potem zaczął opowiadać.Rozdział 27%7łycie Monka, zanim ukończył piętnaście lat, było monotonne i toczyło się niezmiennymrytmem.Osierocony przy narodzinach, dorastał wykluczony podwójnie, odrzucony za sprawąfizycznej ułomności i wzbudzając lęk nadzwyczajną siłą.Kilka rodzin, które przygarnęło tegoponurego, dziwacznego chłopca, wstrząśnięte szybko go odesłały.Gdy Monk osiągnąłdojrzałość, był już silniejszy od niejednego dorosłego mężczyzny, a skłonność do przemocy izastraszanie innych stały się jego drugą naturą.Potem zaczęły się utraty świadomości.Na początku nie zdawał sobie z nich sprawy.Większość następowała nocą, więc jedynyślad stanowiła ospałość następnego dnia albo siniaki i zakrwawione dłonie, które wzięły sięnie wiadomo skąd.Problem ujawnił się dopiero w zakładzie poprawczym, kiedy nocnezachowania Monka przeraziły pozostałych osadzonych.Dostawał jakichś ataków - śmiał siębez powodu, a na wszystkie próby uspokojenia reagował niszczycielską, wściekłą przemocą.Nazajutrz niczego nie pamiętał.Początkowo sądził, że różne oskarżenia i następujące po nich kary to tylko nowe formydręczenia.Reagował zatem jeszcze większa agresją i zamknięciem w sobie.Nigdy niepomyślał, żeby poprosić kogoś o pomoc, odrzuciłby także propozycję pomocy.Nie żebykiedyś taką otrzymał.Więzienni psychologowie mówili o zachowaniach aspołecznych, o zaburzeniach kontroli impulsów i skłonnościach socjopatycznych.Zresztą jedno spojrzeniewystarczało, aby potwierdzić najgorsze podejrzenia.Był dziwadłem, potworem.Był Monkiem.Gdy dorósł, zaczął wędrować po wrzosowiskach.Pradawne krajobrazy ze skalnymirumowiskami i kolcolistem uspokajały go.Co ważniejsze, mógł tam się czuć u siebie.Pewnego dnia trafił na zarośniętą dziurę w zboczu wzgórza, sztolnię starej kopalni - chociażwówczas jeszcze tego nie wiedział.Otworzyła przed nim całkiem nowy świat, i to dosłownie.Zaczął wyszukiwać stare kopalnie oraz jaskinie rozciągające się pod Dartmoor, badał je, akiedy tylko mógł, nawet w nich spał.W zimnych tunelach spędzał tyle samo czasu, co wzdewastowanej przyczepie, którą nazywał domem.Miały w sobie kojąca stałość, obojętne nadzień i noc, obojętne na pory roku.Sprawiały, że czuł się bezpieczny.Wyciszony.Nawet utraty świadomości stały się jakby rzadsze.Pewnej nocy, idąc na wrzosowiska, zobaczył gang.Nie był na wrzosowiskach prawieprzez tydzień, pracując na budowie.Teraz, z pieniędzmi w kieszeni, chciał ruszyć na nie, abypozbyć się wrażenia kłucia i świerzbienia.Miał wrażenie, jakby wewnątrz niego ktoś jezdziłgwozdziem po czarnej szkolnej tablicy.Kręciło mu się w głowie, co często poprzedzałozbliżającą się utratę świadomości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •